Mecenas Renata Robaszewska, wspólnik w kancelarii Robaszewska&Płoszka Radcowie Prawni, opisuje problemy na jakie trafiają inwestorzy, którzy chcą budować w Polsce elektrownie wiatrowe.
– Problemy dotyczą całego kraju. To wynika ze stanu prawodawstwa i braku jego jednolitej interpretacji. Przeszkody pojawiają się już na etapie wyboru miejsca pod inwestycję. Problemem jest uzyskanie decyzji środowiskowej, gdzie na procedurę mają bardzo szeroki wpływ organizacje społeczne. Pojawia się pytanie, czy każda z nich powinna być dopuszczana do dialogu na ten temat. Ustawa wprowadzająca prawo społeczeństwa do udziału w takich konsultacjach nie daje żadnych ograniczeń organizacjom, jeśli chodzi o okres działania i ich profil. Praktycznie każdy może obecnie blokować inwestycję – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl.
– Problemy stwarzają również kwestie planowania i zagospodarowania przestrzennego. Plan miejscowy jest zwykle procedowany przez kilka lat. Często gmina nie posiada na ten cel środków, a to, czy może go sfinansować inwestor jest również niejasne. Wtedy wyjściem mogą okazać się warunki zabudowy. Powstaje jednak pytanie, czy ze względów proceduralnych jest sens realizacji inwestycji energetycznych w oparciu o ten rodzaj decyzji? – pyta – Nawet przy mniejszych przedsięwzięciach jest zazwyczaj wiele stron, które należy informować o przebiegu postępowania. Tutaj nie ma ułatwień i konieczny jest list polecony, co dodatkowo wydłuża procedurę. Jeżeli procedurę trzeba powtarzać przy każdej turbinie, to można sobie wyobrazić, o jak dużej liczbie stron może być mowa.
– Problemy pojawiają się na każdym kroku a inwestorzy są w trudnej sytuacji. Z drugiej strony nie ma alternatywy, bo konieczne jest zmniejszenie emisji CO2. Przeciwko budowie bloków węglowych (w Bełchatowie czy Opolu) protestują organizacje, które domagają się przeniesienia kwot łożonych na energetykę węglową, na sektor odnawialny. To jest takie zamknięte koło – kończy mecenas Robaszewska.