Bieżący tydzień na rynku ropy naftowej na razie upływa pod znakiem względnej równowagi pomiędzy stroną popytową i podażową. Notowania amerykańskiej ropy naftowej WTI oscylują w okolicach 53-54 USD za baryłkę, a cena ropy Brent nie oddala się istotnie od poziomu 59 USD za baryłkę – pisze Dorota Sierakowska, analityk surowcowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.
Wczoraj impulsem wzrostowym na rynku ropy naftowej były informacje o tym, że OPEC, wraz z pozostałymi sygnatariuszami porozumienia naftowego, poważnie rozważa obniżenie limitów produkcji ropy naftowej – wszystko ze względu na możliwość spowalniania globalnej gospodarki i obniżonego popytu na ropę naftową na świecie. Póki co OPEC+ zobowiązał się do obniżenia produkcji o 1,2 mln baryłek dziennie, a obecne porozumienie obowiązuje do końca marca 2020 roku.
Próby równoważenia efektu spowalniającego popytu na ropę naftową pozytywnie wpływają na notowania ropy naftowej i powstrzymują ceny surowca przed zejściem na nowe tegoroczne minima. Niemniej, nie wiadomo, czy OPEC zgodzi się na dalsze cięcia. Już teraz niektóre kraje nie dotrzymują swoich limitów (Irak, Nigeria), a Ekwador wręcz wychodzi z OPEC wraz z początkiem 2020 r. ze względu na chęć produkcji większych ilości ropy naftowej. W cięcia wydobycia mocno angażuje się jednak Arabia Saudyjska, nieformalny lider OPEC, która wzięła na siebie dotychczas cięcie aż o 300 tys. baryłek dziennie i niejednokrotnie obniża produkcję nawet bardziej.
Tymczasem negatywny wpływ na ceny ropy naftowej miały informacje o kolejnym wzroście zapasów ropy naftowej w USA. Amerykański Instytut Paliw podał wczoraj, że w minionym tygodniu zapasy te zwyżkowały o 4,45 mln baryłek. Co prawda wzrostu oczekiwano, ale ponad dwa razy mniejszego.
Powyższe informacje sprzyjają poruszaniu się notowań ropy naftowej w konsolidacji – pozytywne informacje są równoważone przez te negatywne.
Źródło: DM Bank Ochrony Środowiska