Saryusz-Wolski: Niemcy wykorzystują koronawirusa do wyjęcia Nord Stream 2 spod prawa unijnego (ROZMOWA)

22 kwietnia 2020, 07:31 Energetyka

Koronawirus  niestety nie tylko nie opóźni budowy Nord Stream 2, ale wręcz zachodzi obawa, że ten tragiczny kryzys zostanie bezwstydnie wykorzystany do wprowadzenia po cichu niedobrych rozwiązań. Podczas gdy oczy wszystkich zwrócone są na rosnącą liczbę ofiar, a cała Europa łączy się we wspólnym wysiłku jakim jest walka z zarazą, w Bundestagu są prowadzone chyłkiem rozmowy o możliwych derogacjach, wyłączeniach Nord Stream 2 spod prawa unijnego – powiedział poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski (ECR) rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Został Pan stałym sprawozdawcą Parlamentu Europejskiego ds. zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego. Na czym będą polegały Pana obowiązki?

Jacek Saryusz-Wolski: W Parlamencie Europejskim do szczególnie ważnych kwestii wyznaczani są stali sprawozdawcy. Ich zadanie polega na ciągłym śledzeniu i monitorowaniu wydarzeń w danej tematyce w trakcie trwania kadencji Parlamentu Europejskiego. Taka osoba ma de facto monopol na inicjowanie i przygotowanie raportów parlamentarnych w danej materii. Tematem zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego zajmuję się od czasów mojego pierwszego raportu w tej dziedzinie w 2007 roku pt. „Towards a common European foreign policy on energy”. Od tego czasu zajmowałem się dyrektywami gazowymi, kwestiami bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej oraz w krajach Partnerstwa Wschodniego, zwłaszcza na Ukrainie.

Fakt, że tę funkcję będzie piastować osoba z naszego regionu jest niezmiernie ważny nie tylko w perspektywie Europy Środkowo-Wschodniej, ale również ogólnounijnej. Niezależność energetyczna przekłada się bowiem realnie na nasze bezpieczeństwo, wewnętrzne jak i zewnętrzne.

Jak ocenia Pan obecne warunki polityczne wokół projektu Nord Stream 2?

Nord Stream 2 pozostaje bezsprzecznie jednym z najbardziej kontrowersyjnych projektów ostatnich czasów. Przede wszystkim dlatego, że udało mu się podzielić państwa członkowskie, oraz podważyć filar wspólnoty jakim jest jedność. Projekt gazociągu jednoznacznie pokazał, że niektóre państwa przedkładają swoje własne, wąskie i egoistyczne interesy nad bezpieczeństwo całej wspólnoty. Zasłaniając się wątpliwymi argumentami finansowymi i zwodząc co do natury projektu, najpierw jakoby czysto biznesowej, później jednak politycznej, niemieckie władze starają się pomniejszyć konsekwencje geopolityczne jakie budowa tego gazociągu będzie miała nie tylko dla całej UE, ale przede wszystkim dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Regularnie mają miejsce wydarzenia, które podgrzewają emocje zarówno przeciwników jak i zwolenników projektu. Ogromne nadzieje wzbudziła wypowiedź kanclerz Niemiec A. Merkel, w 2018r. Niemiecka polityk przyznała otwarcie, że gazociąg nie jest jedynie inwestycją biznesową, ale ma charakter polityczny.

Jednakże, te deklaracje okazały się być puste i niczego nie zmieniły. Prawdziwym powrotem walki w kategoriach realpolitik stała się nowa dyrektywa gazowa. Nawet jeśli jej reforma była krokiem w dobrym kierunku, to ostatecznie nie zapominajmy, że de facto reżim prawny gazociągu nie został ostatecznie zdefiniowany i nie wstrzymała ona dotąd realizacji Nord Stream 2. Najbardziej niepokojące są jednak zapisy dotyczące wyłączeń, tzw. derogacji, spod energetycznego prawa unijnego, pozostawiając tę decyzję państwu członkowskiemu, na terytorium którego kończy się gazociąg, czyli Niemcom. Jak pokazuje przykład OPAL-u, lądowej odnogi NS, Niemcy z pewnością nie zawahają się przed przyznaniem wyłączenia dla Nord Stream 2i EUGALu. Pytanie, czy wtedy wkroczy Komisja Europejska i to zakwestionuje, do czego ma prawo, ale niekoniecznie wolę polityczną.

