Po stanowczej wypowiedzi prezydenta RP w sprawie Nord Stream 2, rosyjskie media propagandowe atakują polskie stanowisko.
– Polska przyjmuje pozycję psa ogrodnika. W swoim czasie zakładano, że to właśnie polska trasa Jamał-Europa będzie rozwijana bardziej intensywnie tzn. że po budowie pierwszej nitki powstanie druga, ale do tego nie doszło, także z powodu niekonstruktywnego stanowiska, upolitycznienia tej kwestii przez Warszawę. Po tym zrealizowano Nord Stream – powiedział w wywiadzie dla propagandowego radia Sputnik zastępca dyrektora generalnego Państwowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz.
W rzeczywistości Polacy wykluczyli udział w jakimkolwiek nowym gazociągu rosyjskim do Europy, ze względu na to, że z polskiego punktu widzenia wzmocniłby on pozycję Gazpromu na kontynencie.
Griwacz zauważa, że w projekcie Gazprom będzie miał 50 procent udziałów a niemieckie spółki BASF i E.On, francuskie Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Shell po 10 procent udziałów.
– Polska nazywa projekt nieefektywnym ekonomicznie. Jeżeli przyjmiemy, że ta teza jest prawidłowa to oznacza to, że pięć największych, europejskich spółek energetycznych i Gazprom niczego nie rozumieją w bezpieczeństwie energetycznym i zamierzają utopić dziesiątki miliardów euro, nie zamierzając niczego na tym zarobić – drwi Griwacz.
Jego zdaniem czego by nie mówili przeciwnicy, to dostarczany gazociągami rosyjski gaz jest dla Europy korzystny.
– Pewne źródło dostaw bez jakichkolwiek problemów tranzytowych, do których w ciągu ostatnich 25 lat przywykliśmy, jest niewątpliwie konieczny dla Europy, w tym także dla Niemiec, które staną się największym centrum dystrybucji gazu. Oczywiście wywołuje to u innych państw reakcję alergiczną. Mimo to projekt odpowiada zarówno interesom ekonomicznym spółek, jak interesom bezpieczeństwa energetycznego Europy – podsumował Griwacz.
W wywiadzie dla niemieckiej gazety Bild minister spraw zagranicznych RP Witold Waszczykowski stwierdził, że nowe gazociągi z Rosji do Niemiec powinny przebiegać przez polskie terytorium. Chociaż minister nie wspomniał bezpośrednio o Nord Stream 2, czyli gazociągu promowanym obecnie przez Gazprom, dał pole do spekulacji rosyjskim mediom.
– Oczywiście nie ma obecnie takich propozycji. Inaczej dywersyfikujemy zaopatrzenie w gaz . To należy rozumieć w kontekście całej rozmowy – zastrzega minister w rozmowie z portalem wpolityce.pl. – Zostałem zapytany o relacje niemiecko-polskie, czego od nich oczekujemy. Tłumaczyłem, że oczekujemy solidarności w obu kierunkach. Jeśli Niemcy oczekują solidarności od Polski w jakiejś sprawie, to muszą wiedzieć, że my również oczekujemy pochylenia się z troską nad naszymi interesami, nad interesami bezpieczeństwa. To dotyczy i bezpieczeństwa militarnego, ale także np. naszych interesów związanych z bezpieczeństwem energetycznym. Chcielibyśmy, by Niemcy w tej sprawie nie kierowali się tylko egoistycznym spojrzeniem na dobro swojej gospodarki, by patrzyli na interesy całej UE, także naszej części – dodał.
Wcześniej polskie władze, prezydent i MSZ, wyrażały wielokrotnie krytykę pod adresem tej inwestycji, która w założeniu ma doprowadzić do powstania trzeciej oraz czwartej nitki gazociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Zdaniem Polaków, Włochów i części nacji Europy Środkowo-Wschodniej Nord Stream 2 jest niezgodny z celami Unii Europejskiej, zagraża rozwojowi rynku w regionie, gruntuje dominację Gazpromu na rynku.
Nie wiadomo jak zwiększenie tranzytu rosyjskiego gazu przez Polskę wpłynęłoby na gazoport i plany importu z nowych źródeł – USA i Norwegii. Poparcie dla Nord Stream 2 przebiegającego przez terytorium Polski mogłoby zostać odebrane niekorzystnie u sąsiadów wspierających dotąd Polskę w zabiegach na rzecz zablokowania projektu.
Prezydent Andrzej Duda i szef Rady Europejskiej Donald Tusk w poniedziałek 18 stycznia spotkali się w Brukseli, by najpierw w cztery oczy, a potem w szerszym gronie omówić sprawy europejskie, m.in. kryzys migracyjny, Brexit i politykę energetyczną, w tym sprawę Nord Stream 2.
