Energia elektryczna giełdzie stoi tak wysoko, że jedna z branżowych organizacji zaczęła podejrzewać manipulację. Niezależnie od przyczyny droga energia uderza w przemysł – informuje w środę „Puls Biznesu”.
Gazeta przytacza m.in. wtorkową wypowiedź Michała Borga, tradera z firmy Fiten. „W kontraktach na trzeci kwartał cena energii z dostawą w godzinach szczytu sięgnęła dziś 440 zł, a kontrakty bazowe doszły do 320 zł. za MWh” – mówił Borg „PB”.
Gazeta zaznacza, że „rok temu analogiczne kontrakty kosztowały 223 zł i 176 zł”. „Ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii (TGE) rosną już od jesieni zeszłego roku, a od dwóch miesięcy wzrost jest spektakularny” – czytamy w „PB”.
Według dziennka wyjaśnienia są dwa i niekoniecznie się wykluczają – chodzi o scenariusz sensacyjny i fundamentalny.
Jak wyjaśnia „Puls Biznesu”, „o tym, że wzrost cen energii może mieć sensacyjne podstawy, napisał zeszłym tygodniu Montel, specjalistyczna agencja monitorująca rynki energii”. „Według niej, polskie Towarzystwo Obrotu Energią (TOE), zrzeszające firmy handlujące energią, rozważa powiadomienie władz o podejrzanych transakcjach na rynku terminowym TGE” – pisze „PB”. „Do Urzędu Regulacji Energetyki, jak donosi Montel, wpłynęły już dwa zawiadomienia, dotyczące podejrzanych transakcji” – dodaje dziennik.
W scenariuszu fundamentalnym – podaje „Puls Biznesu” – eksperci wskazują, że za wzrostem cen energii stoją przede wszystkim drożejące uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. „Zmiana ich ceny wynika z reformy wdrażanej przez Unię Europejską, dążącej do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych” – przypomina gazeta.
Polska Agencja Prasowa