Nowy spór podzielił Białoruś i Rosję. Chodzi o dostawy ropy rosyjskiej na terytorium białoruskie, które podrożeją przez tzw. manewr podatkowy.
Manewr podatkowy
Manewr podatkowy w Rosji spowodował stopniowym obniżeniu ceł na eksport rosyjskiej ropy w zamian za podwyżkę obciążeń podatkowych przy jej wydobyciu. Będzie to oznaczało podwyżkę ceny surowca, także dla krajów, które nie płacą cła za ropę z Rosji. Oznacza to, że ów proces może się odbyć ze stratą dla Białorusi, która oficjalnie zażądała rekompensaty z tytułu podwyżki cen surowca. Domaga się 300 mln dolarów, czyli 20 miliardów rubli, które według jej wyliczeń straci w 2019 roku z tytułu manewru podatkowego.
Białorusini obawiają się także, że manewr podatkowy uniemożliwi stworzenie jednolitego rynku ropy naftowej z Rosjanami, a produkty ropopochodne z Rosji mogą zacząć wypierać produkcję białoruską. Tymczasem Mińsk zarabia głównie na przetwarzaniu ropy rosyjskiej i słaniu jej na rynek krajowy oraz na eksport.
W Reutersie pojawiła się sugestia, że Rosja może zatrzymać program pożyczkowy dla Białorusi istotny dla projektu elektrowni jądrowej w Ostrowcu, ale na razie ministerstwo finansów je dementuje.
Spór naftowy
Mińsk i Moskwa spierały się już w przeszłości o cenę dostaw ropy naftowej. Białorusini uważają, że jako strona Związku Białorusi i Rosji pozbawionego barier celnych mają prawo do bezcłowych dostaw w cenie analogicznej do tej z rosyjskich regionów. Ostatani spór zakończył się porozumieniem, że dostawy ropy w latach 2017-2024 będą wynosiły 24 mln ton ropy rocznie. Z tego 6 mln ton Białoruś może kredytować.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik