Za ustawą głosowało 243 posłów, przeciw było 181 a 7 wstrzymało się od głosu. Debacie towarzyszyła gorąca dyskusja, w trakcie której posłowie opozycji podkreślali, że przez wprowadzenie ustawy o rynku mocy ceny energii znacznie wzrosną.
– Po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości w sferze elektroenergetyki systematycznie podnoszone są podatki. Wzrosła opłata OZE, wzrosła opłata przejściowa i są to znaczące podwyżki. Rynek mocy to rozwiązanie, które dotknie 17 mln odbiorców w tym 14 mln indywidualnych odbiorców – powiedział Andrzej Czerwiński z Platformy Obywatelskiej. Dodał, że do 2030 roku Polacy zapłacą dodatkowe 30 mld złotych. Według innego posła PO Sławomira Nitrasa, rynek mocy jest ,,podwyżką plus na Mikołaja”.
Z kolei zdaniem Mieczysława Kasprzaka z Polskiego Stronnictwa Ludowego ustawa o rynku mocy ,,to drastyczna ustawa, która w sposób sformalizowany podniesie ceny energii. Według szacunków ekspertów podwyżka wyniesie od 10-20 proc. Dotknie to gospodarstwa domowe i rolników, gdzie zużycie energii jest duże, Dotyczy to również przemysłu energochłonnego. Według przedstawicieli sektora ta ustawa może się przyczynić do jego upadku.”
Według poseł Moniki Rosy z partii .Nowoczesna, ustawa o rynku mocy „zabetonuje” energetykę opartą na węglu. W podobnym tonie wypowiedziała się Gabriela Lenartowicz z Platformy Obywatelskiej. Jej zdaniem za pieniądze Polaków utrzymany zostanie anachroniczny stan energetyki opartej na węglu zamiast przygotować ją do transformacji.
Uzasadniając konieczność przyjęcia ustawy poseł sprawozdawca Wojciech Zubowski z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że bez niej ,,za ponad 2 lata zabraknie energii w gniazdkach.” Mówiąc o kosztach stwierdził, że dla gospodarstw domowych rachunki nie wzrosną nie więcej niż o 2 złote – Z kolei nie przyjęcie tego projektu może polskiej gospodarki oznaczać straty rzędu 10 miliardów złotych rocznie – powiedział.
Zdaniem posła Ireneusza Zyski z Koła Poselskiego Wolni i Solidarni rynek mocy jest ważnym elementem służącym zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego Polski, co pomoże uchronić przed blackoutami. Wskazał na konieczność szybkiego opracowania strategii energetycznej”.
Broniąc projektu ustawy wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski stwierdził że dzięki tej ustawie ,,budujemy system wsparcia dotyczący elektrowni konwencjonalnych. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, że będą podwyżki. Proszę nie kłamać. Minister Tchórzewski negocjuje ją w Brukseli, jest na nią zgoda. Bez niej za dwa lata może zabraknąć prądu w gniazdkach.”
Rynek Mocy
Zgodnie z założeniami rynek mocy ma pełnić rolę dodatkowego wynagrodzenia dla państwowych spółek energetycznych, które uzyskują za gotowość jej dostarczania wraz z obowiązkiem jej dostarczenia w okresach napiętego bilansu mocy (tzw. okresach zagrożenia), czyli w sytuacjach, gdy zachodzi ryzyko, że mogą wystąpić problemy z zaspokojeniem szczytowego zapotrzebowania odbiorców na moc. Za tę gotowość zapłacić mają odbiorcy energii w postaci tzw. opłaty mocowej doliczanej do rachunków za energię. Według szacunków ma to przynieść rocznie nawet kilka miliardów złotych.
Oferty na wysokość oczekiwanego wynagrodzenia za moc będą wyłaniane w aukcjach, które zaczną się w grudniu 2018 r. Wyjątkowo odbędą się wtedy trzy aukcje – na moc w latach 2021, 2022, 2023. Od 2019 r. odbywać się będzie jedna aukcja na moc pięć lat w przód.
Aukcje będą wygrywać najtańsze oferty przy maksymalnym uwzględnieniu oczekiwanej przez KE neutralności technologicznej. Na podobnych zasadach trzeba więc będzie rozpatrywać oferty krajowych elektrowni, ale i – w określonej wysokości – zagranicznych źródeł, a także usługi DSR, czyli ograniczanie zużycia energii i pobieranej mocy na żądanie.
Na płatności mocowe złożą się wszyscy odbiorcy w postaci kolejnej pozycji na rachunkach za energię. Konsumenci odczują te płatności od 2021 r. Według pierwszych szacunków rynek mocy miałby kosztować ok. 4 mld zł rocznie, ale – jak podkreślał wcześniej minister energii Krzysztof Tchórzewski – ostateczny rachunek będzie zależeć od wyników aukcji i wysokości zwycięskich ofert.
Zgodnie z regulacjami UE rynek mocy jest uznawany za pomoc publiczną i wymaga zgody Komisji. Rząd prenotyfikował projekt i wprowadził do niego zapisy, których oczekiwała KE.
Piotr Stępiński