Zdaniem polskiego prezydenta gazociąg Nord Stream 2 nie jest inwestycją uzasadniona ekonomicznie. Jest ona szkodliwa i ma charakter polityczny.
Dodał także, że Polska nie popiera projektu gdyż ,,podważa bezpieczeństwo nasze, Ukrainy i innych państw naszego regionu” – powiedział Duda, wyrażając nadzieje, że solidarność europejska zwycięży nad partykularnym interesem kilku państw.
W tym kontekście warto przypomnieć, że prezydent Andrzej Duda wielokrotnie w swoim wystąpieniach publicznych podkreślał swój sprzeciw wobec planowanego gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego.
Według Agaty Łoskot-Strachoty z Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie, istnieje podział wśród członków UE w kwestii wspomnianego projektu.
Jak uważa ekspertka państwa opowiadające się za Nord Stream 2 kładą szczególny nacisk na jego komercyjny charakter wierząc, że Europa potrzebuje więcej rosyjskiego gazu.
– Zazwyczaj wykazują tendencję do poszukiwania normalizacji stosunków z Rosją i przeważnie północnozachodnie państwa Europy prezentują takie stanowisko – twierdzi ekspertka OSW.
Państwa Europy Środkowo-Wschodniej są najbardziej zaniepokojone rosnącą zależnością od Rosji. Obawiają się także, że nowy gazociąg podważy rolę tranzytu przez takie kraje jak Polska, Ukraina, Słowacja oraz Czechy, z pominięciem których trafiałby bezpośrednio do Zachodniej Europy pozbawiając je jednocześnie dochodu z tego tytułu.
– Według tych państw, nawet jeśli projekt ten nie był motywowany kwestiami politycznymi, to i tak spowoduje konsekwencje polityczne – uważa Łoskot-Strachota.
Zdaniem ekspertki OSW wspomniane państwa koncentrują się na bezpieczeństwie dostaw do Europy Środkowo-Wschodniej wierząc, że dywersyfikacja źródeł dostaw błękitnego paliwa ma kluczowe znaczenie w tej kwestii.
– Wierzą, że potrzebują mniej gazu z Rosji i są bardziej ostrożne w kwestii normalizacji stosunków z Rosją, co jest w pewien sposób uwarunkowane sytuacją na Ukrainie – powiedziała Łoskot-Strachota.
– Polacy rozumieją bezpieczeństwo energetyczne w ten sposób, że im bardziej zmniejszymy zależność od głównego dostawcy, jakim jest Rosja, tym bardziej będziemy bezpieczni energetycznie. Niemcy natomiast uważają, bezpieczeństwo energetyczne gwarantuje jak największa ilość połączeń z głównym dostawcą – tłumaczył na antenie Polskiego Radia, redaktor naczelny BiznesAlert.pl, Wojciech Jakóbik.
Wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew ocenia, że projekt Nord Stream 2, czyli rozbudowa gazociągu bałtyckiego z Rosji do Niemiec, znajdzie zbyt na surowiec. Zakłada podwojenie przepustowości z 55 do 110 mld m3 rocznie. Chociaż zapotrzebowanie w Europie może utrzymywać się na stałym poziomie, to spadek własnego wydobycia w krajach europejskich, może skazać je na większy import.
Wiele zależy od decyzji Komisji Europejskiej, która ma w lutym przedstawić plan rozwoju sektora LNG w celu zdywersyfikowania źródeł dostaw i zmniejszenia zależności od głównego dostawcy, czyli Rosji.
Także w lutym może odbyć się kolejne spotkanie przedstawicieli Gazpromu z Komisją Europejską w sprawie śledztwa antymonopolowego, które Bruksela prowadzi przeciwko tej firmie. – Przed chińskim nowym rokiem nie będziemy mieli czasu – deklaruje Aleksander Miedwiediew. – Komisja Europejska potrzebuje czasu na analizę tego, co jej zaprezentowaliśmy. Nie będzie spotkania wcześniej, niż w drugiej połowie lutego – ocenia Rosjanin. Przyznał, że Gazprom przedstawił Komisji nową propozycję ugody.
Dnia 22 kwietnia KE przekazała Gazpromowi listę zastrzeżeń z zarzutami nadużywania pozycji monopolisty na rynku Europy Środkowo-Wschodniej przez tę firmę. Rosjanie przekazali swoją odpowiedź na te zarzuty, a Komisja zapowiedziała odniesienie się do nich. Komisja uważa, że Gazprom nadużywał pozycji i stosował niewłaściwe praktyki na rynkach krajów bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polski, a także w Bułgarii.