Holendersko-brytyjski Shell ogłosił, że zawiesił dostawy węglowodorów przez Morze Czerwone po rozpoczęciu ataków USA i Wielkiej Brytanii na terrorystów Huti w odwecie za ataki na dostawy. Cena ropy nie szaleje z tego powodu.
Shell obawiał się wycieku w razie ataku na jego tankowce. Jest jednym z największych koncernów dostarczających gaz i ropę na świecie. Podobny ruch wykonało już brytyjskie BP. Z kolei katarski Qatargas wznowił dostawy gazu skroplonego LNG przez Morze Czerwone po kilkudziesięciogodzinnej przerwie.
Jednakże brak bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa dostaw przez Morze Czerwone powoduje, że ropa utrzymuje cenę w okolicach 78 dolarów za Brent i nie drożeje pomimo kolejnych rewelacji o aktywności Huti. Terroryści oczekują zawieszenia broni w konflikcie Izraela w Strefie Gazy. Anglosasi stworzyli koalicję mającą rozprawić się z Huti i kontynuują uderzenie na ich instalacje służące atakom na statki płynące przez Morze Czerwone.
Wall Street Journal / Wojciech Jakóbik