icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Ropa rosyjska jest coraz bardziej trędowata i zostaje jej flota widmo

Grono chętnych do transportu ropy rosyjskiej pomimo sankcji za inwazję na Ukrainę maleje, a koszty ubezpieczenia rosną. Rosjanom zostaje flota widmo, ale eksport dalej spada, tym razem przez układy naftowe z Arabią Saudyjską.

Koszt wynajmu statków w portach rosyjskich przestał rosnąć ze względu na spadek ilości chętnych do transportu ropy z Rosji przez sankcje zachodnie za inwazję na Ukrainie. Właściciele statków boją się objęcia sankcjami drugiego rzędu za sprzedaż powyżej ceny maksymalnej ustalonej przez Zachód.

Ropa rosyjska może docierać drogą morską do klientów, jeżeli jej cena nie przekracza pułapu ustalonego przez G7, Unię Europejską i Australię w wysokości 60 dolarów. Mieszanka Urals jest obecnie notowana w cenie około 67 dolarów, a zatem bywa sprzedawana powyżej ceny maksymalnej, ale służy temu głównie rosnąca flota widmo tankowców wynajmowanych przez Rosjan pod fałszywą banderą i ubezpieczaną poza Zachodem. Wall Street Journal szacuje flotę widmo na ponad 600 jednostek, czyli 10 procent dużych tankowców. Około połowa dostaw ropy rosyjskiej miała się odbywać do połowy kwietnia 2023 roku z użyciem statków nieubezpieczonych przez firmy z zachodniego zrzeszenia P&I Club przestrzegającego sankcji Zachodu.

Eksport morski ropy z Rosji spadł z około 3,5 do 3-3,1 mln baryłek dziennie a ilość tankowców obsługujących takie dostawy spadła z około 160 do 145 sztuk według danych ośrodka Kpler. Powód dalszego spadku kolejny po sankcjach Zachodu to między innymi ograniczenie sprzedaży tego surowca poza granice rosyjskie w wysokości 300 tysięcy baryłek dziennie wprowadzone przez Kreml w ramach porozumienia naftowego OPEC+ z Arabią Saudyjską oraz innymi potęgami naftowymi. Zmniejszony eksport zmniejsza popyt na fracht i zatrzymuje wzrost jego cen.

Pomimo rozwoju floty widmo wciąż jedna trzecia dostaw morskich ropy z Rosji odbywa się z pomocą firm zachodnich na czele z greckimi. Cena frachtu ma rosnąć jesienią, kiedy popyt na świecie ma według szacunków znowu wzrosnąć. Sankcje i wojna podnoszą koszty transportu ropy rosyjskiej z powodu wzrostu ceny ubezpieczenia, które sięga miliona dolarów na statek, czyli o 200 tysięcy więcej niż przed pojawieniem się tych czynników. Część firm transportujących ropę rezygnuje ze współpracy z Rosjanami z powodu sankcji, a część – jak na Morzu Czarnym – z obawy o bezpieczeństwo po ataku dronów na tankowce w tym akwenie.

Kommiersant / Wojciech Jakóbik

Flota widmo pomaga Rosji omijać sankcje, a jeden z jej statków mógł trafić na Bałtyk

Grono chętnych do transportu ropy rosyjskiej pomimo sankcji za inwazję na Ukrainę maleje, a koszty ubezpieczenia rosną. Rosjanom zostaje flota widmo, ale eksport dalej spada, tym razem przez układy naftowe z Arabią Saudyjską.

Koszt wynajmu statków w portach rosyjskich przestał rosnąć ze względu na spadek ilości chętnych do transportu ropy z Rosji przez sankcje zachodnie za inwazję na Ukrainie. Właściciele statków boją się objęcia sankcjami drugiego rzędu za sprzedaż powyżej ceny maksymalnej ustalonej przez Zachód.

Ropa rosyjska może docierać drogą morską do klientów, jeżeli jej cena nie przekracza pułapu ustalonego przez G7, Unię Europejską i Australię w wysokości 60 dolarów. Mieszanka Urals jest obecnie notowana w cenie około 67 dolarów, a zatem bywa sprzedawana powyżej ceny maksymalnej, ale służy temu głównie rosnąca flota widmo tankowców wynajmowanych przez Rosjan pod fałszywą banderą i ubezpieczaną poza Zachodem. Wall Street Journal szacuje flotę widmo na ponad 600 jednostek, czyli 10 procent dużych tankowców. Około połowa dostaw ropy rosyjskiej miała się odbywać do połowy kwietnia 2023 roku z użyciem statków nieubezpieczonych przez firmy z zachodniego zrzeszenia P&I Club przestrzegającego sankcji Zachodu.

Eksport morski ropy z Rosji spadł z około 3,5 do 3-3,1 mln baryłek dziennie a ilość tankowców obsługujących takie dostawy spadła z około 160 do 145 sztuk według danych ośrodka Kpler. Powód dalszego spadku kolejny po sankcjach Zachodu to między innymi ograniczenie sprzedaży tego surowca poza granice rosyjskie w wysokości 300 tysięcy baryłek dziennie wprowadzone przez Kreml w ramach porozumienia naftowego OPEC+ z Arabią Saudyjską oraz innymi potęgami naftowymi. Zmniejszony eksport zmniejsza popyt na fracht i zatrzymuje wzrost jego cen.

Pomimo rozwoju floty widmo wciąż jedna trzecia dostaw morskich ropy z Rosji odbywa się z pomocą firm zachodnich na czele z greckimi. Cena frachtu ma rosnąć jesienią, kiedy popyt na świecie ma według szacunków znowu wzrosnąć. Sankcje i wojna podnoszą koszty transportu ropy rosyjskiej z powodu wzrostu ceny ubezpieczenia, które sięga miliona dolarów na statek, czyli o 200 tysięcy więcej niż przed pojawieniem się tych czynników. Część firm transportujących ropę rezygnuje ze współpracy z Rosjanami z powodu sankcji, a część – jak na Morzu Czarnym – z obawy o bezpieczeństwo po ataku dronów na tankowce w tym akwenie.

Kommiersant / Wojciech Jakóbik

Flota widmo pomaga Rosji omijać sankcje, a jeden z jej statków mógł trafić na Bałtyk

Najnowsze artykuły