icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Rząd planuje ograniczyć podwyżki cen energii. Możliwe, że je zamrozi

Rząd planuje wprowadzić dopłaty do paliw dla gospodarstw domowych, a także rozważa wprowadzenie stałych cen. Wiąże się to ze znacznymi kosztami.

Rekompensaty przy zamrożonych cenach

Prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski zapowiedział, że nie złoży wniosku o podwyżki taryf energii elektrycznej na przyszły rok. Mrożenie cen można zrobić na dwa sposoby: decyzją prezesa Urzędu Regulacji Energetyki albo poprzez przyjęcie ustawy ustalającej poziom cen i oferującej firmom rekompensaty.

Prezes URE w ramach postępowania taryfowego może zamrozić ceny lub okroić podwyżkę.
O takim rozwiązaniu wspomniał ostatnio premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Polsat News. – Regulator ma prawo regulować taryfę na niższy poziom, przedsiębiorstwo może domagać się rekompensat i my te rekompensaty damy – powiedział premier.

Wariant zakłada rekompensaty za zamrożenie taryf dla odbiorców indywidualnych. – Wzorem dla nas są tu ustawowe rozwiązania przyjęte dla gazu – przyznaje osoba z rządu.

Koszty stałych cen

Z wyliczeń, do których dotarł Dziennik Gazeta Prawna wynika, że zamrożenie cen gazu, tylko dla gospodarstw domowych, to dla budżetu koszt 23 mld zł (wypłacanych w rekompensatach dla dostawców). W przypadku energii elektrycznej to 13 mld zł. Gdy do tego doliczymy jeszcze dodatek węglowy, nad którym pracuje parlament, wychodzi ponad 47 mld zł. Z kolei ewentualne rozciągnięcie tych rozwiązań na małe i średnie firmy – co również jest analizowane w rządzie – będzie oznaczać dodatkowy wydatek 36 mld zł.

W wariancie maksymalnym jest mowa o pakiecie kosztującym ponad 80 mld zł, co stanowi więcej niż 2,5 procent PKB.

Sprawozdanie w tej sprawie ma złożyć wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin oraz szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa. Dyskusja może być dla minister Moskwy możliwością do pokazania projektu ustawy zakładającego dopłaty na zakup paliwa przez polskie ciepłownie. Miałoby to złagodzić wzrosty cen dla końcowych odbiorców. A te – jak wynika z rządowych szacunków – mogą być znaczne. Przykładowo ogrzanie mieszkania o powierzchni 55 mkw. w tym roku kosztuje 1582 zł. Prognoza na przyszły rok mówi już o ok. 2028 zł. W przypadku mieszkania o powierzchni 80 mkw. koszty mogą w tym samym czasie wzrosnąć z ok. 2,3 tysięcy do 2950 zł.

Dodatki na paliwa

W rządzie trwają obecnie analizy, by znacząco poszerzyć pakiet działań, mający złagodzić skutki drożyzny w obszarze energii i ciepła. Z jednej strony chodzi o dodatki na kolejne rodzaje paliw, inne niż węgiel (np. olej opałowy, gaz LPG, drewno, pellet), oraz przygotowanie wspomnianego systemu dopłat dla ciepłowni. Z drugiej strony poważnie rozważany jest wariant dotyczący zamrożenia taryf dla energii i gazu.

Zachęta do oszczędności

W kontekście taryf, w rządzie rozważane jest również rozwiązanie polegające na powiązaniu preferencyjnych taryf z wielkością zużycia – co miałoby zachęcić do oszczędzania energii, a w konsekwencji obniżyć koszty dla budżetu. Propozycja zakłada bowiem, że niższa taryfa mogłaby dotyczyć zużycia nie większego niż 90 procent z roku poprzedzającego. Po przekroczeniu tej wartości odbiorcę obowiązywałaby już cena wynikająca ze standardowej taryfy.

Koszty wdrożenia „energetycznego pakietu” mogą być duże. – Z dodatkami związane są gigantyczne koszty dla budżetu. Co więcej, nie zmniejszają one inflacji, lecz zamrożenie taryf już tak – tłumaczy rozmówca z rządu.

