Wczoraj dziennik Rzeczpospolita podał, że kontynuowaniem prac przy rozbudowie elektrowni Ostrołęka jest zainteresowane konsorcjum inwestorów z udziałem amerykańskiego funduszu. Z informacji gazety wynika, że inwestycja jest na tak poważnym etapie, że prace mogłyby się rozpocząć już w 2016 roku, a uruchomienie nowego bloku elektrowni – w 2019 r. Konsorcjum, które zainwestowało dotąd ok. 21 mld dolarów na całym świecie, złożyło zarządowi Energi ofertę kupna projektu Ostrołęka, w celu zbudowania i eksploatacji elektrowni.
Energa zamroziła rozbudowę elektrowni Ostrołęka w 2012 roku. Przyczyną były głownie problemy z uzyskaniem finansowania w formule Project Finance. Do tego doszła wówczas niekorzystna sytuacja na rynku firm budowlanych. Jednak wtedy Energa zapowiadała, że poszukiwać będzie partnera zainteresowanego wspólną realizacją tego projektu.
Politycy PiS wielokrotnie postulowali, aby rozpocząć budowę trzeciego bloku elektrowni Ostrołęka. I to jeszcze w 2014 roku. Ich zdaniem ta elektrownia jest strategicznym punktem na energetycznej mapie kraju. Jej rozbudowa jest konieczna dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. W dokumencie prezentującym oficjalne stanowisko Klubu Parlamentarnego PiS stwierdzono: „Aby zapewnić bezpieczeństwo elektroenergetyczne północno-wschodniej Polski bez konieczności importu energii elektrycznej w przyszłości, konieczne jest wybudowanie w Ostrołęce nowych bloków energetycznych.” Również wicepremier Piechociński sugerował niedawno, że jest zwolennikiem rozbudowy Ostrołęki – Jego zdaniem nowy blok o mocy 500 MW byłby bardzo potrzebny z punktu widzenia bezpieczeństwa systemu energetycznego, zwłaszcza, że w północno-wschodniej Polsce nie ma dużego źródła wytwarzania energii elektrycznej.
Minister skarbu państwa Andrzej Czerwiński. potwierdzając konieczność budowy nowego bloku na 1000 MW w elektrowni Ostrołęka, widzi obecnie duże szanse na realizację tej inwestycji. Ministerstwo prowadzi rozmowy, które mają doprowadzić do budowy takiego bloku w elektrowni Ostrołęka. – Jest szansa, że powstanie w Ostrołęce obiekt o mocy 1000 MW, który spali rocznie 2,5 mln ton węgla. To szansa też dla naszych kopalń – powiedział dla Polskiego Radia Czerwiński. .
Innego zdania jest firma Energa, która dowodzi, że bezpieczeństwo energetyczne nie wymaga rozbudowy tej elektrowni. Wprawdzie amerykańskie konsorcjum zamierza zainwestować w ostrołęcką elektrownię. 2 mld dol., jednak Energa zaprzecza, że istnieją obecnie jakieś realne plany wznowienia projektu Ostrołęka. Jako właściciel projektu Energa jest zainteresowana pozyskaniem inwestora o znaczącym, bądź strategicznym udziale, który wziąłby na siebie ryzyko związane z finansowaniem inwestycji oraz ze sprzedażą energii elektrycznej wyprodukowanej w elektrowni. Niestety, jest też druga przesłanka konieczna do wznowienia inwestycji – odpowiednie warunki rynkowe. Ten element jest szczególnie istotny dla oczekiwań akcjonariuszy. Podsumowując, obecnie nie widzimy rynkowych przesłanek do rozbudowy tej elektrowni – informuje nas spółka Energa.
Czy to nie jest zasadnicza sprzeczność, jeśli wicepremier i minister skarbu państwa są zwolennikami rozbudowy elektrowni w Ostrołęce, a spółka Energa, której właścicielem jest właśnie Ministerstwo Skarbu Państwa powołujące m. in. jej prezesa, są temu zasadniczo przeciwni? – pytamy dr Janusza Steinhoffa, byłego wicepremiera i ministra gospodarki.
– Rzeczywiście, rozbudowa tej elektrowni jest bardzo potrzebna zarówno dla całego systemu energetycznego Polski, jak i dla regionu północnowschodniego. Minister Czerwiński ma bezwzględnie rację, podobnie jak politycy PiS – stwierdza ekspert. – Ale trzeba brać jednak pod uwagę, że Energa patrzy na te kwestie z innego punktu widzenia. Spółka musi kierować się kryterium finansowym, brać pod uwagę stopę zwrotu z inwestycji, musi wypłacać dywidendę itp. W obecnych warunkach bardzo trudno jest pogodzić tak różne oczekiwania.
Przed sektorem energetyki w Polsce stoi wiele wyzwań – przede wszystkim z jednej strony dostosowanie się do wymagań pakietu klimatycznego. Z drugiej – pilna konieczność budowy nowych mocy wytwórczych. Zaczęliśmy budować nowoczesne bloki w Pątnowie, Łagiszy i Bełchatowie. Natomiast w sumie przez 25 lat polskiej transformacji zbudowaliśmy niewiele więcej niż 2 tys. nowych nowoczesnych mocy wytwórczych. Powtórzę jeszcze raz – do tego doszły kwestie finansowania widziane w dłuższej perspektywie. Gdy istniały kontrakty długoterminowe – te kwestie nie były trudne. Dziś jest inaczej. Byłoby zdecydowanie łatwiej, gdybyśmy mieli regulację na rynek mocy. Ale tego rozwiązania nie mamy – konkluduje dr. Steinhoff.