Jakóbik: Wszystkie drogi ropy spoza Rosji prowadzą do Gdańska

21 grudnia 2022, 07:35 Bezpieczeństwo

– Dostawy nierosyjskiej ropy przez Rafinerię Gdańską będą fundamentem skutecznej polityki sankcji naftowych wobec Rosji za jej atak na Ukrainę. Znaczenie strategiczne tego obiektu rośnie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rafineria Gdańska. Fot. Grupa Lotos https://www.lotos.pl/upload/media/twitter/4594_app_news_twitter_image_dsc_0204-hdrm.jpg
Rafineria Gdańska. Fot. Grupa Lotos

Sankcje już uderzają w petrostate Putina

Kommiersant obliczył, że eksport ropy z Rosji do tak zwanej dalszej zagranicy spadł w dwóch dekadach grudnia o 11 procent do około 560 tysięcy ton dziennie. To według źródeł Kommiersanta skutek sankcji unijnych oraz ceny maksymalnej G7. Efekt tej ostatniej nie jest jeszcze w pełni widoczny przez okres przejściowy pozwalający przez 45 dni od wprowadzenia tego rozwiązania z piątego grudnia odbierać dostawy zakontraktowane wcześniej. Póki co wydobycie rosyjskie sięga 1,49 mln ton dziennie. Jednak według analiz Centrum Badań Strategicznych, do którego dotarł Kommiersant, produkcja ropy w Rosji może spaść przez restrykcje zachodnie o 10-25 procent w 2023 roku w porównaniu z minionym rokiem. Zmniejszony eksport zmusza rafinerie rosyjskie do większego przerobu o 1,5 procent, czyli do 794 tysięcy ton dziennie. Może się okazać, że Rosja ogłosi jako środki zaradcze redukcję wydobycia ropy, której musi dokonać tak czy inaczej przez sankcje. Byłoby to działanie jedynie na użytek wizerunkowy wewnątrz kraju, bo Kreml nie miałby w rzeczywistości innego wyjścia. Z kolei redukcja wydobycia ropy będzie w niektórych przypadkach niemożliwa do odwrócenia, bo zepsuje złoże i nie pozwoli znów wzbudzić przepływu ropy. Petrostate czerpiące obecnie połowę przychodów budżetowych ze sprzedaży węglowodorów zostanie zatem uderzone w fundamenty systemu władzy.

Lech: Rosja zarabia coraz mniej na ropie i gazie przez sankcje

Cios z Polski i Niemiec

Pisałem w przeszłości, że Polska i Niemcy mogą dobić petrostate rosyjskie dzięki dobrowolnej decyzji o porzuceniu ropy z Rosji, które ma nastąpić w wyniku sankcji na północną nitkę Ropociągu Przyjaźń prowadzącą do tych krajów przez Białoruś, o których pierwszy informował BiznesAlert.pl. Nie ma jednak rozstrzygnięcia w ich sprawie, a powinny wejść w życie przed Nowym Rokiem, by firmy jak PKN Orlen czy niemieccy klienci Rafinerii Schwedt oraz Leuna (ENI, Shell, itp.) mogli legalnie porzucić obowiązujące kontrakty. Kommiersant nie wziął takiego rozstrzygnięcia pod uwagę, bo od kilku tygodni spekuluje jakoby Polacy i Niemcy mieli nie porzucić ropy rosyjskiej, o czym mają świadczyć rezerwację przepustowości w ropociągach Transnieftu. Jednakże nowe sankcje powinny doprowadzić do zatrzymania dostaw z Rosji przez Przyjaźń.

PKN Orlen nie przedłuży kontraktu długoterminowego, który wygasa w styczniu 2023 roku. Jedyny obowiązujący kontrakt na dostawy ropy rosyjskiej w roku 2023 przestanie być realizowany w momencie wprowadzenia sankcji, na co jesteśmy przygotowani, ponieważ konsekwentna dywersyfikacja dostaw ropy, w tym poprzez partnerstwa strategiczne przyczyniła się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Polski, ale całego regionu – przekonuje Orlen w komentarzu dla BiznesAlert.pl. – Obecnie już 70 procent surowca do wszystkich rafinerii Grupy Orlen w Polsce, Czechach i na Litwie pochodzi z kierunków alternatywnych do rosyjskiego, a jeszcze w 2015 roku do rafinerii Grupy Orlen trafiało prawie 100 procent ropy z Rosji.

– PERN jest przygotowany na wprowadzenie całkowitego embarga na dostawy surowca z Rosji. Ostatnie sześć lat były dla nas czasem realizacji inwestycji w infrastrukturę tak aby z jednej strony odpowiedzieć na potrzeby Klientów ale jednocześnie wejść na jeszcze wyższy poziom  bezpieczeństwa energetycznego. PERN znacząco zwiększył możliwości, jeśli chodzi o magazynowanie ropy naftowej – informował nasz operator ropociągów w komentarzu dla BiznesAlert.pl. Polacy w odróżnieniu od Rosjan mają gdzie składować ropę. – Zbudowaliśmy nowe zbiorniki w bazie w Gdańsku i Terminalu Naftowym w Gdańsku. W sumie pojemności na ropę naftową zwiększyły się o prawie 600 tys. m sześc. Nieprzypadkowo pojemności te pojawiły się nad Bałtykiem, bo z tym kierunkiem właśnie nasi klienci wiążą swoje plany, jeśli chodzi o zaopatrywanie Polski w surowiec.

