Speck: Spory Niemców i Polaków szkodzą wspólnej polityce UE wobec Rosji (ROZMOWA)

12 stycznia 2016, 14:30 Bezpieczeństwo

ROZMOWA

Niemcy szukają ponownego zbliżenia z Rosją. Polska chce utrzymać sztywną politykę sankcji. Po wyborach parlamentarnych w naszym kraju, napięcie między tymi dwoma strategiami rośnie. Czy unijna polityka wobec Rosji może przetrwać pomimo tych podziałów? Pytamy dr Ulricha Specka, eksperta ds. niemieckiej i unijnej polityki zagranicznej, oraz starszego analityka w Akademii Transatlantyckiej w Waszyngtonie.

BiznesAlert.pl: Jakie założenie stoi za niemiecką polityką ponownego zbliżenia z Rosją?

Ulrich Speck: Od czasu wybuchu konfliktu na Ukrainie, Berlin forsował strategię wobec Rosji opartą na trzech filarach. Po pierwsze, sankcje, które za pomocą presji zmienią rosyjskie zachowanie. Po drugie, dyplomacja, mająca na celu zmianę zachowania Rosjan poprzez zbliżenie. Po trzecie wsparcie dla Ukrainy, w celu umożliwienia jej funkcjonowania, jako niezależne państwo zdolne do obrony własnych granic. Generalnym celem było ponowne potwierdzenie zasady suwerenności i integralności terytorialnej, jako podstawy pokoju w Europie.

Co do zasady, ta polityka się nie zmieniła. Niemcy wykorzystały swoje znaczenie do przekonania wahających się krajów członkowskich do przedłużenia sankcji w styczniu 2016 roku. Sankcje pozostaną aż do realizacji porozumienia z Mińska- to oficjalne stanowisko podzielane przez Niemcy, Unię Europejską i USA. Mimo to, wraz z deeskalacją napięcia na wschodzie Ukrainy, wzrósł nacisk na współpracę Rosją w Syrii. Zwolennicy większego zbliżenia z Rosją zyskali na sile. Tak jak Europa, tak Niemcy są podzielone na jastrzębie i gołębie. Dopóki wojna na Ukrainie była gorąca, obóz jastrzębi miał lepszą pozycję do budowania większości dla swoich przekonań, że Europa musi stanowczo odpowiedzieć na rosyjską agresję. Osłabienie przemocy obecnie sprawia, że obóz gołębi zyskuje ponownie wpływy.

Niemcy znajdują się obecnie w awangardzie starań o ponowne zbliżenie z Kremlem. Kanclerz Angela Merkel, która sprzyja bardziej obozowi jastrzębi nie zawetowała planów budowy gazociągu Nord Stream2 przez Morze Bałtyckie, wspieranego przez jej koalicyjnego partnera, Socjaldemokratów (SPD). Niemiecka prezydencja w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) będzie także chciała zmniejszać napięcie w relacjach z Rosją.

Podczas gdy oba obozy w Niemczech, jastrzębie i gołębie, dzielą taką samą analizę problematycznego charakteru reżimu w Rosji, różnią się, jeśli chodzi o ocenę adekwatnej odpowiedzi – jak poradzić sobie z bardziej agresywnymi Rosjanami. Dla obozu jastrzębi kluczem do relacji z Rosją jest odpowiednia odpowiedź, wymuszenie zasad i demonstracja siły. Dla gołębi najważniejsze jest wyciągnięcie Rosji z izolacji, jej integracja w sieci zależności, pokazanie jej „szacunku” oraz próba przekazania, że Zachód nie chce zmiany władzy w Rosji. To mniej więcej takie podejście, jakiego próbowano jeszcze przed konfliktem na Ukrainie.

Tradycyjnie SPD, które ma ministra spraw zagranicznych w rządzie, znajduje się raczej w obozie gołębi. Ta partia ma w historii tradycję Ostpolityk, z której jest dumna, bo uważa, że była kluczowa dla upadku Muru Berlińskiego. Gerhard Schroeder, kanclerz od 1998 do 2005 roku, od jedenastu lat przewodzi kontrolowanemu z Kremla konsorcjum Nord Stream AG. Jego bliskie stosunki z Putinem nie sprawiły, że stał się persona non grata w SPD. Wręcz przeciwnie, dał on wzbudzającą aplauz przemowę na ostatniej konwencji partyjnej.

Czy Niemcy uznały, że polityka zbliżenia z Rosją działa, pomimo faktu, że porozumienia z Mińska nie są wdrożone?

W zapisach porozumienia z Mińska można znaleźć różne deklaracje. W moim przekonaniu pomogło to przenieść konflikt z poziomu militarnego na dyplomatyczny. Porozumienie jest dalekie od wdrożenia i długo potrwa przywracanie kontroli Ukrainy nad jej granicą z Rosją. Wygląda jakby Donbas miał stać się obszarem kolejnego „zamrożonego konfliktu”, kolejnej strefy kontrolowanej przez Rosję przeciwko woli rządu kraju, do którego to terytorium należy.

