Zmowa dotycząca fałszowania wyników spalania w samochodach z silnikami wysokoprężnymi choć upubliczniona niemal 2 lata temu wciąż budzi dyskusje. Nikt chyba nie spodziewał się, że jej wykrycie i oszacowanie skali przyczyni się pośrednio do rozwoju alternatywnych napędów. Nikt także jeszcze kilka lat temu kiedy proceder kwitł nie myślał, że pojazdy z silnikami diesla będą na cenzurowanym tak bardzo, że kolejne miasta i nawet całe kraje będą chciały zakazywać ich poruszania się na wskazanych obszarach – pisze redaktor BiznesAlert.pl, Agata Rzędowska.
Oszustwa na ogromną skalę, za które koncern Volkswagen poniósł w samym USA ogromne kary (łącznie z pozbawieniem wolności osoby zaangażowane w fałszowanie danych) i konieczność modyfikacji setek tysięcy samochodów były sporym obciążeniem dla firmy. Straciła ona także (szczególnie właśnie w Stanach Zjednoczonych wizerunkowo). Kwota kar nałożonych na koncern w USA to 25 miliardów dolarów.
„Clean diesel”
Jak podaje niemiecki Der Spiegel w Europie śledztwa nadal trwają więc producenci z grupy Volkswagena mogą spodziewać się sankcji na starym kontynencie. Co ciekawe w europejskim śledztwie poruszane są zarówno wątki dotyczące takich marek jak Audi, Porsche, Volkswagen jak i BMW oraz Mercedes – Benz. Kilka tygodni temu opublikowano informacje o przeszukaniach w biurach Daimlera (producenta samochodów Mercedes).
Rozmiary oszustwa
W Europie sprawy w związku z tak zwanym Dieselgate toczą się także przeciwko koncernowi Fiat Chrysler. Można powiedzieć, że cała afera staje się politycznym problemem, ponieważ branża motoryzacyjna to silna gałąź produkcji w takich krajach jak: Niemcy, Wielka Brytania czy Włochy. Prowadzone dochodzenia nie są nagłaśniane, a do opinii publicznej przedostają się nieliczne informacje. Jednak połączono już działania koncernu Daimler z firmą Bosch, wspólnie z którą przygotowano płyn AdBlue, który wpływał na odczyty emisji CO2 w samochodach Mercedes.
