icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Steinhoff: Radykalna polityka klimatyczna Brukseli bez racjonalnej odpowiedzi Warszawy

KOMENTARZ

Janusz Steinhoff

b. wicepremier i minister gospodarki

Przewodniczący Rady Krajowej Izby Gospodarczej

Energetyka całej Unii Europejskiej stanie przed bardzo trudnymi wyzwaniami spowodowanymi przez radykalizację pakietu klimatycznego i podnoszeniem kosztów emisji dwutlenku węgla.

Głównym założeniem pakietu jest redukcja gazów cieplarnianych o 40 proc. w 2030 roku. Ten i pozostałe bardzo ambitne cele polityki klimatycznej Komisja Europejska podejmuje wyprzedzając przyszłe decyzje Szczytu Klimatycznego w Paryżu, co stawia całą gospodarkę europejską wobec poważnego zagrożenia utraty konkurencyjności i ponownego spowolnienia. Wcale nie wiadomo, jakie będą postanowienia Szczytu Klimatycznego, czy można będzie mówić o wyrównaniu szans i obciążeń. W każdym razie europejski przemysł energochłonny, i nie tylko on, zamiast reindustrializacji, są zagrożone ze względu na radykalną klimatyczną politykę Brukseli.

W Stanach Zjednoczonych też realizowana jest redukcja emisji gazów cieplarnianych. Z dużym sukcesem, a jednocześnie bez obciążania gospodarki. Przeciwnie – redukcję CO2 energetyka USA  zawdzięcza powszechnemu zastępowaniu elektrowni węglowych elektrowniami na gaz. Dzięki temu energia elektryczna w Stanach Zjednoczonych jest wyjątkowo tania – gaz w Ameryce Północnej dzięki rewolucji łupkowej to najmniej na świecie kosztowny nośnik energii.

Jeśli chodzi o polską elektroenergetykę, to w perspektywie czekają nas trudne czasy również wynikające z konsekwencji pakietu klimatyczno-energetycznego i podnoszenia kosztów emisji dwutlenku węgla. Ponad 90 proc. energii produkujemy z paliw stałych, z węgla kamiennego i brunatnego. Jeśli Polska miałaby zredukować emisje zgodnie z pakietem klimatycznym UE, to musiałaby do 2030 r. zamknąć wszystkie elektrownie węgla brunatnego i 90 proc. elektrowni węgla kamiennego. Efekty trudno sobie nawet wyobrazić.

Konsekwencją mogłaby być substytucja nośników energii w elektroenergetyce, czyli do 2030 r. zastąpienie elektrowni węglowych,  elektrowniami gazowymi. O ile elektrownie węglowe można zamknąć, a elektrownie gazowe wybudować – to można sobie wyobrazić – to jednak w takiej sytuacji energetyka potrzebowałaby ok 30 mld m3 gazu rocznie. Obecnie wykorzystujemy ok. 14 mld m3. Obciążenie gospodarki ponad podwójnym kosztem zużycia gazu trudno sobie wyobrazić, nie jest to realistyczne, nie mówiąc o miliardach złotych, które trzeba było na to przeznaczyć. Polska energetyka musiałaby sprostać potężnym płatnościom, których nie będzie w stanie przenieść na odbiorów końcowych, w związku z tym będzie przejadała istniejące aktywa. Jesteśmy w takiej pętli i – jak się wydaje – niewiele możemy zrobić. Choć na rynku krajowym dzieje się sporo dobrego. Zaczęliśmy budować nowoczesne bloki w Pątnowie, Łagiszy i Bełchatowie.

Zdecydowanie nastąpiła liberalizacja rynku energii, jest coraz większa konkurencja. Odbiorcy energii elektrycznej mogą zmieniać swojego dostawcę. Mam nadzieję, że rynek w większym stopniu będzie  się otwierał również na Europę, ale to wymaga inwestycji w transgraniczne moce przesyłowe. W każdym razie konkurencyjność na krajowym rynku będzie rosła, co jest w interesie zarówno dostawców, jak i odbiorców. Liczba zmian sprzedawców energii rośnie z miesiąca na miesiąc. W sumie dostawcę energii zmieniło już blisko 320 tys. gospodarstw domowych.

Jednak te pozytywne zmiany nie będą decydować o perspektywach polskiej energetyki, które nie są pocieszające. Polska znajduje się w najtrudniejszej sytuacji spośród wszystkich krajów UE i to w nią uderza cała polityka klimatyczna wspólnoty. Tymczasem rząd nie robi nic, aby ten stan rzeczy zmienić.

KOMENTARZ

Janusz Steinhoff

b. wicepremier i minister gospodarki

Przewodniczący Rady Krajowej Izby Gospodarczej

Energetyka całej Unii Europejskiej stanie przed bardzo trudnymi wyzwaniami spowodowanymi przez radykalizację pakietu klimatycznego i podnoszeniem kosztów emisji dwutlenku węgla.

Głównym założeniem pakietu jest redukcja gazów cieplarnianych o 40 proc. w 2030 roku. Ten i pozostałe bardzo ambitne cele polityki klimatycznej Komisja Europejska podejmuje wyprzedzając przyszłe decyzje Szczytu Klimatycznego w Paryżu, co stawia całą gospodarkę europejską wobec poważnego zagrożenia utraty konkurencyjności i ponownego spowolnienia. Wcale nie wiadomo, jakie będą postanowienia Szczytu Klimatycznego, czy można będzie mówić o wyrównaniu szans i obciążeń. W każdym razie europejski przemysł energochłonny, i nie tylko on, zamiast reindustrializacji, są zagrożone ze względu na radykalną klimatyczną politykę Brukseli.

W Stanach Zjednoczonych też realizowana jest redukcja emisji gazów cieplarnianych. Z dużym sukcesem, a jednocześnie bez obciążania gospodarki. Przeciwnie – redukcję CO2 energetyka USA  zawdzięcza powszechnemu zastępowaniu elektrowni węglowych elektrowniami na gaz. Dzięki temu energia elektryczna w Stanach Zjednoczonych jest wyjątkowo tania – gaz w Ameryce Północnej dzięki rewolucji łupkowej to najmniej na świecie kosztowny nośnik energii.

Jeśli chodzi o polską elektroenergetykę, to w perspektywie czekają nas trudne czasy również wynikające z konsekwencji pakietu klimatyczno-energetycznego i podnoszenia kosztów emisji dwutlenku węgla. Ponad 90 proc. energii produkujemy z paliw stałych, z węgla kamiennego i brunatnego. Jeśli Polska miałaby zredukować emisje zgodnie z pakietem klimatycznym UE, to musiałaby do 2030 r. zamknąć wszystkie elektrownie węgla brunatnego i 90 proc. elektrowni węgla kamiennego. Efekty trudno sobie nawet wyobrazić.

Konsekwencją mogłaby być substytucja nośników energii w elektroenergetyce, czyli do 2030 r. zastąpienie elektrowni węglowych,  elektrowniami gazowymi. O ile elektrownie węglowe można zamknąć, a elektrownie gazowe wybudować – to można sobie wyobrazić – to jednak w takiej sytuacji energetyka potrzebowałaby ok 30 mld m3 gazu rocznie. Obecnie wykorzystujemy ok. 14 mld m3. Obciążenie gospodarki ponad podwójnym kosztem zużycia gazu trudno sobie wyobrazić, nie jest to realistyczne, nie mówiąc o miliardach złotych, które trzeba było na to przeznaczyć. Polska energetyka musiałaby sprostać potężnym płatnościom, których nie będzie w stanie przenieść na odbiorów końcowych, w związku z tym będzie przejadała istniejące aktywa. Jesteśmy w takiej pętli i – jak się wydaje – niewiele możemy zrobić. Choć na rynku krajowym dzieje się sporo dobrego. Zaczęliśmy budować nowoczesne bloki w Pątnowie, Łagiszy i Bełchatowie.

Zdecydowanie nastąpiła liberalizacja rynku energii, jest coraz większa konkurencja. Odbiorcy energii elektrycznej mogą zmieniać swojego dostawcę. Mam nadzieję, że rynek w większym stopniu będzie  się otwierał również na Europę, ale to wymaga inwestycji w transgraniczne moce przesyłowe. W każdym razie konkurencyjność na krajowym rynku będzie rosła, co jest w interesie zarówno dostawców, jak i odbiorców. Liczba zmian sprzedawców energii rośnie z miesiąca na miesiąc. W sumie dostawcę energii zmieniło już blisko 320 tys. gospodarstw domowych.

Jednak te pozytywne zmiany nie będą decydować o perspektywach polskiej energetyki, które nie są pocieszające. Polska znajduje się w najtrudniejszej sytuacji spośród wszystkich krajów UE i to w nią uderza cała polityka klimatyczna wspólnoty. Tymczasem rząd nie robi nic, aby ten stan rzeczy zmienić.

Najnowsze artykuły