Analityk Instytutu Kościuszki Piotr Rapkowski komentuje wycofanie się Europejskiego Banku Inwestycyjnego z wsparcia energetyki węglowej. Jego zdaniem jest to forma dyskryminacji, której rząd może jednak skutecznie przeciwdziałać za pomocą odpowiedniej polityki energetycznej.
– Decyzja EBI to forma dyskryminacji za pomocą przepisów wprowadzonych tylnymi drzwiami. Nie ma zapisu o tym, że projekty węglowe nie będą mogły się zgłaszać po kredyty, są jednak restrykcyjne regulacje odnośnie limitów emisji CO2. De facto oznacza to uniemożliwienie dofinansowania dla nowych bloków, co szczególnie martwi w przypadku planów polskich firm jak Tauronu i Polskiej Grupy Energetycznej, którym zapewne przydałoby się wsparcie przy budowie nowych elektrowni konwencjonalnych – twierdzi Rapkowski. Jego zdaniem EBI nie kieruje się ideologią, a polityka banku to wypadkowa lobbingu poszczególnych państw Wspólnoty.
– Jeszcze kilka lat temu nowe projekty węglowe w Czechach i Niemczech otrzymały dotacje EBI. Niemieckie plany są bardzo ambitne. Presja tamtejszego lobby na rzecz wsparcia dla nich była bardzo duża i odniosła sukces. Ekologia nie ma tu znaczenia. Część państw zadbała o wsparcie dla bloków węglowych, kiedy tego potrzebowały – przekonuje – Polacy nie powinni się jednak załamywać. Należy pochwalić polskie firmy jak Tauron i PGE, które nadal widzą możliwość czerpania pieniędzy z EBI i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju na rozwój sieci dystrybucyjnych, a zatem to źródło nie do końca wyschło.
Chaos w sferze inwestycyjnej i relacjach energetycznych z Rosją jest niepokojący. Polska energetyka potrzebuje stabilności i to jest zdecydowanie w gestii rządu – twierdzi Rapkowski – Potrzebny jest nam optymalny miks energetyczny. Musimy do tego tematu podejść pragmatycznie. Jeśli w perspektywie 3 czy 4 lat grozi nam niedobór mocy na poziomie 5 tysięcy MW i wizja blackoutów, to od węgla nie możemy uwolnić się w perspektywie krótkoterminowej.
– Oczywiście, należy dążyć do zmian w tym sektorze. Rząd musi wymagać inwestycji w efektywność wydobycia, aby polski węgiel był konkurencyjny – zaznacza. Musimy rozwijać nowe moce. Rozwój innych sektorów energetyki to kwestia następna w kolejności.
– Decyzja o rozbudowie Elektrowni Opole była podyktowana impulsem i była niekonsekwentna, bo uderzyła w program atomowy. Mimo to jednak jest korzystna, ponieważ jest ważna z punktu bezpieczeństwa państwa, a to jest priorytet. W sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego państwa i konieczności podejmowania szybkich działań, rentowność musi schodzić na drugi plan.
– Polska powinna działać na własnym podwórku i inwestować. Chodzi o kroki zarówno ekonomiczne, jak i polityczne. Inwestycje węglowe powinny mieć dofinansowanie choćby z Polskich Inwestycji Regionalnych – twierdzi nasz rozmówca. – Chodzi też o stworzenie odpowiednich mechanizmów wsparcia dla podmiotów inwestycyjnych. W ostatnim czasie, pojawiła się informacja, że dzięki obligacjom Banku Gospodarstwa Krajowego o wartości miliarda złotych i papierom z innych banków udało się pozyskać fundusze na inwestycje Tauronu. Poprzez regulacje i uproszczenia w tej sferze państwo może aktywnie wspierać nowe projekty.
– Z raportu Ministerstwa Gospodarki wynika, że jeszcze przez długie lata to węgiel będzie głównym źródłem energii w polskim miksie. Poza tym odejście od tego surowca wiązałoby się z dużym wzrostem bezrobocia. Tutaj potrzebne są działania polityczne i aktywny lobbing na arenie europejskiej. Na przykład przy okazji takich wydarzeń jak chociażby Szczyt Klimatyczny. Nasz interes jest tutaj sprzeczny z polityką lansowaną w Unii Europejskiej i musimy to jasno artykułować wykorzystując do tego nadarzające się sytuacje – stwierdza analityk.