Porozumienie naftowe nadal nie działa w pełni. Rosja i Arabia Saudyjska muszą wywierać presję

4 czerwca 2020, 12:45 Alert

Rosja i Arabia Saudyjska popierają utrzymanie poziomów cięć wydobycia i wywierają presję na tych członków porozumienia, którzy jeszcze nie osiągnęli zadeklarowanej redukcji produkcji ropy naftowej.

Siedziba OPEC. Fot. Patrycja Rapacka, BiznesAlert.pl
Siedziba OPEC. Fot. Patrycja Rapacka, BiznesAlert.pl

Przedłużenie cięć o dwa miesiące

Według źródeł Energy Intel, Rosja i Arabia Saudyjska zgadzają się co do konieczności utrzymania obecnych poziomów cięć wydobycia, które weszły w życie pierwszego maja 2020 roku. Mowa tu o redukcji o 9,7 mln baryłek ropy dziennie w krajach OPEC+. W grę wchodzi przedłużenie limitów o dwa miesiące, do końca sierpnia.

Są jednak problemy ze spełnieniem zobowiązań przez niektórych sygnatariuszy porozumienia. Według danych Rystad Energy, redukcja wydobycia w stosunku do zadeklarowanych poziomów cięć. Według źródeł w OPEC, presja dotyczy m.in Kazachstanu, Nigerii oraz Iraku, który zredukował swoje wydobycie jedynie o 49 procent.

Pierwotnie spotkanie grupy OPEC+ miało odbyć się 10 czerwca, jednak na wniosek przewodniczącej obrad, spotkanie miało zostać ustalone na czwartego czerwca. Przyczyną przyspieszenia spotkania miało być podtrzymanie tendencji wzrostowej cen ropy zanim zostaną podane ostateczne dane za maj na temat rzeczywistych redukcji produkcji ropy.

Presja wobec innych członków porozumienia naftowego

Te dane mogłyby negatywnie odbić się na nastrojach na rynkach ropy i w konsekwencji ukazać niedostateczny wpływ porozumienia na światowe ceny surowca. Plan jednak nie powiódł się ze względu na niezgodność Rijadu i Moskwy co do czasu przedłużenia redukcji, a także ze względu na niepełne zaangażowanie wszystkich członków do wypełnienia swoich zobowiązań. Rosja i Arabia Saudyjska oczekują od członków OPEC+ rychłego wdrożenia cięć, a nawet dodatkowego pokrycia redukcji wydobycia, które nie zostało wdrożone od pierwszego maja.

Na spotkaniu ma odbyć się również dyskusja o wprowadzeniu comiesięcznych spotkań ministerialnego komitetu monitorującego, który analizowałby dane wydobycia i m.in wprowadzał restrykcje za niewypełnianie zadeklarowanych zobowiązań. Dałoby to Arabii Saudyjskiej oraz Rosji możliwość ręcznego sterowania wydobycia u innych członków porozumienia. Ten plan wywołuje obawy i sprzeciw niektórych państw.

Status quo jest dobre dla Rosji

Rosji zależy na utrzymaniu obecnej sytuacji, czyli ceny surowca oscylującej wokół 40 dolarów za baryłkę. Daje to jej wymagane wpływy do budżetu a jednocześnie nie pozwala w pełni wznowić opłacalnej produkcji ropy łupkowej w USA.

Dotychczas ograniczenia wydobycia w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie wynoszą odpowiednio trzy miliardy baryłek dziennie oraz milion baryłek ropy dziennie. Te wartości mogą jednak szybko ulec zmianie przez wzrost popytu ropy (ze względu na znoszenie obostrzeń związanych z COVID19) a także wzrostu światowych cen surowca. Tego obawiają się też niektórzy członkowie porozumienia OPEC +, którzy naciskają, aby pomiędzy sojuszem a państwami G20 stworzyć umowę o konieczności zachowania wydobycia na dotychczasowym poziomie. Taka umowa jednak nie jest możliwa do zaakceptowania przez USA, które mają konstytucyjny zakaz włączania się w działalność karteli regulujących ceny surowców.

BiznesAlert.pl pisał już o problemach z wypełnieniem porozumienia naftowego.

Energy Intel/Rystad/Mariusz Marszałkowski

Jakóbik: Porozumienie naftowe z przymrużeniem oka (ANALIZA)