Pnące się w górę światowe gospodarki potrzebują paliwa. Rośnie zatem popyt na ropę i gaz. Może to skusić część państw grupy OPEC do obejścia Porozumienia naftowego, aby dodatkowo zarobić. Jeśli proceder ten będzie przybierał na sile, Arabia Saudyjska będzie musiała zareagować – pisze Arkadiusz Balcerowski, Makler Papierów Wartościowych, XTB.
Rośnie PKB, rośnie cena ropy
Przewidywania dotyczące rosnącego popytu na ropę naftową wynikają z wyższych prognoz wzrostu gospodarczego, głównie krajów azjatyckich czy USA po wdrożeniu reformy podatkowej. Impuls ten będzie nadal odczuwalny w kolejnych kwartałach. Biorąc pod uwagę obecną fazę cyklu koniunkturalnego, trudno oczekiwać spowolnienia gospodarczego w najbliższym czasie. W takich okolicznościach państwa grupy OPEC mogą na własną rękę zwiększać wydobycie lekceważąc przyjęte limity w ramach porozumienia naftowego, by więcej zarobić. Wówczas będzie ciekawe jak zareaguje sama organizacja i Arabia Saudyjska; czy podejmą pewne kroki, czy dadzą jednak ciche przyzwolenie dla tego procederu. Ciężko oczekiwać, że będziemy świadkami nagłego zerwania porozumienia naftowego, które obowiązuje do końca tego roku. Trudno wyobrazić sobie także scenariusz zakładający, że na początku 2019 roku wszystkie kraje dostaną wolną rękę i będą mogły wydobywać tyle ropy ile uznają za stosowne. Oznaczałoby to powrót do punktu wyjścia sprzed Porozumienia. Jednocześnie rośnie wydobycie ropy w USA w odpowiedzi na coraz wyższe ceny surowca.
USA przejmują rolę dyrygenta na rynku ropy
Cena ropy będąca poniżej 50 dolarów za baryłkę stanowiła istotny hamulec dla inwestycji w niekonwencjonalne złoża ropy w USA. Obecnie jednak cena ropy WTI przebiła granicę 60 dolarów za baryłkę. To dodatkowy bodziec stymulujący wzrost wydobycia surowca, co widać między innymi w liczbie wież wiertniczych. W najbliższych tygodniach w USA powinniśmy obserwować sezonowy wzrost zapasów, niemniej w mniejszym stopniu niż w ostatnich latach. Wynika to z wciąż względnie wysokiego spreadu między ropą WTI a europejską Brent. Wynosi on obecnie ok. 4 dolary. Rośnie więc eksport surowca, w tym także do Europy. To redukuje sezonowy przyrost zapasów w USA. Ten czynnik może odgrywać długoterminową rolę.
Międzynarodowa Agencja Energii prognozuje także, że na przestrzeni dekady USA staną się eksporterem ropy netto. Jednocześnie podaż surowca na rynku powinna stopniowo wzrastać. Biorąc to wszystko pod uwagę trudno antycypować, aby ceny z 2013 czy 2014 roku powróciły, kiedy ropa kosztowała powyżej 100 dolarów. Rodzi się jednak pytanie kiedy przyjdzie spowolnienie gospodarcze. Wówczas OPEC nauczony sytuacją z 2015 roku, kiedy cena ropy spadała do poziomu ok. 30 dolarów., będzie starał się nie dopuścić do takiej sytuacji.
Wyższe ceny ropy to powrót do poszukiwania gazu łupkowego w Polsce?
Rosnąca cena ropy naftowej skłania do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy firmy naftowe szukające w Europie ropy i gazu z łupków powrócą do niekonwencjonalnych projektów. Trudno się jednak spodziewać rychłego powrotu firm do Polski, skoro wciąż nie wiemy, ile faktycznie mamy gazu w łupkach, i jaki poziom nadaje się do rentownego wydobycia. Szacunki amerykańskie znacznie różnią się od polskich. Czynniki makroekonomiczne jak presja inflacyjna także mogą zniechęcać do kapitałochłonnych inwestycji. Cena ropy jednak może pozostać w dłużnym okresie na stabilnym poziomie, między 60 a 70 dol. za baryłkę, a to może zachęcić do wyboru tych koncesji, które wydają się najbardziej atrakcyjne. Czynniki ekonomicznie to jedno, drugie to decyzja, w dużym stopniu uwarunkowana politycznie. To właśnie ten element będzie decydujący przy powrocie firm do Polski w poszukiwaniu ropy i gazu.