icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Roszkowski: Atom to projekt geopolityczny

– System elektroenergetyczny musi być efektywny. Jeżeli powstaje bez głowy to oddziałuje negatywnie na gospodarkę – powiedział prezes Instytutu Jagiellońskiego, Marcin Roszkowski. – Decyzje są podejmowane w trójkącie między bezpieczeństwem, ceną i stabilnością – dodał podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Przyznał, że energetyka jądrowa ma wysoką cenę, ale i stabilność. Ostrzegł, że po skończeniu się złóż węgla brunatnego w 2030 roku dojdzie do niedoborów mocy wytwórczych. – W przestrzeni werbalnej panuje konsensus odnośnie budowy elektrowni jądrowej. Jest zgoda polityczna Prawa i Sprawiedliwości – powiedział.

– Aby moc z atomu mogła zastąpić w 2035 roku te braki, trzeba byłoby już budować od siedmiu lat, na początku kadencji Donalda Tuska fizycznie realizować ten projekt – ostrzegł Roszkowski. – Główny problem to znalezienie modelu finansowego. Padają różne kwoty, a ostatnia sięga 70-75 mld zł – wskazał. Odniósł się w ten sposób do deklaracji ministerstwa energii.

– Żeby wyprodukować plus minus 20 procent mocy musielibyśmy raz czy półtora razy zastawić całą naszą energetykę. Może trzeba zrobić jakiś program emerytalny. Inżynieria finansowa jest dużym problemem i to jest odpowiedź na pytanie o to, czemu to się nie dzieje – ocenił prezes IJ.

– To de facto decyzja polityczna z kategorii tych, czy zamawiamy francuskie śmigłowce czy amerykańskie rakiety. To de facto geopolityczny układ i mam wrażenie, że jest elementem takich negocjacji – wskazał. – Można oczywiście jak Wiktor Orban pójść do Rosatomu, ale raczej nie jest to dobre rozwiązanie – zakończył.

– Do 2035 roku będziemy mogli zapewnić brakującą moc tylko przy pomocy gazu i offshore – zadeklarował prezes Instytutu.

– System elektroenergetyczny musi być efektywny. Jeżeli powstaje bez głowy to oddziałuje negatywnie na gospodarkę – powiedział prezes Instytutu Jagiellońskiego, Marcin Roszkowski. – Decyzje są podejmowane w trójkącie między bezpieczeństwem, ceną i stabilnością – dodał podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Przyznał, że energetyka jądrowa ma wysoką cenę, ale i stabilność. Ostrzegł, że po skończeniu się złóż węgla brunatnego w 2030 roku dojdzie do niedoborów mocy wytwórczych. – W przestrzeni werbalnej panuje konsensus odnośnie budowy elektrowni jądrowej. Jest zgoda polityczna Prawa i Sprawiedliwości – powiedział.

– Aby moc z atomu mogła zastąpić w 2035 roku te braki, trzeba byłoby już budować od siedmiu lat, na początku kadencji Donalda Tuska fizycznie realizować ten projekt – ostrzegł Roszkowski. – Główny problem to znalezienie modelu finansowego. Padają różne kwoty, a ostatnia sięga 70-75 mld zł – wskazał. Odniósł się w ten sposób do deklaracji ministerstwa energii.

– Żeby wyprodukować plus minus 20 procent mocy musielibyśmy raz czy półtora razy zastawić całą naszą energetykę. Może trzeba zrobić jakiś program emerytalny. Inżynieria finansowa jest dużym problemem i to jest odpowiedź na pytanie o to, czemu to się nie dzieje – ocenił prezes IJ.

– To de facto decyzja polityczna z kategorii tych, czy zamawiamy francuskie śmigłowce czy amerykańskie rakiety. To de facto geopolityczny układ i mam wrażenie, że jest elementem takich negocjacji – wskazał. – Można oczywiście jak Wiktor Orban pójść do Rosatomu, ale raczej nie jest to dobre rozwiązanie – zakończył.

– Do 2035 roku będziemy mogli zapewnić brakującą moc tylko przy pomocy gazu i offshore – zadeklarował prezes Instytutu.

Najnowsze artykuły