– Sektory takie, jak energetyka mają opóźniony zwrot inwestycji. Jednakże jest to sektor wpływający na masę innych aktywności Polaków. Nie możemy myśleć o energetyce jedynie w kategorii zysku. Takie myślenie skończy się po prostu importem energii elektrycznej zza granicy. Państwo musi dbać o nieprzerwane dostawy energii elektrycznej. Bezpieczeństwo energetyczne jest kluczowe – twierdzi Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
– W energetykę inwestują firmy państwowe lub spółki prywatne, de facto należące do innych państw. Wszystkie mają rady nadzorcze, część z nich jest notowana na giełdach i bardzo silnie oddziałuje na nie polityka – ocenia Roszkowski. – Polski premier nie musi się znać na energetyce. Wystarczy, żeby pokierował się opiniami ekspertów. Przedsięwzięcie, jak rozbudowa Opola, nie powstaje z dnia na dzień. To nie jest kwestia rozkazu politycznego, który zostanie zaraz wykonany. Mamy problemy regulacyjne, masę „ekowariatów” i niejasne konsultacje. Z tymi problemami musimy sobie poradzić. Sama wola polityczna nie wystarczy. Dodatkowo, w sytuacji gdy rząd nie wie czy będzie inwestował w atom, w łupki czy cokolwiek innego, nie możemy sobie pozwolić, by Opole nie było rozbudowane – przekonuje.
– Mamy problemy, ponieważ polscy politycy nigdy nie gospodarowali niczym samodzielnie. Im się wydaje, że po decyzji politycznej wszystko dzieje się samoistnie. Zanim wyrażą niezadowolenie z opóźnień, prędzej powinni zastanowić się nad realnością ich własnych planów ze śmiałymi cezurami czasowymi, pisanych na potrzeby polityki w oderwaniu od realiów – kończy.