Według informacji Bloomberga, Rosja w ubiegłym roku wydobyła 560,2 mln ton ropy, co stanowi wzrost o 0,8 procent w stosunku do 2018 roku. Zgodnie z wyliczeniami, jest to 11,25 mln baryłek ropy dziennie. To rekord, nienotowany od czasu upadku ZSRS, kiedy w 1987 roku według danych BP Plc, średnie dzienne wydobycie wynosiło 11.42 mln baryłek.
Ograniczenia i wpływ na globalne ceny
Jest to o tyle interesujące, gdyż Rosja od 2017 roku jest częścią układu OPEC plus, który nakłada na poszczególnych sygnatariuszy paktu ograniczenia w wydobyciu ropy, aby wpłynąć na globalne ceny tego surowca. W przypadku Rosji, od października 2018 roku zgodziła się ona na cięcie wydobycia w wysokości 228 tys. baryłek ropy dziennie, jednak według informacji podawanych przez Bloomberg, podczas dziewięciu z dwunastu miesięcy obowiązywania układu Rosja nie przestrzegała limitu i to pomimo konieczności ograniczenia wydobycia związanego z kryzysem zanieczyszczenia ropy i wstrzymaniem tranzytu przez ropociąg Przyjaźń na ponad 40 dni.
Podczas szczytu OPEC plus w Wiedniu na początku grudnia 2019 roku, Rosja zobowiązała się do zwiększenia cięć o dalsze 70 tysięcy baryłek dziennie w pierwszym kwartale 2020 roku, co w teorii oznacza ograniczenie wydobycia o 300 tysięcy baryłek ropy dziennie.
Rosja, w przeciwieństwie do Arabii Saudyjskiej, jest usatysfakcjonowana z ceny ropy naftowej, która utrzymuje się na poziomie 60-70 dolarów za baryłkę, i coraz śmielej sygnalizuje konieczność zakończenia umowy o redukcji wydobycia. W grudniowym wywiadzie dla Rossija 24, minister energetyki Federacji Rosyjskiej Aleksander Nowak powiedział „Ograniczenia produkcji ropy naftowej nie mogą być wieczne (…) Rosja musi bronić swojego udziału w globalnym rynku ropy i pozwolić swoim koncernom rozwijać nowe projekty. Będziemy musieli stopniowo podjąć decyzję o wyjściu z porozumienia”. Może to oznaczać, że na kolejnym szczycie OPEC plus, który odbędzie się w marcu, Rosja będzie naciskać na zmniejszenie ograniczeń wydobycia ropy, a przy niespełnieniu jej postulatów, może podjąć decyzje o samodzielnym porzuceniu porozumienia. Jest to mniej prawdopodobny scenariusz, gdyż mógłby oznaczać kolejny wyścig wydobycia ropy, prowadzony przez dotychczasowych partnerów umowy.
To oznaczałoby powrót do sytuacji z 2015 roku, która w rezultacie doprowadziła do nadpodaży surowca na rynku, jego rekordowo niskiej ceny, a w konsekwencji do zawiązania porozumienia przez wiele krajów wydobywających „czarne złoto”.
Bloomberg/Mariusz Marszałkowski
Łukaszenka gra dywersyfikacją w rozmowach o dostawach ropy z Rosji