Rapacka: Czy Niemcy dadzą atomowi drugą szansę?

21 czerwca 2019, 07:31 Atom

Niemcy uważają się za jednego z liderów transformacji energetycznej. Chcą ambitnie przenieść ciężar swojego miksu energetycznego z węgla i atomu na odnawialne źródła energii. Ostatnio można usłyszeć coraz więcej głosów, z których wynika, że jest to zbyt ambitna i nieprzemyślana polityka klimatyczna. W społeczeństwie rodzi się podział, co do roli atomu w transformacji energetycznej – pisze Patrycja Rapacka, redaktor BiznesAlert.pl

Elektrownia jądrowa w Cattenom. Fot. Wikipedia
Elektrownia jądrowa w Cattenom. Fot. Wikipedia

Jeśli Niemcy chcą być neutralne klimatyczne do 2050 roku, to muszą powstrzymać odejście od energetyki jądrowej lub ten proces znacząco zwolnić. Nie jest tajemnicą, że transformacja energetyczna nie przynosi jak do tej pory pożądanych rezultatów, jeśli chodzi o redukcję emisji dwutlenku węgla (CO2), która znacznie spowolniła. Część energii elektrycznej produkowanej w elektrowniach jądrowych została zastąpiona energią z elektrowni węglowych. Tymczasem, w rozwój OZE inwestowane są miliardy euro, a sama transformacja energetyczna okazała się droższa i bardziej problematyczna, niż wcześniej szacowano. Jest ona kłopotliwa m.in. dla operatorów sieci dystrybucyjnych, o czym pisałam na łamach BiznesAlert.pl. Dziennikarz Charles Lane w swojej publikacji dla dziennika The Washington Post zauważył, że „jedną z kulturowych cech Niemiec jest fobia dotycząca energetyki jądrowej”. To właśnie atom może być wsparciem dla Energiewende i czynnikiem przyśpieszającym redukcję emisji CO2. Dyskusja o jego roli znowu rozgrzała w Niemczech, co zbiegło się z niedawno opublikowanym raportem Międzynarodowej Agencji Energetycznej, o którym także pisaliśmy w BiznesAlert.pl. W ciągu ostatnich 20 lat moc z OZE w zaawansowanych gospodarkach zwiększyła się o 590 GW. W przypadku, gdy faktycznie OZE musiałyby zastąpić lukę generacyjną po elektrowniach jądrowych, w ciągu najbliższych 20 lat na świecie powinno być zainstalowanych pięciokrotnie więcej mocy z nich pochodzących. W przypadku braku dalszych inwestycji w atom, trzeba liczyć się z tym, że emisje CO2 wzrosną o dodatkowe 4 mld ton rocznie.

Biznes także ma głos

W wywiadzie na wyłączność dla Tagesspiegiel Bacground Mobility & Transport dyrektor generalny VW Herbert Diess skrytykował realizację transformacji energetycznej w Niemczech, sugerując, że jest ona źle przemyślana. Diess powiedział, że w celu ochrony klimatu najpierw jego kraj powinien odejść od energetyki węglowej, a następnie stopniowo odchodzić od energetyki jądrowej. Odejście od węgla zaplanowane na 2038 rok jest zbyt późne. Z racji rozwoju elektromobilności i innych niskoemisyjnych źródeł transportu koncern Volkswagen obserwuje proces Energiewende (VW chce osiągnąć cel neutralności klimatycznej do 2050 roku). System elektroenergetyczny musi być przygotowany na przeciążenia, związane z ładowaniem coraz większej ilości samochodów elektrycznych. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź niemieckiego rządu. Jochen Flasbart, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Nuklearnego Niemiec napisał na Twitterze: „pozostaje tajemnicą, dlaczego szef VW Diess opowiada się za energetyką jądrową, zamiast skupiać się na postępowej polityce transportowej i czystych, przyjaznych dla środowiska samochodach na każdą kieszeń”. Słowa Diessa skrytykowali także Simone Peter (niemieccy Zieloni), Bernd Riexinger (lewica) czy naukowiec Volker Quaschning. Według nich wypowiedź przedstawiciela VW jest nieodpowiedzialna, a sam atom blokuje transformację energetyczną. Pojawiły się także głosy o hipokryzji przedstawiciela VW, czyli koncernu, który niedawno zasłynął z afery, związanej z fałszowaniem danych dotyczących emisji spalin w pojazdach (tzw. dieselgate).

Krytycznie na temat szybkiego odejścia od energetyki jądrowej wypowiedział się także przewodniczący rady nadzorczej koncernu Linde oraz Continental, Wolfgang Reitzle. – Energetyka jądrowa powinna nadal być częścią naszej polityki energetycznej, ponieważ jest ona w stanie sprostać obciążeniom. Jest ponadto tania i bezemisyjna – uznał biznesmen. Z kolei miliarder Reinhold Wuerth skwitował, że szybkie odejście od atomu było „pomyłką”.

Politycy także mają wątpliwości

Polityk FDP i szef liberałów Christian Lindner zauważył, że Niemcy wybrały taką politykę energetyczną, która „każe ponieść najwyższe koszty za energię elektryczną europejskim obywatelom i przedsiębiorstwom”. Zauważył, że jeśli „planowane instrumenty ekonomiczne zostaną wprowadzone do wszystkich dziedzin życia, to Niemcy mogą być antyprzykładem transformacji. Według polityka FDP neutralne klimatycznie Niemcy w 2030 roku to nierealny scenariusz pod względem technicznym i fizycznym. Z kolei chadecki poseł Klaus-Peter Willsch podkreślił, że „każdy, kto jest za niskoemisyjnym wytwarzaniem energii i gwarancją bezpieczeństwa jej dostaw, nie może unikać energetyki jądrowej”. Te i inne głosy krytykują niemieccy Zieloni, którzy w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego zyskali 20,5 procent poparcia Niemców. Sama partia zdecydowanie sprzeciwia się energetyce jądrowej.

Jest za późno?

Debata o polityce klimatycznej i bezpieczeństwie dostaw energii elektrycznej znalazła się w centrum zainteresowania Europy, ale to właśnie w Niemczech jest ona najtrudniejsza, bo związana z szybkim odejściem od atomu. Dyskusję obserwuje środowisko międzynarodowe, w tym Polska. Nie tak dawno Polscy naukowcy i ekolodzy apelowali, żeby Niemcy jeszcze raz rozważyli decyzję o odejściu od atomu. Rezygnacja z energetyki jądrowej wiąże się z większym uzależnieniem od węgla, który jako stabilniejsze źródło energii rekompensuje niedobory energii. Ten mały dysonans związany z niemieckim Energiewende dostrzega coraz więcej Niemców, podkreślając, że transformacja energetyczna jest ważna, ale można ją realizować w sposób przemyślany. Atom mógłby pomóc w redukcji emisji CO2, a priorytetem dla kanclerz Angeli Merkel powinno być odejście od węgla w energetyce, jeśli faktycznie polityka klimatyczna ma pomóc chronić środowisko. Czy coraz głośniejsza dyskusja o atomie w Niemczech zmusi tamtejszy rząd do zmiany polityki wobec energetyki jądrowej? Jest to raczej mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Przeszkodami są słaby rząd koalicyjny oraz wzmacniający się ruch antynuklearny w Niemczech.