Tobiszowski: Zamrożenie systemu handlu emisjami CO2 da ponad 5,5 mld zł polskiemu przemysłowi

15 kwietnia 2020, 13:00 Energetyka

Według analityków i ekspertów pandemia koronawirusa przyniesie światu głęboki kryzys. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenił, że globalna gospodarka przejdzie prawdopodobnie najgłębsze załamanie od czasu wielkiego kryzysu z lat 30. XX wieku. Jak podaje Biuro Budżetu Kongresu USA w samych Stanach Zjednoczonych przybędzie do końca maja 40 mln bezrobotnych. – Nie ulega wątpliwości, że każde z państw członkowskich będzie musiało opracować własną drogę wyjścia z recesji. Dla naszego kraju istotne będzie mocne wspieranie przemysłu jako tej gałęzi gospodarki, na której będzie można się odbudowywać  – twierdzi Grzegorz Tobiszowski, poseł do Parlamentu Europejskiego, zasiadający w komisji przemysłu ITRE.

Grzegorz Tobiszowski. Fot. Ministerstwo Energii
Grzegorz Tobiszowski. Fot. Ministerstwo Energii

Według byłego wiceministra energii to ten moment, kiedy należy zamrozić opłaty za emisję CO2, a pozyskane dzięki temu środki przeznaczyć na inwestycje, m.in. w polską energetykę, aby stała się bardziej wydajna i ekologiczna. Na ograniczeniu tego kosztu zyskaliby także zatrudnieni w przemyśle, ponieważ łatwiej byłoby utrzymać miejsca pracy.

– Według danych Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie roczny koszt sektora związany z systemem handlu emisjami ETS to 2 mld zł  (ankieta 399 przedsiębiorstw koncesjonowanych wg danych Urzędu Regulacji Energetyki z 2018 roku), dla hutnictwa to z kolei koszt ok. 750 mln zł, a dla polskiej energetyki w 2019 roku (PGE, TAURON, ENEA, ENERGA*) niemal 2,9 mld zł. Łącznie to ponad 5,5 mld zł – wylicza Tobiszowski.

Warto dodać, że w ciepłownictwie średni koszt produkcji energii związany z emisją CO2 dla zrzeszonych przedsiębiorstw to ok. 5 mln zł rocznie. Analizując szczegółowo sektor hutniczy, w produkcji stali w 2018 r. zużyto energię na poziomie 6,8 TWh, co daje koszt związany z emisją CO2 w wysokości 750 mln zł.

– Decyzje o zawieszeniu systemu ETS powinny zapaść w europejskich strukturach jak najszybciej, w taki sposób, aby już teraz tworzyć narzędzia do wyjścia z zapaści gospodarczej, minimalizować negatywny wpływ koronawirusa oraz budować fundamenty i warunki do ponownego wejścia na ścieżkę wzrostu. Z pewnością miałoby to duży wpływ na odbudowę polskiej gospodarki – mówi Tobiszowski, dołączając tym samym swoje wnioski do postulatów autorstwa m.in. Michała Kurtyki – ministra klimatu czy Piotra Dudy z NSZZ „Solidarność”.

Polski poseł do PE odniósł się także do harmonogramu prac związanego z Europejskim Zielonym Ładem. – Dziś priorytetem jest zdrowie i życie ludzi. Mamy sytuację wyjątkową – nowe zjawisko społeczno-gospodarcze, którego negatywne skutki dopiero przyjdzie nam analizować. W związku z tym wraz z europarlamentarzystami z ramienia grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów złożyliśmy list na ręce komisarz von der Leyen, z prośbą o to, by przewartościować aktualne priorytety prac Komisji Europejskiej – mówi Tobiszowski.

W liście posła Tobiszowskiego można przeczytać, że Komisja powinna radykalnie ograniczyć swoje przedkryzysowe ambicje regulacyjne i ponownie przeanalizować swoje główne cele  polityczne. Według europarlamentarzystów EKR nadszedł czas, aby na pierwszym miejscu postawić pragmatyzm i przesunąć w czasie nowe wnioski legislacyjne w ramach inicjatyw takich jak m.in. Europejski Zielony Ład. Zamiast tego priorytetem KE powinno być przywrócenie równowagi i zmiana priorytetów wieloletnich ram finansowych na lata 2021–2027, razem ze zwiększoną elastycznością wydatków, tak by stały się one jednym z dostępnych dla państw członkowskich narzędzi umożliwiających naprawę gospodarki.