Pytanie o to, czy zbliżenie z Rosją działa w sensie zmiany jej zachowania wobec sąsiadów jest trudne. Izolacja to ryzykowna polityka, nawet NATO, które generalnie prezentowało całkiem jastrzębie stanowisko w apogeum konfliktu na Ukrainie, sygnalizowało obawy o brak kanałów komunikacyjnych, a co za tym idzie ryzyko szybkiego wymknięcia się eskalacji spod kontroli.

Jednakże zbliżenie także jest ryzykowne, może wysłać zły sygnał na Kreml. Rosja może uznać, że tak jak zrobiła prawdopodobnie przed atakiem na Ukrainę, że Zachód potajemnie podziela pogląd Moskwy o tym, że strefa postsowiecka jest rosyjską strefą wpływów. Moskwa może ponownie uznać, że Zachód jest słaby, podzielony i niezdolny do odpowiedzi na wyzwanie.

Najlepsze podejście to zbliżenie w oparciu o zasady. Wysyłanie właściwych sygnałów i niepozostawianie jakichkolwiek wątpliwości na temat własnych poglądów i stanowisk. Zachód musi jednocześnie odpowiadać stanowczo tam, gdzie to konieczne i szukać zbliżenia tam, gdzie to możliwe.

Czy Nord Stream 2 jest dzieckiem polityki zmiany przez zbliżenie, czy kontynuacją współzależności między światem polityki i biznesu Rosji oraz Niemiec?

Po pierwsze należy podkreślić, że Nord Stream 2 to nadal tylko projekt. Musi przejść przez szereg prawnych sprawdzianów przeprowadzonych przez Unię Europejską, zanim uzyska zgodę na budowę.

Po drugie, biznes nie ma aż takiego wpływu na niemiecką politykę wobec Rosji, jak wielu mogłoby uważać, a niemieckie organizacje biznesowe, jak Bund der Deutschen Industrie (BDI) wielokrotnie podkreślały pełne poparcie dla polityki sankcji prowadzonej przez Kanclerz.

Angela Merkel powiedziała, że Nord Stream 2 to „projekt komercyjny”, ale gdyby rzeczywiści tak było, mogłaby go łatwo zablokować. Kanclerz jest w pełni świadoma geopolitycznych problemów Nord Stream 2, problematycznego sygnału, jaki wysyła na Kreml, o możliwości wpływania za jego pomocą na suwerenne decyzje Niemiec. Merkel wie o gniewie, jaki ten projekt wywołuje w krajach Unii Europejskiej i Włoszech, o znaczącej stracie zysków z tranzytu przez Ukrainę Słowację, a także generalnym niepokoju w Unii i USA wywołanym przez projekt, który daje sygnał, że Niemcy wrócili do swoich starych, wyjątkowych relacji z Rosją.

Mimo to Nord Stream 2 jest zgodny z ideą zmiany przez zbliżenie („Wandel durch Annäherung”), która nadal jest bardzo żywa w kręgach SPD, jako część Ostpolitik. Załamanie relacji z Rosją ze względu na Ukrainę nie było postrzegane, jako porażka tej polityki, którą rewitalizowali Schroeder i Steinmeier na przełomie wieku. Partnerstwo dla Modernizacji Steinmeiera jest dzieckiem tego sposobu myślenia.

Nord Stream 2 wpisuje się zatem w założenie, że Rosja może zmienić swoje postępowanie poprzez integrowanie jej w gęstą sieć powiązań. Przy niskich cenach węglowodorów i obecnym nacisku gospodarczym, przy uznaniu, że sprawa ukraińska jest przynajmniej częściowo przegrana z rosyjskiego punktu widzenia, adwokaci zaangażowania w Berlinie mogą uznać, że nadszedł czas na ponowne sięgnięcie po politykę zmiany przez zbliżenie.

Jak różnice w podejściu Niemiec i bardziej jastrzębim stanowisku Polski oraz krajów bałtyckich mogłyby zostać przezwyciężone?

Obecne napięcia między nowym rządem w Polsce z jednej strony, a Brukselą i Berlinem z drugiej, czynią trudniejszym stworzenie wspólnego podejścia. W ostatnich latach Polska była kluczowym partnerem dla Niemiec, drugim najważniejszym w Unii Europejskiej po Francji, przynajmniej w odniesieniu do polityki wschodniej. Berlin i Warszawa powinny uczynić priorytetem sprowadzenie relacji ponownie na właściwą ścieżkę, bo obie stolice mają duży interes w utrzymaniu wspólnego podejścia do Rosji i wschodnich sąsiadów. Jeśli Niemcy i Polska będą podzielone, będzie trudno złożyć wspólną politykę UE wobec Rosji. Brak takiej polityki byłby zaś szkodliwy dla każdego – Polski, Niemiec i Unii Europejskiej, jako całości.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik