Spór o nacjonalizację Jukosu Michaiła Chodorkowskiego przez Kreml pod wodzą Władimira Putina, który obawiał się tego oligarchy z przyczyn politycznych, zbliża się do finału w USA. W grze jest ponad 50 mld dolarów roszczeń byłych udziałowców tej firmy przejętej przez ekipę Putina.
Sąd Dystryktu Kolumbia odrzucił wniosek Federacji Rosyjskiej o uznanie sporu w sprawie roszczeń byłych udziałowców rosyjskiego Jukosu, który był koncernem naftowym oligarchy Michaiła Chodorkowskiego i został znacjonalizowany w 2006 roku w ramach kampanii przeciwko niemu zorganizowanej przez prezydenta Władimira Putina.
Aktywa Jukosu zostały przejęte przez państwowy Rosnieft kierowany przez poplecznika Putina, prezesa Igora Sieczina. Chodorkowski trafił do kolonii karnej na dekadę. Powodem był fakt, że zagroził pozycji obecnego prezydenta planując karierę polityczną i zyskiwał popularność. Działania ekipy Władimira Putina wokół Jukosu są obecnie postrzegane jako początek konsolidacji władzy z wykorzystaniem kompleksu militarno-paliwowego w Rosji.
Jednym z aktywów Jukosu była Rafineria Możejki na Litwie, w której miejsce tej firmy zajął polski PKN Orlen. Od 2022 roku nie sprowadza ona ropy z Rosji.
Amerykański sąd nie uznał racji Rosji, która nie uznała wyroku trybunału w Hadze z 2014 roku i nie opłaciła odszkodowania wartego 50 mld dolarów. Reuters szacuje, że kwota roszczeń urosła już do 60 mld dolarów z odsetkami. Rosjanie uznają, że USA nie ma jurysdykcji nad sprawą Jukosu. Sąd jest innego zdania. Strony mają czas do piątego grudnia na przedstawienie ostatnich dokumentów. Potem ma nastąpić finał postępowania, którym będzie uznanie racji poszkodowanych bądź Rosji.
Kommiersant / Wojciech Jakóbik