Różycki: ETS ogranicza swobodę kształtowania miksu energetycznego w UE

13 lipca 2016, 16:56 Środowisko

Zmiany w dyrektywie o handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) powinny być w UE podejmowane jednomyślnie, a nie większością głosów, bo dotyczą m.in. bezpieczeństwa energetycznego – powiedział w środę pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej, wiceszef MŚ Paweł Sałek.

Wiceminister poinformował na konferencji prasowej w Warszawie, że polskie wątpliwości co do podstaw prawnych decyzji podejmowanych przez Unię Europejską ws. EU ETS zostały przedstawione w liście szefa MŚ Jana Szyszki przekazanym ministrom środowiska Wspólnoty.

„Nie ukrywam, wzbudził bardzo duże zainteresowanie i ożywioną dyskusję w kuluarach nieformalnej rady w Bratysławie” – wskazał Sałek. W stolicy Słowacji odbywa się spotkanie ministrów ds. środowiska i klimatu UE.

Słowacja w tym półroczu przewodniczy pracom Unii Europejskiej.

„My dzisiaj zadajemy pytanie na poziomie KE, UE o to, czy dyrektywa o handlu uprawnieniami do emisji jest procedowana na właściwej procedurze prawnej. W świetle naszych analiz prawnych ta dyrektywa powinna być przyjmowana w trybie jednomyślności, co sprowadza się do tego, że powinna być inna podstawa traktatowa do procedowania tej dyrektywy” – powiedział Sałek.

Zdaniem resortu – wyjaśnił – dyrektywa EU ETS nie powinna być, tak jak obecnie, traktowana jako przepis środowiskowy, lecz jako przepis wpływający na strukturę energetyczną. Decyzje w tej sprawie powinny być więc, jego zdaniem, podejmowane w Radzie UE jednomyślnie, a nie większością głosów.

„W przypadku bezpieczeństwa energetycznego, miksu energetycznego, konieczne jest jednomyślne współdziałanie wszystkich państw członkowskich” – zaznaczył wiceminister.

Ocenił, że polska propozycja powinna znaleźć poparcie u części państw, w szczególności krajów dawnego bloku wschodniego, których gospodarka jest nadal oparta na węglu.

Zastępca dyrektora w departamencie ochrony powietrza i klimatu w MŚ Paweł Różycki powiedział PAP, że środki (np. dyrektywa EU ETS, czy MSR – czyli rezerwy stabilności rynkowej), które znacząco wpływają na zmianę miksu energetycznego państwa członkowskiego, powinny być podejmowane jednomyślnie. „Zgodnie z traktatem państwo członkowskie powinno mieć swobodę kształtowania miksu energetycznego (…) Dyrektywa EU ETS ma prowadzić do przechodzenia na niskoemisyjne technologie, czy też na odnawialne źródła energii. Są one m.in. w ocenie skutków regulacji propozycji zmiany dyrektywy” – dodał.
Wiceminister, pytany o polską skargę dotyczącą MSR (została złożona na początku br.), ocenił, że pierwsza rozprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości UE najprawdopodobniej odbędzie się jesienią. Wyjaśnił, że obecnie między rządem a Trybunałem przepływają dokumenty związane „ze zwykłą procedurą sądową”.

Polski rząd chce stwierdzenia nieważności decyzji Parlamentu Europejskiego i Rady UE z 6 października 2015 r. w sprawie ustanowienia i funkcjonowania rezerwy stabilności rynkowej dla unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych oraz zmiany dyrektywy 2003/87/WE/. Zgodnie z decyzją PE, przewiduje się powstanie rezerwy stabilności rynkowej, do której mają być kierowane nadwyżki uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. W rezerwie ma znaleźć się także m.in. 900 mln uprawnień do emisji wycofanych z rynku przez tzw. backloading.

Dr Marcin Stoczkiewicz z organizacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, oceniając propozycję MŚ ws. zmian w sposobie podejmowania decyzji dot. EU ETS, ocenił w rozmowie z PAP, że w praktyce zmierza ona do sparaliżowania unijnej polityki klimatycznej.

„Zarówno dyrektywa w sprawie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych (ETS) z 2003 r. jak i wszystkie zmiany tej dyrektywy oraz przepisy wykonawcze są środkami polityki ochrony środowiska, a nie polityki energetycznej. Są to więc przepisy oparte na art. 192 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który przewiduje głosowanie większością kwalifikowaną. Propozycja, aby nowelizacja dyrektywy ETS była przyjmowana jako środek polityki energetycznej w drodze decyzji jednomyślnej, jest zatem nie do pogodzenia z traktatem i ugruntowaną praktyką tworzenia prawa w UE. Ponadto jest to propozycja, która w praktyce zmierza do sparaliżowania systemu handlu emisjami, a w konsekwencji unijnej polityki walki ze zmianami klimatu” – powiedział.

W resorcie środowiska w środę podpisana została też wspólna deklaracja resortu środowiska i organizacji branżowych ws. reformy EU ETS. Zwraca się w niej uwagę, że dyskutując nad reformą ETS powinno bardzo istotnie brać się pod uwagę ustalenia szczytu klimatycznego w Paryżu, które dąży zarówno do redukcji emisji CO2 jak i wzrostu jego pochłaniania przez lasy i gleby. Tym samym nie narzuca się konkretnych rozwiązań, pozostawiając to w gestii państw, jak chcą redukować emisje.

W deklaracji wskazuje się ponadto, że polska gospodarka, produkcja energii jest zależna od węgla kamiennego i brunatnego, które pozostają istotnym elementem naszego bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego też pochłanianie gazów cieplarnianych powinno być traktowane na równi z innymi działaniami zmierzającymi do zmniejszania koncentracji CO2 w atmosferze.

W dokumencie podkreśla się ponadto, że w ramach Protokołu z Kioto Polska zredukowała emisję CO2 o ponad 30 proc. przy wymaganych 6 proc. Dodaje się, że w latach 2008-2015 udział OZE w krajowym systemie energetycznym wzrósł z ok. 4 do ok. 16 proc.

Pod deklaracją, oprócz wiceministra Sałka podpisali się przedstawiciele: Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych, Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie.

Źródło: Polska Agencja Prasowa