Procedowanie ustawy o likwidacji wycieków ropy i produktów naftowych nabrało tempa po wycieku oleju napędowego z elektrowni w Norylsku. Prywatny biznes uważa, że zapisy dokumentu premiują państwowe podmioty, a na prywatne nakładają kolejny podatek.
Obawy prywatnego przemysłu
Ustawa o likwidacji wycieków ropy i produktów naftowych została zaakceptowana przez komisję Dumy Państwowej ds. legislacji do drugiego czytania. 25 czerwca projekt ma zostać zaakceptowany na posiedzeniu rządu. Według harmonogramu, przedsiębiorstwa naftowe będą musiały przygotować do 2024 roku plany na wypadek rozlewu ropy lub produktów naftowych wraz z przygotowaniem zabezpieczenia finansowego na rzecz pokrycia ewentualnych szkód.
Nowe przepisy mają dotyczyć wszystkich podmiotów sektora petrochemicznego.
Zgodnie z zapisami, prywatne firmy powinny przedstawić gwarancje bankowe, ubezpieczenie bądź stworzyć rezerwę finansową na wypadek pojawienia się rozlewu. W przypadku podmiotów państwowych wystarczy gwarancja od upoważnionego organu państwowego. Według przedstawicieli prywatnego biznesu zapis ten budzi największe kontrowersje, ponieważ tworzy nierównomierne warunki funkcjonowania na rynku.
W opinii Rosyjskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców, nałożenie obowiązku utworzenia specjalnego funduszu jest nieformalnym podatkiem, który negatywnie wpłynie na działalność firm, zwłaszcza po pandemii koronawirusa.
W opinii Związku, powinna istnieć gwarancja korporacyjna lub ubezpieczenie od wypadku bez konieczności odkładania funduszy.
Kommiersant/Mariusz Marszałkowski