Jakóbik: Porozumienie naftowe z przymrużeniem oka (ANALIZA)

1 czerwca 2020, 07:31 Energetyka

Szczyt wirtualny OPEC+ może zostać przyspieszony. Chociaż kraje układu mogą przedłużyć ambitne cięcia na papierze, to faktycznie już się z nich nie wywiązują, a Kreml śle oczko do firm, które nie chcą ograniczać wydobycia. Cena ropy zależy jednak bardziej od kondycji gospodarki globalnej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Ceny benzyny w USA. Grafika: EIA
Ceny benzyny w USA. Grafika: EIA

Problemy OPEC+

Spotkanie online OPEC+ poświęcone ocenie skutków porozumienia naftowego może się odbyć wcześniej. Po pierwszym miesiącu obowiązywania układy sygnatariusze nie wywiązali się z niego w pełni.

Minister energetyki Algierii Mohammed Arkab obejmujący prezydencję OPEC w 2020 roku poinformował, że część państw członkowskich porozumienia opowiedziała się za przeniesieniem spotkania z 9-10 na 4 czerwca. Powodem ma być chęć uwzględnienia planów sprzedaży ropy z Arabii Saudyjskiej, Iraku i Kuwejtu.

Grupa OPEC+ zgodziła się zredukować wydobycie ropy o w sumie 9,7 mln baryłek dziennie w maju i czerwcu 2020 roku, by obniżyć cięcia do 7,6 mln baryłek do końca 2021 roku i 5,6 mln baryłek do kwietnia 2022 roku. Kraje członkowskie rozważają jednak przedłużenie najwyższego pułapu cięć na kolejne miesiące.

Kraje OPEC+ mają rozważyć możliwość przedłużenia obecnych cięć o następne kilka miesięcy w celu przedłużenia ich oddziaływania na rynek. Póki co jednak cięcia nie zostały nadal wdrożone w pełni. Ankieta Reutersa sugeruje, że cięcia w maju wyniosły 4,48 mln baryłek dziennie, czyli 74 procent ustalonej kwoty. Niektóre kraje układu osiągnęły jeszcze gorszy wynik, jak Irak (38 procent) czy Nigeria (19 procent). Inne, jak Arabia Saudyjska, Kuwejt i Zjednoczone Emiraty Arabskie, wprowadziły dobrowolne cięcia ponadprogramowe o w sumie 1,2 mln baryłek dziennie.

Ropa naftowa reaguje na te wieści spadkiem wartości. Brent kosztował pierwszego czerwca o 6.00 37,67 dolarów za baryłkę, a WTI – 35,35 dolarów. Obie notowały w ostatnich dniach spadki wartości po trzech tygodniach jej wzrostu.

Porozumienie naftowe na papierze

Wcześniej Kreml posłał oczko do firm wydobywających ropę w Rosji. Prezydent Władimir Putin ocenił, że nie należy wprowadzać kar dla firm, który nie wywiążą się z cięć porozumienia naftowego. Wśród przeciwników cięć jest Rosnieft Igora Sieczina, wieloletniego współpracownika Putina. Przeciwnicy mają merytoryczny argument w postaci ryzyka długoterminowego spadku wydobycia w Rosji, które uniemożliwiłoby proces zastępowania starych złóż nowymi. To także zagrożenie krótkoterminowe niedoborami dostaw ropy. Źródła dziennika RBK informują, że spadek wydobycia ropy w Syberii Wschodniej doprowadził już do niedoborów dostaw do Rafinerii Chabarowsk, o których informował jej właściciel Neftegazholding w liście do ministerstwa energetyki Rosji z 13 maja cytowanego przez RBK. Doraźnie można ten problem rozwiązać wyczerpując rezerwy, ale długoterminowo może on doprowadzić do strukturalnego spadku wydobycia rosyjskiego.

W tym świetle nieoficjalne informacje mediów o tym, że kraje OPEC+ mogłyby przedłużyć cięcia o 9,7 mln baryłek dziennie wydają się niepewne. Pojawiły się sugestie, że Rosja mogłaby poprzeć takie rozwiązanie i może to faktycznie zrobić – na papierze. Faktycznie jednak nie zamierza karać firm, które nie zrealizują cięć. Opowiada się także przeciwko sankcjom z tego tytułu na poziomie OPEC+. Tymczasem sami Rosjanie nie wywiązali się jeszcze z majowego poziomu cięć porozumienia naftowego. Rosnieft zapewnia, że wywiąże się z cięć i zobowiązań wobec klientów rosyjskich oraz zagranicznych. Zamierza ograniczać wydobycie na najmniej opłacalnych złożach i obniżyć je o 24 mln ton w 2020 roku w stosunku do 230,2 mln ton z 2019 roku.

Byłoby to rozwiązanie pozwalające dalej ograniczać wydobycie w krajach Bliskiego Wschodu na czele z Arabią Saudyjską i utrzymywać przewagę na rynkach zbytu w trwającej wciąż wojnie cenowej, w której Rosjanie są gotowi sprzedawać ropę ze stratą, byle wypierać z rynku konkurencję, czego przykładem mogą być wyniki w Chinach.

Gospodarka, głupcze!

Kolejny szczyt OPEC+ może zatem przynieść nowe rozstrzygnięcia sugerujące większe ambicje sygnatariuszy porozumienia naftowego, ale tylko na papierze. Faktycznie jednak będzie trwała walka o klienta i to od niego będzie zależała w największym stopniu cena ropy naftowej, która rośnie prawdopodobnie dlatego, że gospodarka globalna wychodzi z izolacji i dochodzi do stopniowego ożywienia gospodarczego. Warto zatem w tym kontekście raczej patrzeć na wskaźniki gospodarcze oraz konsumpcji paliw w największych gospodarkach świata, niż na to co zapiszą na papierze politycy OPEC+. Najlepszy wskaźnik to cena benzyny na świecie, która od okolic 20 maja zaczyna się znów podnosić w USA, sugerując wzrost zapotrzebowania na to paliwo mający związek z wzrostem aktywności gospodarczej.

Jakóbik: Porozumienie naftowe zamienia się w zombie (ANALIZA)