Inflacja

Dodatki węglowe nie wpłyną w znaczący sposób na ceny węgla, natomiast ulżą gospodarstwom domowym w zakupie tego surowca. Czym innym są decyzje taryfowe, wpływają one bezpośrednio na ceny. W swojej ostatniej projekcji inflacyjnej NBP założył, że faktyczny pik nastąpi na przełomie roku. Jego powodem miał być koniec tarczy antyinflacyjnej zbiegający się z podwyżkami cen taryf. Gdyby taki scenariusz się zrealizował, to inflacja mogłaby przebić 18 procent Tyle że już w lipcu szef NBP Adam Glapiński mówił, że jeśli tarcza zostanie przedłużona, to piku na przełomie roku nie będzie, a maksymalny poziom inflacja osiągnie właśnie teraz, czyli latem.

Źródła energii gospodarstw domowych

Spośród 14,4 mln gospodarstw domowych w Polsce cztery mln używa węgla kamiennego. Jest to grupa, która za chwilę będzie mogła wnioskować o jednorazowe dodatki w wysokości 3 tysięcy zł, pod warunkiem że piec węglowy jest głównym źródłem ciepła. Kolejnych 1,9 mln gospodarstw korzysta z gazu, dla 3,1 mln podstawą jest drewno opałowe, a 5,4 mln podłączonych jest do sieci ciepłowniczych. W rządzie już trwają prace nad wprowadzeniem dodatków na inne paliwa, takie jak olej opałowy, pellet, gaz LPG czy drewno. Przy czym nie wiadomo jaka będzie wysokość tych dodatków – rozmówcy DGP twierdzą, że będzie proporcjonalna do tego, o ile wzrosły ceny tych paliw, a nie 3 tysięcy zł na sztywno, jak przy dodatku węglowym.

Dziennik Gazeta Prawna/Jakub Sadowski

Jóźwicki: Węgiel nie wróży obniżki cen energii

Rząd planuje wprowadzić dopłaty do paliw dla gospodarstw domowych, a także rozważa wprowadzenie stałych cen. Wiąże się to ze znacznymi kosztami.

Rekompensaty przy zamrożonych cenach

Prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski zapowiedział, że nie złoży wniosku o podwyżki taryf energii elektrycznej na przyszły rok. Mrożenie cen można zrobić na dwa sposoby: decyzją prezesa Urzędu Regulacji Energetyki albo poprzez przyjęcie ustawy ustalającej poziom cen i oferującej firmom rekompensaty.

Prezes URE w ramach postępowania taryfowego może zamrozić ceny lub okroić podwyżkę.
O takim rozwiązaniu wspomniał ostatnio premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Polsat News. – Regulator ma prawo regulować taryfę na niższy poziom, przedsiębiorstwo może domagać się rekompensat i my te rekompensaty damy – powiedział premier.

Wariant zakłada rekompensaty za zamrożenie taryf dla odbiorców indywidualnych. – Wzorem dla nas są tu ustawowe rozwiązania przyjęte dla gazu – przyznaje osoba z rządu.

Koszty stałych cen

Z wyliczeń, do których dotarł Dziennik Gazeta Prawna wynika, że zamrożenie cen gazu, tylko dla gospodarstw domowych, to dla budżetu koszt 23 mld zł (wypłacanych w rekompensatach dla dostawców). W przypadku energii elektrycznej to 13 mld zł. Gdy do tego doliczymy jeszcze dodatek węglowy, nad którym pracuje parlament, wychodzi ponad 47 mld zł. Z kolei ewentualne rozciągnięcie tych rozwiązań na małe i średnie firmy – co również jest analizowane w rządzie – będzie oznaczać dodatkowy wydatek 36 mld zł.

W wariancie maksymalnym jest mowa o pakiecie kosztującym ponad 80 mld zł, co stanowi więcej niż 2,5 procent PKB.

