icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Ropa i sankcje spowalniają rosyjską gospodarkę

(Głos Ameryki/Piotr Stępiński)

Prezydent Rosji Władimir Putin otrzymuje nie tylko złe ale nawet niesatysfakcjonujące oceny swoich działań w sytuacji kryzysu ekonomicznego od 28 procent ekspertów, którzy uczestniczyli w badaniu zorganizowanym przez agencję Bloomberg.

Rosja przeżywa trudne chwile spowodowane spadkami cen ropy naftowej, sankcjami ekonomicznymi, które zostały wprowadzone w związku z jej inwazją na Ukrainę w 2014 roku, spadkami kursu rubla oraz poważnymi spadkami wskaźników ekonomicznych.

Wzrost gospodarczy Rosji zaczął pikować w pierwszym kwartale 2012 roku czyli jeszcze na długo przed spadkami cen ropy naftowej oraz nałożeniem sankcji. Według szacunków Banku Światowego do 2017 roku rosyjskie PKB będzie mniejsze niż w 2012 roku. Były minister finansów Rosji Aleksiej Kudrin zakłada, że w 2016 toku wielkość gospodarki ulegnie skurczeniu ale nie wyklucza, że w 2017 roku może dojść do jej wzrostu. Innego zdania jest ekspert ds. Rosji z Columbia University’s Harriman Institute Timothy Frye.

– To co najgorsze już minęło. Od 2012 do 2015 roku wzrost gospodarczy w Rosji zmniejszał się o 1,5-2 procent. W ostatnim kwartale zauważyliśmy, że gospodarka zaczyna się stabilizować i dostosowywać do realiów niskich cen ropy – stwierdził Frye. – I chociaż prognozy oscylują od zera do około pół punktu procentowego lub może będzie do jeden procent w przyszłym roku to bardziej niepokoi to, że nikt nie prognozuje tempa wzrostu gospodarczego na poziomie 1-2 procenta, co wyklucza w ten sposób poważne zmiany w polityce gospodarczej – dodał Frye. Uważa też, że analitycy nie spodziewają się znaczącej zmiany w tym zakresie ponieważ niosą one za sobą zbyt duże koszty polityczne.

Rosyjskiemu rządowi przyszło ,,wykręcać ręce” największym spółkom takim Gazprom i Rosnieft, aby ograniczyć ich rezerwy walutowe i pomóc w ten sposób rublowi. Podobny stosunek rząd prezentuje wobec oligarchów, którzy zarabiali miliardy głównie w branży naftowej oraz gazowej po sprywatyzowaniu przedsiębiorstw. Rząd wymaga od nich pomocy. Zdaniem wykładającego w Moskwie Frye’a w Rosji działa wiele grup interesów i zbyt często ich interesy są wobec siebie sprzeczne.

– Istnieje wiele rosyjskich firm, które cierpią z powody sankcji ale są też takie, które wygrywają na odizolowaniu Rosji od światowej gospodarki. Na przykład sektor rolny w jakimś stopniu skorzystał na rezygnacji z europejskich produktów i jest w nim obserwowany nieznaczny tempo wzrostu gospodarczego – powiedział Frye.

To samo odnosi się do prywatnych inwestycji zagranicznych.

Dla wielu rosyjskich miliarderów nie było lepszej inwestycji niż zakup nieruchomości w Londynie, Nowym Jorku czy Paryżu. Setki milinów dolarów ,,wypływało” z Rosji i przybierało formę np. apartamentów na przykład w rejonie wieżowców na 57-mej ulicy i kompleksu Time Warner Center w Nowym Jorku. Wielu właścicieli nieruchomości w nich nie mieszka tylko czerpie dochody z tytułu ich wynajmu. Tak np. według niektórych doniesień, rosyjski miliarder Dmitrij Rybolowlew zapłacił 88 mln dolarów za penthouse w okolicy nowojorskiego Central Parku. Mieszkający w sąsiedztwie ludzie skarżą się, że przez takie zakupy prowadzą do wzrostu cen nieruchomości w miastach, gdzie właściciele tych apartamentów nie będą mieszkali.

Adwokat Ed Mermelstein specjalizujący się w inwestycjach międzynarodowych pomaga rosyjskim oligarchom w poszukiwaniu inwestycji w Nowym Jorku – głównie w nieruchomościach. Jego zdaniem rząd prezydenta Władimira Putina wywiera presję na ludzi, którzy chcą wywieźć z Rosji pieniądze. Według Mermelsteina ,,pomysł rosyjskiego rządu polega na tym, aby znaczna część tych środków powróciła do Rosji”.

– W wielu wcześniejszych przypadkach rządowi nie podobało się w jaki sposób te pieniądze wypływały z Rosji – uważa amerykański prawnik. Zdaniem Mermelsteina obecnie oczywistym jest, że pieniądze już nie w takim stopniu są wprowadzane z Rosji.

