Elon Musk rozpoczął 2022 rok z przytupem. Zaangażowanie w pomoc Ukrainie, która stanęła przed obliczem tyrańskiej inwazji ze strony Rosji sprawiło, że od trzech miesięcy jego nazwisko praktycznie codziennie pojawia się w mediach. Teraz miliarder chce, aby Twitter, który od pierwszego dnia agresji stał się bronią w jego pojedynku z Putinem, służył rozpowszechnianiu demokracji i wolności słowa – pisze Jędrzej Stachura, redaktor BiznesAlert.pl.
W kwietniu 2022 roku właściciel Tesli i SpaceX poinformował, że przejmuje platformę za 44 miliardy dolarów. Zapowiedź jednego z największych wykupów w historii budziła sceptyków, którzy twierdzili, że nawet najbogatszego człowieka na świecie na to nie stać. Jednoczesne inwestowanie w rozwój SpaceX i Tesli oraz pomoc Ukrainie to ścieżka, którą sam wybrał. Jak się okazuje, Elon Musk posiada „tylko” część gotówki na przejęcie Twittera, będącego kolejnym punktem jego działalności. Financial Times donosi, że wyłoży on 21 mld dolarów z własnej kieszeni, resztę będą stanowić środki banków, które udzieliły mu kredytu pod zastaw akcji Tesli.
Dlaczego Twitter?
Tego medium społecznościowego raczej nie trzeba przedstawiać. Warto jednak przytoczyć kilka statystyk, którymi może się pochwalić w pierwszym kwartale 2022 roku. W tym czasie przychody Twittera zwiększyły się o 16 procent (do 1,2 mld dolarów, a tylko w marcu odwiedzało go około 229 mln osób dziennie. To pokazuje, jak potężnym jest narzędziem, które w rękach geniusza może jeszcze rozkwitnąć. Po sukcesie SpaceX i Tesli, które Musk stworzył od zera, można się spodziewać, że Twitter wrzuci kolejny bieg.
Musk chce kupić Twittera, aby szerzyć wolność słowa na całym świecie
Co się zmieni po wejściu Muska?
Transakcja podsyciła spekulacje na temat tego, co to może oznaczać dla przyszłości portalu społecznościowego. Elon Musk powtarza, że dla niego najważniejsza jest wolność słowa, a Twitter ma być cyfrowym miejscem spotkań, w którym debatuje się o przyszłości ludzkości. – Chcę, aby Twitter był lepszy niż do tej pory. Wzbogacimy go o nowe funkcje, które zwiększą poziom zaufania i uwierzytelnią wszystkich użytkowników – stwierdził w oświadczeniu.
Pierwszym ruchem, który potwierdzi słowa właściciela SpaceX, ma być odbanowanie Donalda Trumpa. Były prezydent USA został wyrzucony z Twittera w styczniu 2021 roku, co wzbudziło sporo kontrowersji i było niejako zaprzeczeniem tezy, że na platformie może się wypowiadać każdy. Z drugiej strony Trump, który był wówczas głową państwa, publikował wpisy nawołujące do przemocy – tak przynajmniej władze Twittera argumentowały tę decyzję. Uciszenie prezydenta Stanów Zjednoczonych pokazuje, że można w ten sposób „zamknąć usta” każdemu. Musk zapowiedział, że odblokuje Donalda Trumpa, gdy tylko będzie to możliwe.
O tym, co powinno, a co nie jest dozwolone na Twitterze, Musk pisał jeszcze zanim ujawnił pomysł zakupu. Pod koniec marca opublikował ankietę z pytaniem, czy użytkownicy uważają, że platforma dba o wolność słowa. – Wolność słowa jest niezbędna do funkcjonowania demokracji. Czy uważasz, że Twitter rygorystycznie przestrzega tej zasady? – zapytał swoich obserwujących. Około 70 procent z dwóch milionów respondentów odpowiedziało, że nie. Zdaniem Elona Muska, polityka platformy jest dobra wtedy, gdy najbardziej ekstremalne 10 procent użytkowników lewicowych i prawicowych jest równie nieszczęśliwych. Powstaje pytanie, jaki algorytm mógłby to zmierzyć.
Wpływ nowego właściciela na moderowanie treści jest kwestią przyszłości i trudno teraz wyrokować, jakie kroki podejmie. Warto jednak zaznaczyć, że posty Muska również nie były wolne od kontrowersji. W 2020 roku został on oskarżony o naruszenie regulaminu, gdy napisał, że dzieci są odporne na koronawirusa. Twitter ostatecznie nie wyciągnął wobec niego konsekwencji.
Kolejnym problemem Twittera, który osobiście dotknął Muska, są oszustwa kryptowalutowe. Oszuści podszywali się pod niego, używając fałszywych kont na różnych portalach społecznościowych, aby skłonić ludzi do przekazania kryptowaluty. W 2020 roku konto Muska zostało nawet zhakowane w celu przeprowadzenia oszustwa bitcoinowego, a w styczniu 2022 roku skarżył się, że platforma nie walczy z kryptospamami. W kwietniu napisał, że po transakcji pokona boty spamujące albo „zginie próbując”.
Musk zapowiedział również, że pochyli się nad kwestią edycji opublikowanych postów. Użytkownicy Twittera od dawna prosili o możliwość edytowania swoich tweetów pod kątem literówek i innych problemów, ale ta funkcja nigdy nie była na szczycie priorytetów firmy. Zarząd obawiał się, że narzędzie do edycji może prowadzić do problemów, ponieważ opublikowane i „podane dalej” tweety mogłyby być edytowane, co prowadziłoby do zmiany ich znaczenia i manipulacji. W 2020 roku Jack Dorsey, współzałożyciel i były dyrektor generalny Twittera powiedział, że przycisk edycji postów nigdy nie zostanie dodany. – Zaczęliśmy jako platforma do przesyłania wiadomości tekstowych SMS. Tak więc, jak wszyscy wiecie, gdy wysyłasz SMS, nie możesz go cofnąć – podkreślił Dorsey.
Nowe oblicze Twittera
Na odpowiedź, co zrobi Musk, będziemy musieli jednak poczekać, ponieważ transakcja jeszcze nie doszła do skutku. Według zapowiedzi, właściciel Tesli domknie ją do końca 2022 roku. Gdy tak się stanie, poznamy nowy kształt platformy, która od lat służy użytkownikom do wymiany myśli na niezliczone tematy i mobilizacji różnych działań, tak jak np. w przypadku SpaceX i wsparcia Ukrainy. Tego, że Elon Musk traktuje Twittera bardzo poważnie, nie trzeba nikomu tłumaczyć, gdyż od dawna jest to jego główne narzędzie komunikacji ze światem. Miliarder na czele tak wpływowego portalu społecznościowego daje nadzieję na ponowny rozkwit platformy, oczyszczenie jej z tzw. rosyjskich trolli i innego rodzaju oszustów. Jest to również zwiastun dalszej kampanii antyputinowskiej, w której Musk uczestniczy od pierwszych dni wojny.