Sprawozdanie w tej sprawie ma złożyć wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin oraz szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa. Dyskusja może być dla minister Moskwy możliwością do pokazania projektu ustawy zakładającego dopłaty na zakup paliwa przez polskie ciepłownie. Miałoby to złagodzić wzrosty cen dla końcowych odbiorców. A te – jak wynika z rządowych szacunków – mogą być znaczne. Przykładowo ogrzanie mieszkania o powierzchni 55 mkw. w tym roku kosztuje 1582 zł. Prognoza na przyszły rok mówi już o ok. 2028 zł. W przypadku mieszkania o powierzchni 80 mkw. koszty mogą w tym samym czasie wzrosnąć z ok. 2,3 tysięcy do 2950 zł.

Dodatki na paliwa

W rządzie trwają obecnie analizy, by znacząco poszerzyć pakiet działań, mający złagodzić skutki drożyzny w obszarze energii i ciepła. Z jednej strony chodzi o dodatki na kolejne rodzaje paliw, inne niż węgiel (np. olej opałowy, gaz LPG, drewno, pellet), oraz przygotowanie wspomnianego systemu dopłat dla ciepłowni. Z drugiej strony poważnie rozważany jest wariant dotyczący zamrożenia taryf dla energii i gazu.

Zachęta do oszczędności

W kontekście taryf, w rządzie rozważane jest również rozwiązanie polegające na powiązaniu preferencyjnych taryf z wielkością zużycia – co miałoby zachęcić do oszczędzania energii, a w konsekwencji obniżyć koszty dla budżetu. Propozycja zakłada bowiem, że niższa taryfa mogłaby dotyczyć zużycia nie większego niż 90 procent z roku poprzedzającego. Po przekroczeniu tej wartości odbiorcę obowiązywałaby już cena wynikająca ze standardowej taryfy.

Koszty wdrożenia „energetycznego pakietu” mogą być duże. – Z dodatkami związane są gigantyczne koszty dla budżetu. Co więcej, nie zmniejszają one inflacji, lecz zamrożenie taryf już tak – tłumaczy rozmówca z rządu.

Inflacja

Dodatki węglowe nie wpłyną w znaczący sposób na ceny węgla, natomiast ulżą gospodarstwom domowym w zakupie tego surowca. Czym innym są decyzje taryfowe, wpływają one bezpośrednio na ceny. W swojej ostatniej projekcji inflacyjnej NBP założył, że faktyczny pik nastąpi na przełomie roku. Jego powodem miał być koniec tarczy antyinflacyjnej zbiegający się z podwyżkami cen taryf. Gdyby taki scenariusz się zrealizował, to inflacja mogłaby przebić 18 procent Tyle że już w lipcu szef NBP Adam Glapiński mówił, że jeśli tarcza zostanie przedłużona, to piku na przełomie roku nie będzie, a maksymalny poziom inflacja osiągnie właśnie teraz, czyli latem.

Źródła energii gospodarstw domowych

Spośród 14,4 mln gospodarstw domowych w Polsce cztery mln używa węgla kamiennego. Jest to grupa, która za chwilę będzie mogła wnioskować o jednorazowe dodatki w wysokości 3 tysięcy zł, pod warunkiem że piec węglowy jest głównym źródłem ciepła. Kolejnych 1,9 mln gospodarstw korzysta z gazu, dla 3,1 mln podstawą jest drewno opałowe, a 5,4 mln podłączonych jest do sieci ciepłowniczych. W rządzie już trwają prace nad wprowadzeniem dodatków na inne paliwa, takie jak olej opałowy, pellet, gaz LPG czy drewno. Przy czym nie wiadomo jaka będzie wysokość tych dodatków – rozmówcy DGP twierdzą, że będzie proporcjonalna do tego, o ile wzrosły ceny tych paliw, a nie 3 tysięcy zł na sztywno, jak przy dodatku węglowym.

Dziennik Gazeta Prawna/Jakub Sadowski

Jóźwicki: Węgiel nie wróży obniżki cen energii

Najnowsze artykuły