KOMENTARZ
Jan Rączka
Regulatory Assistance Project
Forum Analiz Energetycznych
Polityczny kompromis klimatyczny z Paryża zakłada dobrowolne redukcję CO2 poszczególnych krajów. Wydaje się więc, że Polska może przyjąć dowolnie niski cel, który będzie mieścił się w inercyjnym scenariuszu rozwoju energetyki i prognozie emisji CO2. Czy na pewno?
Międzynarodowe porozumienie zawarte w zeszłym tygodniu w Paryżu nie precyzuje, jakie cele redukcji emisji CO2 są przypisane poszczególnym krajom-sygnatariuszom Konwencji klimatycznej ONZ. Społeczność międzynarodowa ustaliła, że każdy kraj określi swój cel oraz ścieżkę dojścia do jego realizacji.
Jest to polityczny kompromis, który z jednej strony czerpie z doświadczeń Protokołu z Kioto, w którym były określone cele ilościowe, ale tylko dla bogatszych krajów, które i tak nie wszystkie i nie w pełni je osiągnęły. Z drugiej strony zaś, dobrowolność deklaracji w zakresie redukcji emisji była konieczna do osiągnięcia celu politycznego, to znaczy zawarcia globalnego porozumienia obejmującego wszystkie kraje. Umowa, satysfakcjonująca ze względu na odniesienie do wymaganego ograniczenia wzrostu temperatury, nadal jednak wymaga wiele wysiłku, aby została zrealizowana.
Na pierwszy rzut oka zobowiązanie, które przyjęła na siebie Polska, nie musi wpłynąć na realną gospodarkę, na strukturę energetyki, na strategię rządu w zakresie wytwarzania energii elektrycznej i ciepła sieciowego czy też ograniczania emisji. Wydaje się, że możemy przyjąć dowolnie niski cel, który będzie mieścił się w inercyjnym scenariuszu rozwoju energetyki i prognozie emisji CO2.
Właściwe odczytanie zapisów porozumienia z Paryża wymaga jednak przypomnienia kontekstu europejskiego. W zeszłym roku Rada Europejska wyznaczyła cel redukcji emisji CO2 na rok 2030, tzn. zmniejszenie emisji o 40 proc. względem roku 1990. Nasza delegacja wówczas podkreślała, że cel ten będzie przedmiotem rewizji w kolejnych latach. Rzeczywiście w konkluzjach z Rady Europejskiej z października 2014 r. taki zapis się znalazł. Jednak w świetle porozumienia z Paryża jest on już nieaktualny – nie ma powodu rewidować celu unijnego (być może jeszcze go zaostrzyć), skoro zostało zawarte porozumienie globalne.
Komisja Europejska uzyskała mocny mandat prowadzenia twardej polityki klimatycznej. Praktycznymi skutkami będą: reforma Europejskiego Systemu Handlu Emisjami, nowa organizacja rynku energii elektrycznej, skoordynowane skuteczne wsparcie dla odnawialnych źródeł energii. Nawet jeśli polski rząd nie złoży ambitnych deklaracji w zakresie redukcji CO2, to gospodarka będzie musiała i tak dostosować się do nowych warunków ekonomicznych.
Z punktu widzenia Polski przyjęcie porozumienia globalnego ograniczyło pole manewru w zakresie polityki energetyczno-klimatycznej na poziomie europejskim. Warto wyciągnąć z tego wnioski i wpisać się w nurt transformacji energetycznej – dopóki jeszcze jest na to czas. Nie unikniemy wzrostu cen uprawnień do emisji CO2, regionalizacji rynku energii elektrycznej czy rozwoju OZE. Jeśli nadal rząd będzie ignorował te procesy, to w kolejne dekadzie państwowe koncerny energetyczne utracą znaczną część rynku.
Źródło: CIRE.PL