KOMENTARZ
Justyna Piszczatowska, Rafał Zasuń
WysokieNapięcie.pl
Produkcja energii z odnawialnych źródeł wyniosła w styczniu 2049 GWh, co w porównaniu ze styczniem 2015 roku oznacza spadek aż o 25%. W ujęciu rocznym obniżyła się o 8%. To impuls dla wzrostu cen zielonych certyfikatów, ale co z krajowym celem OZE na 2020 rok?
Jak pokazują najnowsze statystyki Agencji Rynku Energii za styczeń 2016 r., w największym stopniu, bo o blisko 50%, spadła produkcja energii z biomasy. Tak dużą różnicę widać zarówno w ujęciu miesiąc do miesiąca, jak i rok do roku. To dowodzi, że postanowienia nowej ustawy o OZE, oznaczające faktyczny koniec wsparcia dla współspalania biomasy z węglem, zaczęły przynosić efekty już od pierwszego dnia po wejściu w życie.
Jeden z menedżerów dużej firmy energetycznej powiedział nam, że po wejściu w życie nowych zasad jego elektrownia ograniczyła współspalanie biomasy o 80 proc. W kolejnych miesiącach należy oczekiwać dalszego spadku produkcji we współspalaniu, ponieważ przy obecnej relacji cen węgla i biomasy i jednoczesnym braku wsparcia, technologia ta stała się nieopłacalna.
Dane ARE wskazują też na znaczny spadek produkcji w elektrowniach wodnych. Wyniosła ona niecałe 113 GWh, czyli o 25% mniej niż w grudniu 2015 r. i aż o połowę mniej niż w styczniu ubiegłego roku. Główną przyczyną tych zmian są jednak nie zmiany w systemie wsparcia (zlikwidowano wsparcie dla największych elektrowni), a raczej gorsze warunki wodne.
Wzrosła tymczasem produkcja energii w dedykowanych instalacjach biomasowych. Powodem jest wymuszony przez dużą energetykę spadek cen surowca. Jak powiedział niedawno w wywiadzie dla wnp.pl prezes spółki AES Wojciech Mazurkiewicz, jesienią 2015 r. za biomasę agro płacono około 21-23 zł/GJ, a za biomasę leśną około 18-21 zł/GJ. Dla porównania, ceny w latach 2008-2012 kształtowały się w granicach 34-36 zł/GJ za biomasę agro i około 28-32 zł/GJ za biomasę leśną.
Jednak poziom produkcji w instalacjach na czystą biomasę również będzie się zmienić w zależności od relacji cen biomasy, węgla i zielonych certyfikatów. Od stycznia 2016 r. wsparcie tej technologii również ograniczono.
Co statystyki OZE za styczeń oznaczają dla polskiego rynku? Po pierwsze, spadającą podaż zielonych certyfikatów. Jeśli produkcja zielonej energii będzie utrzymywać się na poziomie niższym niż we wcześniejszych okresach, będzie prowadziła do stopniowej redukcji nadpodaży zielonych certyfikatów, a to powinno się przełożyć na oczekiwany przez branżę OZE wzrost cen świadectw pochodzenia w kolejnych miesiącach.
Obecna sytuacja, czyli spadek w zestawieniu rocznym (produkcja w OZE w styczniu 2015 r. była o 8% niższa niż w analogicznym okresie ub.r.) prowadzi również do niewesołego wniosku, że mimo włączenia do systemu ponad 1 GW nowych farm wiatrowych w 2016 r., Polska oddala się od spełnienia celu udziału produkcji energii z OZE w 2020 r. zamiast do niego przybliżać. Widoczny w styczniu spadek produkcji energii z wiatru dowodzi, że nasz kraj nie mając dobrze zdywersyfikowanego portfela OZE i opierając się w tak znacznym stopniu na wietrze, naraża się na bardzo duże wahania poziomu produkcji zielonej energii.
Jaki cel musi osiągnąc Polska do 2020 r. ? o tym w dalszej części artykułu na WysokieNapiecie.pl.