– Kanclerz Scholz obawia się szybkiej przegranej Putina, bo zwiększy ona prawdopodobieństwo wojny nuklearnej. Wladimir Putin straszył już atakiem kilka miesięcy temu. Wielu polityków SPD wzięło go za słowo, a teraz obawiają się wojny z użyciem broni masowego rażenia w Ukrainie i Europie – mówi Sarah Pagung, ekspertka Niemieckiej Rady Stosunków Międzynarodowych (DGPA) w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jak ewoluował stosunek Berlina do Moskwy w ciągu prawie czterech miesięcy od wybuchu wojny?
Sarah Pagung: Partie w rządzie zrobiły ogromny krok naprzód. Nie tylko przyznano, że Rosja zaatakowała Ukrainę i że wojna ta jest w 100 procentach winą Putina, ale partie rządzące opowiedziały się za zwiększeniem inwestycji w niemieckie siły zbrojne oraz za wsparciem militarnym dla Ukrainy. Jednak, jeśli przyjrzymy się jak stanowisko Niemiec rozwijało się w ciągu ostatnich czterech miesięcy, zobaczymy że wiele obietnic zostało bez pokrycia, zwłaszcza jeśli chodzi o dostawy broni. W tej sprawie, opinie wśród partii są rozbieżne. Zieloni i liberałowie optują za dostawami broni do Ukrainy. Socjaldemokraci próbują sprawę wyciszyć. Szczególnie interesujący jest rozwój sytuacji w przypadku Zielonych. Zawsze byli sceptyczni w kwestii obronności, wydatków na wojsko i dostaw broni, ponieważ wyrastali w ruchu pacyfistycznym. Jest to więc zasadnicza zmiana. Jednak to przez Socjaldemokratyczną Partię Niemiec nie zrobiono tego, co obiecaliśmy pod koniec lutego.
Na ile poważny jest spór w niemieckiej koalicji rządzącej w sprawie wojny rosyjsko-ukraińskiej?
Spór jest poważny dlatego, że liberałowie oraz partia Zielonych muszą zyskać poparcie socjaldemokratów (SPD). To z kolei ma zwiększyć narzędzia do wykorzystania w relacjach Ukrainy z Rosją. Nie ma jednak żadnych obaw o rozpad koalicji czy rządu. Na ten moment liberalni demokraci i socjaldemokraci mają niskie poparcie, dlatego konieczne dla nich jest utrzymanie tej koalicji.
Z czego wynika niechęć kanclerza Scholza i socjaldemokratów, by w bardziej zdecydowany sposób pomagać Ukrainie?
Jest kilka powodów. Po pierwsze, panuje przekonanie, że w końcu dojdzie do negocjacji między Ukrainą a Rosją. Niemcy mogą pośredniczyć w tych negocjacjach lub pomóc w ich przeprowadzeniu. Dyplomacja jest tutaj podstawowym narzędziem działania. Po drugie, kanclerz Scholz obawia się szybkiej przegranej Putina, bo zwiększy ona prawdopodobieństwo wojny nuklearnej. Władimir Putin straszył już atakiem kilka miesięcy temu. Wielu polityków SPD wzięło go za słowo, a teraz obawiają się wojny z użyciem broni masowego rażenia w Ukrainie i Europie. Niestety, SPD wierzy w te groźby. Natomiast ciężko jest ocenić co myśli na ten temat Olaf Scholz.
Putin karze państwa, których przedstawiciele byli na Ukrainie w miniony czwartek. Istnieje poważne zagrożenie braków w dostawach energii. Jaki był cel wizyty w Kijowie?
Wizyta była przede wszystkim symboliczna. Przywódcy różnych państw, między innymi Polski, byli na Ukrainie już na początku wojny, podczas gdy Olaf Scholz i Emmanuel Macron odmawiali tej wizyty. Było to odbierane jako niechęć do poparcia Ukrainy oraz obraz podziału państw na Niemcy z Francją a po drugiej stronie Polska i kraje bałtyckie. Wizyta Scholza była konieczna żeby zniwelować podziały między sojusznikami, ale też zmienić reputację Niemiec w Ukrainie.
W Niemczech mówi się o dwóch podejściach do wojny w Ukrainie: zgodnie z pierwszym, Ukraina „musi wygrać” wojnę, a zgodnie z drugim, Kijów „nie może przegrać”. Na czym polega ta różnica?
Największą różnicą jest to co to oznacza dla samej Federacji Rosyjskiej. Jeśli przyjmiemy wersję, że Rosja „musi wygrać” będzie to oznaczać jej porażkę, nie tylko w kontekście zagarniętego terytorium, ale tego, że wojska nadal na tym terytorium pozostaną. Wersja druga jest taka, że Putin „nie przegrywa”. W takim przypadku, prawdopodobne są negocjacje miedzy stronami i możliwa jest akceptacja kontroli Rosji nad częścią terytorium Ukrainy. To największa różnica, która wynika z postawy SPD, dlatego też wielu niemieckich polityków, szczególnie socjaldemokratów, nie chce powiedzieć, że Rosja „musi przegrać”.
Kanclerz Scholz i prezydent Francji Macron są często krytykowani za regularne rozmowy telefoniczne z Władimirem Putinem. Jaki mają w tym cel przywódcy Francji i Niemiec?
Oboje liczą na negocjacje między Ukrainą Rosją, tak żeby Rosja ostatecznie nie przegrała tej wojny. To ma na myśli Macron mówiąc, że Putin potrzebuje sposób na wyjście z twarzą z tej wojny. Kanclerz Scholz i prezydent Macron kontynuują rozmowy z Putinem żeby podtrzymać możliwość zawarcia porozumienia. Ryzyko jednak jest takie, że Rosja odczytuje to jako słabość Europy i jednoczesną akceptację Rosyjskiej kontroli nad terytorium Ukrainy. Tym sposobem obie strony wysyłają mylące sygnały.
Rozmawiała Maria Andrzejewska