KOMENTARZ
Dorota Sierakowska
Analityk, Dom Maklerski BOŚ
Ubiegły tydzień był okresem systematycznych spadków cen ropy naftowej, które są kontynuowane także w poniedziałkowy poranek. Stronie podażowej na tym rynku sprzyja nie tylko analiza techniczna (odreagowanie lutowych i marcowych zwyżek), lecz także fundamenty.
Globalna podaż ropy naftowej i zapasy tego surowca są duże – a tymczasem zaczynają pojawiać się sygnały, że porozumienie producentów ropy, zobowiązujące część z nich do zamrożenia produkcji, może okazać się jedynie wiązką obietnic bez pokrycia. Pierwsza zaczęła się łamać Arabia Saudyjska, której przedstawiciele powiedzieli, że są oni gotowi zamrozić produkcję tylko pod warunkiem, że do porozumienia dołączy Iran. Tymczasem Iran już od wielu tygodni wyraźnie deklaruje, że nastawia się na wzrost produkcji i eksportu ropy naftowej w celu odbudowy swojej gospodarki po latach wyniszczających sankcji. To zaś oznacza, że Arabia Saudyjska może w ogóle nie zobowiązać się do zamrożenia produkcji – a jest to szczególnie istotne właśnie w przypadku tego kraju, bowiem to Saudyjczycy jako niemalże jedyni wciąż mają możliwość znaczącego wzrostu produkcji ropy naftowej. Pozostałe kraje wykorzystują już swoje możliwości praktycznie całkowicie.
W weekend pojawiła się także informacja o tym, że Rosja nie przestaje produkować ogromnych ilości ropy naftowej. Tamtejsze Ministerstwo Energii podało, że w marcu wydobycie ropy w Rosji wynosiło średnio 10,91 mln baryłek dziennie, co jest najwyższym wynikiem od 1987 r.