Sierakowska: Ropa w 2023 roku będzie zależała od ruchów Chin i USA

30 grudnia 2022, 07:20 Energetyka

Cena ropy w 2023 roku będzie zależeć od polityki dwóch państw: Chin i USA. – Największym problemem widocznym wśród analityków jest fakt, że cena ropy naftowej w dużym stopniu zależy od ulotnych czynników geopolitycznych i tych związanych z działaniami banków centralnych – mówi Dorota Sierakowska z DM BOŚ w rozmowie z BiznesAlert.pl. 

Tankowiec. Fot. Shutterstock
Tankowiec. Fot. Shutterstock

– Wszystko leży w rękach Chin. Sytuacja w tym kraju będzie najprawdopodobniej tematem przewodnim 2023 roku na rynkach surowcowych. O ile przez sporą część 2022 roku ceny ropy były pod największym wpływem obaw związanych z podażą za sprawą skutków inwazji Rosji na Ukrainę, to obecnie inwestorzy patrzą głównie na spekulacje dotyczące popytu. Widać to po ostatnich reakcjach inwestorów: mimo że Rosja ogłosiła, że będzie ograniczać dostawy do krajów stosujących cenę maksymalną, to rynek się tego spodziewał i nie ma istotnego wpływu na ceny ropy. – ocenia Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego BOŚ.

– Chodzi głównie o popyt dwóch państw: USA i Chin. W Stanach Zjednoczonych cały czas ważą się losy recesji, która technicznie już istnieje, ale wciąż nie przekłada się na spowolnienie na rynku pracy. Polityka Rezerwy Federalnej będzie miała istotny wpływ na popyt na ropę – oceniła rozmówczyni BiznesAlert.pl.

 – Wiele zależy także od restrykcji w Chinach. Te wycofały się z polityki zero-COVID, ale są reperkusje, bo z drugiej strony rośnie liczba zakażeń, a mniejsza dostępność pracowników w fabrykach zaczyna mieć widoczny wpływ na kondycję tamtejszego przemysłu. Zniesienie obowiązku kwarantanny przybyszów do Chin od 8 stycznia spotkało się z reakcją niektórych państw azjatyckich, które chcą wprowadzić testy dla podróżników z Państwa Środka. Znoszenie obostrzeń nie przekłada się więc istotnie na poprawę sytuacji w tamtejszej gospodarce. 

– 2023 rok będzie okresem presji na cenę ropy naftowej. Nie spodziewałabym się spektakularnego wzrostu w najbliższych miesiącach, ale druga połowa przyszłego roku może przynieść zaczątki optymizmu za sprawą pierwszych dyskusji o obniżkach stóp procentowych. 

– Jeśli wierzyć deklaracjom OPEC+ to nie zmieni on znacznie podejścia. Wykonał mały zwrot jesienią tego roku, decydując się na nieoczekiwane cięcie wydobycia. Pojawiały się jednak komunikaty, że zarówno głębsze cięcia produkcji, jak i jej zwiększenie, nie będą na razie wprowadzane. OPEC+ czeka na rozwój sytuacji – jednak raczej nie dopuści do tego, aby spadki cen ropy były dużo głębsze. Może bronić ceny w okolicach 60-65 dolarów za baryłkę – mówiła Dorota Sierakowska.

Opracowali Wojciech Jakóbik i Mariusz Marszałkowski

Jakóbik: Koronawirus wciąż rządzi ropą. Największy zwycięzca to…Chiny (ANALIZA)