(Głos Ameryki/Piotr Stępiński)

Prezydent Rosji Władimir Putin otrzymuje nie tylko złe ale nawet niesatysfakcjonujące oceny swoich działań w sytuacji kryzysu ekonomicznego od 28 procent ekspertów, którzy uczestniczyli w badaniu zorganizowanym przez agencję Bloomberg.

Rosja przeżywa trudne chwile spowodowane spadkami cen ropy naftowej, sankcjami ekonomicznymi, które zostały wprowadzone w związku z jej inwazją na Ukrainę w 2014 roku, spadkami kursu rubla oraz poważnymi spadkami wskaźników ekonomicznych.

Wzrost gospodarczy Rosji zaczął pikować w pierwszym kwartale 2012 roku czyli jeszcze na długo przed spadkami cen ropy naftowej oraz nałożeniem sankcji. Według szacunków Banku Światowego do 2017 roku rosyjskie PKB będzie mniejsze niż w 2012 roku. Były minister finansów Rosji Aleksiej Kudrin zakłada, że w 2016 toku wielkość gospodarki ulegnie skurczeniu ale nie wyklucza, że w 2017 roku może dojść do jej wzrostu. Innego zdania jest ekspert ds. Rosji z Columbia University’s Harriman Institute Timothy Frye.

– To co najgorsze już minęło. Od 2012 do 2015 roku wzrost gospodarczy w Rosji zmniejszał się o 1,5-2 procent. W ostatnim kwartale zauważyliśmy, że gospodarka zaczyna się stabilizować i dostosowywać do realiów niskich cen ropy – stwierdził Frye. – I chociaż prognozy oscylują od zera do około pół punktu procentowego lub może będzie do jeden procent w przyszłym roku to bardziej niepokoi to, że nikt nie prognozuje tempa wzrostu gospodarczego na poziomie 1-2 procenta, co wyklucza w ten sposób poważne zmiany w polityce gospodarczej – dodał Frye. Uważa też, że analitycy nie spodziewają się znaczącej zmiany w tym zakresie ponieważ niosą one za sobą zbyt duże koszty polityczne.

Rosyjskiemu rządowi przyszło ,,wykręcać ręce” największym spółkom takim Gazprom i Rosnieft, aby ograniczyć ich rezerwy walutowe i pomóc w ten sposób rublowi. Podobny stosunek rząd prezentuje wobec oligarchów, którzy zarabiali miliardy głównie w branży naftowej oraz gazowej po sprywatyzowaniu przedsiębiorstw. Rząd wymaga od nich pomocy. Zdaniem wykładającego w Moskwie Frye’a w Rosji działa wiele grup interesów i zbyt często ich interesy są wobec siebie sprzeczne.

– Istnieje wiele rosyjskich firm, które cierpią z powody sankcji ale są też takie, które wygrywają na odizolowaniu Rosji od światowej gospodarki. Na przykład sektor rolny w jakimś stopniu skorzystał na rezygnacji z europejskich produktów i jest w nim obserwowany nieznaczny tempo wzrostu gospodarczego – powiedział Frye.

To samo odnosi się do prywatnych inwestycji zagranicznych.

Dla wielu rosyjskich miliarderów nie było lepszej inwestycji niż zakup nieruchomości w Londynie, Nowym Jorku czy Paryżu. Setki milinów dolarów ,,wypływało” z Rosji i przybierało formę np. apartamentów na przykład w rejonie wieżowców na 57-mej ulicy i kompleksu Time Warner Center w Nowym Jorku. Wielu właścicieli nieruchomości w nich nie mieszka tylko czerpie dochody z tytułu ich wynajmu. Tak np. według niektórych doniesień, rosyjski miliarder Dmitrij Rybolowlew zapłacił 88 mln dolarów za penthouse w okolicy nowojorskiego Central Parku. Mieszkający w sąsiedztwie ludzie skarżą się, że przez takie zakupy prowadzą do wzrostu cen nieruchomości w miastach, gdzie właściciele tych apartamentów nie będą mieszkali.

Adwokat Ed Mermelstein specjalizujący się w inwestycjach międzynarodowych pomaga rosyjskim oligarchom w poszukiwaniu inwestycji w Nowym Jorku – głównie w nieruchomościach. Jego zdaniem rząd prezydenta Władimira Putina wywiera presję na ludzi, którzy chcą wywieźć z Rosji pieniądze. Według Mermelsteina ,,pomysł rosyjskiego rządu polega na tym, aby znaczna część tych środków powróciła do Rosji”.

– W wielu wcześniejszych przypadkach rządowi nie podobało się w jaki sposób te pieniądze wypływały z Rosji – uważa amerykański prawnik. Zdaniem Mermelsteina obecnie oczywistym jest, że pieniądze już nie w takim stopniu są wprowadzane z Rosji.

Najnowsze artykuły