Jakóbik: Sankcje wobec Rosji to maraton, a nie sprint

21 listopada 2023, 07:20 Energetyka

Rosyjska ropa cały czas płynie do zachodnich rafinerii, co jest dowodem, że Kreml potrafi omijać sankcje, nałożone po inwazji na Ukrainę, choć Rosja musi się liczyć z mniejszymi zyskami. – Sankcje to maraton, a nie sprint. To działanie długofalowe, które przynosi efekty po czasie – mówi dla Wirtualnej Polski Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Tankowiec. Fot. Wikimedia Commons
Tankowiec. Fot. Wikimedia Commons

Jak donoszą europejskie media,  Rosjanie rozwinęli flotę tankowców pływających pod fałszywą banderą i korzystających z ubezpieczenia poza firmami zachodnimi, mogąc w ten sposób do pewnego stopnia omijać sankcje i sprzedawać ropę powyżej ceny maksymalnej, windując notowania baryłki Urals powyżej 80 dolarów. Stany Zjednoczone jesienią 2023 roku, że będą walczyć z naruszeniami tego typu.

Mimo że proceder jest faktem, nie oznacza to, że Rosja znajduje się w komfortowej sytuacji. – Kryzys rubla, skoncentrowanie wydatków Kremla na zbrojeniach, które mają największy udział w budżecie rosyjskim od czasów Związku Sowieckiego, a także rosnące problemy spółek energetycznych, które – jak w przypadku Gazpromu – notują spadek przychodów, nawet ośmiokrotny, pokazują, że sankcje działają – mówi redaktor Jakóbik.

Należy zwrócić uwagę, że sankcje przynoszą efekty. – Sankcje mają ograniczyć przychody Kremla. Warto podkreślić, że w dziesięciu miesiącach 2023 roku one spadły o prawie 1/4, jeśli chodzi o sprzedaż gazu i ropy. Nie można więc powiedzieć, że sankcje nie działają – podkreśla. – Nie są one [sankcje] jednak rozwiązaniem ostatecznym. Muszą być zaostrzane, muszą pojawiać się kolejne pakiety – wylicza.

Jakóbik wskazuje, że Zachód jest już zmęczony uporczywym kryzysem energetycznym i wojną w Ukrainie. Jak zauważa, niektóre państwa Europy Zachodniej wyrażają chęć powrotu do relacji gospodarczych z Rosją, co wynika z faktu, że kontrofensywa ukraińska nie przyniosła dotychczas oczekiwanych rezultatów.

Z drugiej strony nie oznacza to, że Zachód zamierza tolerować zaistaniały proceder. Unia Europejska obecnie dyskutuje nad zaostrzeniem 12. pakietu sankcji na rosyjską ropę, a Waszyngton zamierza bliżej zbadać proceder omijania sankcji. – Stany Zjednoczone zbierają informacje o rosyjskiej flocie widmo, która pomaga częściowo omijać sankcje wprowadzane przez G7, Unię Europejską i Australię. Nie można więc powiedzieć, że nic się w tej kwestii nie dzieje – dodaje.

Unia Europejska i USA poczyniły wielkie kroki w ukaraniu Rosji za jej inwazję na Ukrainę, ale w ocenie eksperta środki te nadal są niewystarczające. – Jesteśmy dużo dalej niż 24 lutego 2022 roku, kiedy niektórzy obawiali się, że za trzy dni nie będzie Ukrainy. Ale nie tak daleko, jak byśmy chcieli w Polsce czy krajach bałtyckich, które apelują o sankcje w sektorze gazowym, jądrowym, obniżenie ceny maksymalnej ropy z Rosji i inne rozwiązania, które zwiększyłyby oddziaływanie na reżim Putina – ocenia.

Jakóbik wskazuje, że innym problem jest udział w Chin w omijaniu zachodnich sankcji. Należy wspomnieć, że ChRL pomaga Rosji, kupując na potęgę rosyjskie węglowodory. Ekspert przyznaje, że jest to dodatkowe utrudnienie, choć rola Pekinu nie jest w stanie całkowicie zniwelować ich skutków. – [Chiny] nie stanowią jeszcze alternatywy do rynku zachodniego, natomiast pomagają flocie widmo, kiedy firmy chińskie ubezpieczają tankowce, które nie muszą obawiać się wykluczenia z rynku za pomocą sankcji zachodnich – mówi.

Zdaniem eksperta Pekin pośrednio uczestniczy w inwazji Rosji na Ukrainie, gdyż pomaga jej w transferze technologii. – Te, do których dostęp jest zablokowany dla Rosji na Zachodzie. Chiny są więc cichym kolaborantem Rosji. Głosują razem z nią w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Natomiast problemy demograficzne i gospodarcze Państwa Środka zmuszają dyktatora w Pekinie do innej rozmowy z Amerykanami – podkreśla rozmówca dla Wirtualnej Polski.

Opracował Jacek Perzyński

Obława USA na flotę widmo Rosji ruszyła. Europa może pójść w ich ślad