Według badań Greenpeace, zakłady mięsne niemieckich sieci Edeka, Kaufland i Rewe emitują rocznie ponad 10 milionów ton CO2, tyle co milionowe miasto Kolonia. Produkują one 800 tysięcy ton mięsa, generując 6 miliardów euro obrotu. Edeka, lider rynku z 25 procentowym udziałem, odpowiada za 60 procent tej produkcji, posiadając 8 firm przetwórczych i 15 zakładów mięsnych oraz planami otwarcia dwóch kolejnych w 2025 roku.
– Sieci handlowe dużo mówią o ochronie klimatu i zwierząt, ale ich ogromne fabryki mięsa działają odwrotnie – mówi Anne Hamester z Greenpeace.
Emisje te dotyczą tylko marek własnych, więc rzeczywisty ślad węglowy jest większy. Produkcja mięsa w supermarketach znacząco przyczynia się do zmian klimatycznych, a Greenpeace domaga się od koncernów strategii klimatycznych. Choć sieci deklarują działania proekologiczne, ich model biznesowy oparty na masowej produkcji mięsa przeczy tym zapewnieniom.
Problem globalny, nie regionalny
Problem dotyczy nie tylko Niemiec – globalnie przemysł mięsny jest jednym z głównych źródeł emisji gazów cieplarnianych. Redukcja konsumpcji mięsa i inwestycje w alternatywy, jak produkty roślinne, mogłyby znacznie obniżyć emisje, ale wymagają zmiany podejścia zarówno konsumentów, jak i potentatów rynkowych.
W 2024 roku średnie spożycie mięsa na mieszkańca w Niemczech wyniosło około 53,2 kilograma, zgodnie z bilansem dostaw Federalnego Centrum Informacyjnego ds. Rolnictwa (BZL). W Polsce szacunki na 2024 rok mówią o około 73 kg na mieszkańca.
taz / Aleksandra Fedorska