Formuła 1 cieszy oczy kibiców nieprzerwanie od 1950 roku. Gdy ponad 70 lat temu włoski kierowca Giuseppe „Nino” Farina wznosił swoje pierwsze trofeum, nikt nie myślał o tym, że pewnego dnia jednym z głównych celów organizacji będzie wbicie kolejnego biegu, którym ma być redukcja śladu węglowego – pisze Jędrzej Stachura, redaktor BiznesAlert.pl.
F1 i wielkie plany walki ze zmianami klimatu
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że problemem są bolidy i ich emisyjność. Tymczasem w ciągu całego sezonu, dwadzieścia samochodów spala około 150 tys. litrów paliwa, czyli tyle samo, co czterosilnikowy Boeing podczas dziesięciogodzinnego lotu. Obecna hybrydowa jednostka napędowa F1 dostarcza więcej mocy przy mniejszym zużyciu paliwa (a tym samym niższej emisji CO2), niż jakikolwiek inny samochód.
Najpoważniejszym czynnikiem, przyczyniającym się do emisji dwutlenku w sporcie, jest logistyka i związany z nią transport. W 2018 roku zaprezentowała raport, z którego wynika, że 45 procent emisji CO2, czyli około 256 tys. ton, pochodziło z transportu zespołów Formuły 1 i ich wyposażenia. Tymczasem Formuła wrzuca swoisty dziewiąty bieg w wyścigu po neutralność klimatyczną i głośno mówi o wdrażaniu „ultrawydajnej logistyki”, która pomoże ograniczyć emisje przy organizacji zawodów na całym świecie.
Wszystko rozpoczęło się w 2018 roku, gdy Formuła 1 rozpoczęła pracę nad strategią redukcji śladu węglowego. Pod koniec 2019 roku Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) zaprezentowała konkretny plan, w którym jest mowa m.in. o nowych silnikach (zasilanych w sposób zrównoważony i neutralny pod względem emisji CO2), zrównoważonych materiałach, wydajnej logistyce oraz biurach, obiektach i fabrykach zasilanych energią odnawialną. W strategii można również przeczytać, że do 2025 roku wszystkie imprezy mają nie naruszać równowagi ekologicznej. Federacja chce całkowicie wyeliminować plastikowe produkty jednokrotnego użytku, a wszystkie materiały mają być przetwarzalne i możliwe do recyklingu.
Wicemistrz świata Formuły 1 uważa, że w branży za mało myśli się o klimacie
Jak zredukować ślad węglowy F1?
FIA zachęca również swoich kibiców do bardziej ekologicznych podróży. Tych jest bowiem coraz więcej. Według badań, popularność wyścigów rośnie z roku na rok. Oglądalność F1 na świecie w ciągu sześciu lat wzrosła o prawie pięć milionów widzów na wyścig. W 2014 roku pojedyncze zmagania śledziło średnio 83 miliony osób, a w 2020 roku było ich już prawie 88 milinów. Gran Prix Bahrajnu w 2021 roku pobiło rekordy oglądalności. Wśród kibiców F1 coraz częściej pojawiają się kwestie polityki klimatycznej. Część z nich od lat wzywa FIA do wzięcia odpowiedzialności za walkę ze skutkami zmian klimatu. Niepokojące jest to, że wspomniana wcześniej emisja na poziomie 256 tys. ton nie uwzględnia wpływu kibiców, z których miliony potrzebują transportu i zakwaterowania. Jeśli dodamy emisje generowane przez fanów do całkowitego śladu węglowego F1, wskazówka wystrzeli do około 1,9 miliona ton CO2 rocznie.
Co ciekawe, aż 19,3 procent śladu węglowego to sprawka siedziby F1 w Londynie, centrum nadawczego w Biggin Hill i fabryk, w których zespoły budują swoje bolidy. Biura F1 zużywają energię do ogrzewania, chłodzenia, oświetlania i zasilania zwykłego sprzętu IT. Obiekty te odpowiadają za znaczną część emisji podczas działalności badawczo-rozwojowej i produkcyjnej.
Home office wyszedł Formule 1 na dobre
W związku z tak dużym wpływem na środowisko, władze Formuły 1 już kilka lat temu rozpoczęły pracę nad wdrożeniem zdalnej obsługi, która pozwoliłaby ograniczyć liczbę osób i sprzętu potrzebnego do organizacji Grand Prix na całym świecie. Wybuch pandemii koronawirusa spowodował, że plan został wcielony w życie znacznie wcześniej. Restrykcje dotyczące podróży i kontaktów międzyludzkich zmusiły F1 do przyspieszenia tej zmiany.
Przestawienie części działalności na tryb zdalny pozwoliło Formule 1 zmniejszyć koszty transportu o 34 procent, a liczba podróżujących pracowników została zmniejszona o 37 procent. Zamiast przewozić sprzęt i ludzi, federacja zaczęła przesyłać ogromne ilości danych do Biggin Hill. Ten ruch spowoduje, że w nadchodzących latach Formuła 1 będzie potrzebowała coraz mniej ludzi do obsługi wydarzeń a co za tym idzie ograniczy ślad węglowy.
Doścignąć Formułę E
Formuła 1, nawet jeśli osiągnie zeroemisyjność w 2030 roku, nie będzie pierwszą klasą wyścigów, która tego dokonała. W 2020 roku zrobiła to Formuła E. Młodsza siostra z „Rodziny F” ogłosiła wówczas, że jest pierwszym sportem z zerowym śladem węglowym. Należy jednak zaznaczyć, że miała trochę łatwiej, gdyż po jej torach jeżdżą samochody elektryczne. Tak czy inaczej, zrobiła to poprzez optymalizację transportu i logistyki oraz eliminację jednorazowych tworzyw sztucznych.
Najstarsza może stać się natomiast idealnym przykładem tego, jak w krótkim czasie transformować sektor, który przez lata był kojarzony ze szkodliwym wpływem na środowisko. Pozostaje nam obserwować, czy dzięki tym działaniom F1 wskoczy na tor ku realnej zmianie, czy może wykorzysta politykę klimatyczną jako listek figowy, przykrywający jej przywiązanie do paliw kopalnych.