Saudyjczycy nie chcą pomóc Zachodowi w walce z kryzysem energetycznym

18 maja 2022, 11:45 Alert

Arabia Saudyjska nie jest skłonna do zwiększenia produkcji ropy naftowej, na co naciska Zachód. Wynika to z bezpośrednich relacji pomiędzy Rijadem a Waszyngtonem, ale także polityki w ramach porozumienia naftowego – pisze David Rosenberg w Haaretz. 

Flaga Arabii Saudyjskiej. Fot: Wikimedia Commons
Flaga Arabii Saudyjskiej. Fot: Wikimedia Commons

Europa stara się pozbyć ropy naftowej z Rosji. Pomimo chęci, Rosja cały czas eksportuje dziennie do Europy około 3,5 mln baryłek ropy o wartości ponad 700 mln dolarów. Zachód musi znaleźć alternatywnych dostawców, aby zastąpić Rosję. Tacy, którzy byliby w stanie szybko zrekompensować niedobory ropy rosyjskiej, znajdują się jedynie w Zatoce Perskiej.

Arabia Saudyjska, wraz z pozostałymi państwami sojusznikami w ramach kartelu OPEC, jednak nie jest skłonna do zwiększenia swojej produkcji ropy. Według Rosenberga powody są dwa. Pierwszy polega na ochłodzeniu relacji pomiędzy Amerykanami i Saudyjczykami. Historia ta sięga jeszcze czasów prezydentury Donalda Trumpa, który ograniczył aktywność USA w regionie Bliskiego Wschodu, co zostało odebrane przez Arabię Saudyjską jako porzucenie ich w konflikcie z m.in. pro irańskimi bojówkami w Jemenie. Dodatkowo, sprawę skomplikowało zabójstwo opozycyjnego saudyjskiego dziennikarza posiadającego obywatelstwo amerykańskie Jamala Khashoggiego w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Turcji w 2018 roku.

Twarde stanowisko administracji Bidena odnośnie łamania praw człowieka nie doprowadziło do ocieplenia relacji. Saudyjczycy, szukając wypełnienia amerykańskiej próżni, rozpoczęli intensyfikację partnerstwa z Rosją.

Drugim powodem jest również relacja z Rosją na polu energetycznym. W 2020 roku Saudowie prowadzili z nią wojnę cenową, która doprowadziła do kryzysu cenowego ropy naftowej, a ta mocno uderzyła w budżet Królestwa. Saudyjczycy, mając świadomość, że Rosja bez względu na działania Zachodu pozostanie znaczącym eksporterem ropy, nie chcą psuć relacji z Moskwą, które w ostatnich dwóch latach w wyniku osiągnięcia porozumienia naftowego znacznie się polepszyły.

Rijad obawia się, że po wojnie z Ukrainą, Rosja szybko wróci do łask Zachodu, co będzie stanowiło wyzwanie dla polityki surowcowej tego państwa.

Obecna sytuacja jest również na rękę producentom ropy naftowej z Bliskiego Wschodu. Ceny ropy, według szacunków MFW, w 2022 roku będą wynosić średnio 107 dolarów na baryłce.

Haaretz/Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Embargo na ropę rosyjską będzie niczym uderzenie jądrowe