Jak na razie, jedyną skuteczną bronią w walce z Nord Stream 2 okazały się amerykańskie sankcje. Już następnego dnia po podpisaniu ich przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, firmy zaangażowane w budowę gazociągu albo zawiesiły prace, albo wręcz całkowicie się wycofały z budowy. Już dzisiaj wiadomo, że budowa Nord Stream 2 nie zostanie ukończona na czas, oraz że gazociąg, jeśli w ogóle, będzie operatywny nie wcześniej niż w 2021.

Czy pandemia koronawirusa może opóźnić budowę Nord Stream 2?

Pandemia koronawirusa odgrywa już bardzo ważną rolę w perspektywie Nord Stream 2. Niestety nie tylko nie opóźni jego budowy, ale wręcz zachodzi obawa, że ten tragiczny kryzys zostanie bezwstydnie wykorzystany do wprowadzenia po cichu niedobrych rozwiązań. Podczas gdy oczy wszystkich zwrócone są na rosnącą liczbę ofiar, a cała Europa łączy się we wspólnym wysiłku jakim jest walka z zarazą, w Bundestagu są prowadzone chyłkiem rozmowy o możliwych derogacjach, wyłączeniach Nord Stream 2 spod prawa unijnego. Bundesnetzagentur do maja ma wydać decyzję dotyczącą zwolnienia gazociągu spod znowelizowanej dyrektywy, powołując się na fakt, że projekt był ukończony z finansowego punktu widzenia przed wejściem w życie znowelizowanej dyrektywy, tj. przed majem 2019, co jest oczywistą nieprawdą i bezprawnym nadużyciem.

Czy spodziewa się Pan dalszych poważnych kroków politycznych ze strony USA wobec Nord Stream 2? Jeśli tak, to jakich?

Stany Zjednoczone okazały się w najbardziej zdecydowanym i zdeterminowanym graczem w walce o Nord Stream 2. Od samego początku deklarowały jasno i otwarcie, że uważają projekt za szkodliwy dla Europy. Zarówno z punktu widzenia gospodarczego, gdyż wzmacniając monopol, przeczy podstawowej zasadzie konkurencji oraz wolnego handlu. Ale przede wszystkim z geopolitycznego punktu widzenia, narażając bezpieczeństwo jako takie, w tym militarne oraz energetyczne całej Europy, a w szczególności Europy Środkowo-Wschodniej. Europejscy i amerykańscy przeciwnicy Nord Stream 2 kwestionowali nieuczciwe podejście jego europejskich zwolenników, którzy chcą jednocześnie importować bezpieczeństwo z USA via NATO, a gaz z Rosji, to bezpieczeństwo pomniejszając i narażając.

Amerykańscy politycy podkreślali wielokrotnie, że Stany Zjednoczone powinny użyć wszystkich dostępnych środków, by zatrzymać i wyeliminować Nord Stream 2, gdyż projekt jest niczym innym jak geopolityczną bronią Rosji i narzędziem jej polityki oraz instrumentem skłócania i uzależniania UE . Fakt, że administracja prezydenta Trumpa jest chwilowo pochłonięta walką z koronawirusem, może faktycznie odwrócić na pewien czas uwagę polityków od tego co dzieje się w Europie. W zbliżających się wyborach kwestia agresywnego imperializmu rosyjskiego będzie jednym z kluczowych tematów, chociażby ze względu na próby destabilizacji i dezinformację szerzone przez Rosjan. Dziś trudno jest powiedzieć, jakie ewentualnie sankcje mogą zastosować jeszcze Amerykanie. Ale bez wątpienia Nord Stream 2, jako symbol bezpardonowej ekspansji rosyjskiej, pozostanie na celowniku Waszyngtonu. Zrobię wszystko, z pozycji stałego sprawozdawcy Parlamentu Europejskiego ds. zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego UE, by zagrożeniu, jakie stanowi Nord Stream 2, zapobiec.

Rozmawiał Michał Perzyński

Kwieciński: Instytucje niemieckie chcą reprezentować interesy rosyjskie przy Nord Stream 2