– Dzięki naftoportowi jesteśmy w stanie poradzić sobie bez rosyjskiego surowca i wesprzeć także – w ramach dostępnych przepustowości terminala – rafinerie niemieckie. Oznacza to dalsze wykorzystanie odcinka zachodniego rurociągu Przyjaźń biegnącego do Niemiec, który będzie zasilany ropą naftową płynącą z Gdańska – informował PERN.

Wszystkie drogi prowadzą do Rafinerii Gdańskiej

Zgodnie z przewidywaniami z poprzednich tekstów istotne źródło dostaw spoza Rosji to ropa z Kazachstanu, która może docierać do naftoportów albo Ropociągiem Przyjaźń, pod warunkiem udostępnienia tego szlaku przez Rosjan, co może być wątpliwe w obliczu eskalacji sankcji. Może dojść także do niespodziewanych zdarzeń jak zanieczyszczenie ropy z 2019 roku czy usterki naftoportu w Noworosyjsku z 2022 roku, które zakłócą dostawy z Kazachstanu. Należy chronić Rafinerię Gdańską przed podobnymi zdarzeniami na jej terytorium.

Kazachska mieszanka KEBCO ma być alternatywą do dostaw z Rosji poza Arabian Light od Saudi Aramco czy Johan Svedrup od norweskiego Equinora, a te już docierają do Gdańska. Wyzwaniem pozostanie weryfikacja czy dostawy z Kazachstanu nie są próbą ominięcia sankcji wobec Rosji pod fałszywą banderą. Odpowiednie badanie mieszanek w porcie oraz weryfikacja dokumentów pozwoli jednak usunąć nadużycia.

Polska oraz Niemcy mają działać razem za pośrednictwem resortów odpowiedzialnych za energetykę. – Drugiego grudnia 2022 roku została przyjęta deklaracja o współpracy pomiędzy Polską a Niemcami w zakresie sektora naftowego. Podpisali ją ministrowie właściwi do spraw energii – tłumaczy resort klimatu i środowiska RP w komentarzu dla BiznesAlert.pl. – Deklaracja ma przede wszystkim na celu wsparcie współpracy pomiędzy spółkami paliwowymi w kwestii optymalizacji organizacji dostaw ropy naftowej do rafinerii polskich i niemieckich, podłączonych do systemu rurociągowego PERN, oraz wzajemnego wsparcia w zakresie zapewnienia zaopatrzenia rynku w paliwa po wejściu w życie sankcji na paliwa 5 lutego 2023 roku. – Deklaracja nie jest umową w rozumieniu ustawy z 14 kwietnia 2000 roku o umowach międzynarodowych – zastrzega resort klimatu. Należy zastrzec, że Niemcy będą chciały średnioterminowo rozwijać dostawy ropy nierosyjskiej przez naftoport w Rostock dzięki budowie dodatkowego ropociągu, co pokazuje, że nie tylko Polacy inwestują w bezpieczeństwo dostaw z pomocą budowy własnego łańcucha wartości zamiast polegać tylko na sąsiadach.

W tym kontekście ciekawy będzie los Rafinerii Schwedt, w której utrzymane zostały, póki co większościowe udziały rosyjskiego Rosnieft Deutschland. Minister klimatu i środowiska RP Anna Moskwa mówiła w wystąpieniach publicznych o komercyjnym charakterze umów w sprawie dostaw ropy, a także ewentualnego wejścia Orlenu do Rafinerii Schwedt w ramach współpracy polsko-niemieckiej. – Nie ma żadnego porozumienia na przesyłanie produktów rafineryjnych między Polską a Niemcami. Musiałoby być ono na poziomie spółek jednego i drugiego kraju. Nie wiem jak to się zakończy. Naszym celem jest zaspokojenie zapotrzebowania Polski. W Schwedt zostały usunięte aspekty rosyjskie, to się udało. Jeśli będzie jakaś współpraca z Niemcami, to tylko na poziomie biznesowym – podkreśliła minister Anna Moskwa na konferencji prasowej. Nie jest jasne, czy „usunięte aspekty rosyjskie” oznaczają derusyfikację Schwedt. To warunek wstępny ewentualnych rozmów o wejściu Orlenu do akcjonariatu tego zakładu. Handelsblatt donosi, że Rafineria Schwedt, którą mógłby przejąć Orlen, będzie zaopatrywana w 50 procentach przez ropę z Rostocku, w 20 procentach przez naftoport w Gdańsku. Do tego dołączą także dostawy z Kazachstanu, być może drogą lądową.

Co dalej z Rafinerią Gdańską?

Należy się także spodziewać oddziaływania embargo na ropę rosyjską w Polsce i Niemczech na rentowność pracy Rafinerii Gdańskiej, której rekordowe przychody notowane w czasie kryzysu energetycznego wynikają głownie z zarobku na dyferencjale między ropą Brent wartą około 80 dolarów a Urals sprzedawanym nieraz i 30 dolarów taniej przez konieczność przyciągnięcia klientów rabatem wobec sankcji zachodnich. Rafineria Gdańska może zarabiać mniej w 2023 roku, kiedy będzie przerabiać już tylko droższy surowiec spoza Rosji. To zjawisko będzie moderowane poprzez współpracę Berlina oraz Warszawy, a państwo polskie nie powinno szczędzić środków na utrzymanie rentowności tego zakładu. Znaczenie strategiczne Rafinerii Gdańskiej będzie w obliczu rozwoju sankcji zachodnich jeszcze większe, a utrzymanie kontroli państwa nad spółką mającą zarządzać tym obiektem niezbędne z punktu widzenia interesów Polski, Niemiec i całego Zachodu, jeżeli ten zamierza kontynuować uderzenie w fundamenty naftowe reżimu na Kremlu.

Lech: Rosja zarabia coraz mniej na ropie i gazie przez sankcje