Stępiński: Polska potrzebuje efektywności energetycznej

21 sierpnia 2019, 14:30 Energetyka

Upały wystawiają na próbę polski system elektroenergetyczny. Możemy mu jednak ulżyć. Jednym ze sposobów są inwestycje w efektywność energetyczną i własne źródła wytwórcze – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Ilekroć latem temperatura powietrza przekracza 30 stopni Celsjusza, w mediach przetacza się fala pytań o to, czy Polsce grozi blackout. Rosnące zużycie klimatyzatorów w gospodarstwach domowych, biurach oraz przemyśle powoduje coraz większe obciążenie sieci elektroenergetycznej. Całkiem niedawno, bo 26 czerwca padł kolejny rekord zapotrzebowania na moc latem – wyniósł 24 144 MW. Wówczas Polska musiała ratować się rekordowym importem energii od sąsiadów (ok. 2,7 GW). Choć operator systemu elektroenergetycznego Polskie Sieci Elektroenergetyczne przekonuje, że system pracował stabilnie to jednak również i my możemy mu ulżyć. Tym bardziej, że wiele wskazuje, iż ze względu na postępujące zmiany klimatu, a tym samym rosnące temperatury, możemy być świadkami coraz cieplejszych lat, a tym samym stale rosnącego zapotrzebowania na energię. Aby oddalić ryzyko powtórzenia sytuacji z sierpnia 2015 roku, gdy konieczne było wprowadzenie 20 stopnia zasilania i ograniczenia dostaw energii do wielu przedsiębiorców w Polsce, potrzebne są inwestycje w efektywność energetyczną, ale także we własne źródła produkcji energii i ciepła.

Podstawą jest jednak przeprowadzenie audytu energetycznego. To nie tylko ustawowy obowiązek, ale również pomocne narzędzie we wskazaniu źródeł potencjalnych oszczędności w zużyciu energii, co w ostateczności przekłada się na koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa. Audyt polega przede wszystkim na poszukiwaniu możliwości modernizacji instalacji znajdujących się w budynku lub na analizie planów remontowo-inwestycyjnych celem wskazania rozwiązań, które mogą przyczynić się do zwiększenia efektywności energetycznej budynków. Audyt kończy się rekomendacjami możliwości oszczędzania energii elektrycznej, co przekłada się na obniżenie kosztów działalności przedsiębiorstwa oraz daje szansę na otrzymanie dodatkowego wsparcia finansowego w postaci tzw. białych certyfikatów, które potem można sprzedawać na Towarowej Giełdzie Energii. Certyfikaty na planowane przedsięwzięcia, służące poprawie efektywności energetycznej w przedsiębiorstwie, są wydawane przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. W efekcie oszczędność energii musi wynosić co najmniej 126 MWh średnio w ciągu roku.

PGNiG pomaga zwiększać efektywność energetyczną

To tylko jeden z elementów szerszej całości. Coraz częściej jedną z kluczowych pozycji kosztowych w przedsiębiorstwach są wydatki związane z cenami energii. Ze względu na rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, w ostatnim czasie notowano znaczący wzrost cen energii na rynku hurtowym, co przełożyło się na wzrost rachunków, które płacą przedsiębiorcy. Sam przesył energii generuje straty na poziomie ok. 30 procent energii pierwotnej. Szansą na zmniejszenie zależności działalności firmy od fluktuacji cen energii na giełdzie oraz straty na przesyle są inwestycje w nisko i zeroemisyjne źródła wytwórcze np. OZE lub mikroinstalacje zasilane LNG, które pozwalają na tańsze pozyskiwanie energii i ciepła. Mogłyby one zastąpić wysłużone i często nieefektywne piece węglowe. W tym przypadku wartym rozważenia jest model kogeneracji opartej na LNG, który zapewnia tańszą energię i ciepło.

Obecnie wykorzystywane kotłownie węglowe charakteryzują się sprawnością ok. 60 procent, podczas gdy te opalane gazem już ponad 90 procent. Mimo, że węgiel jest surowcem tańszym od gazu, to aby wyprodukować taką samą ilość ciepła potrzeba więcej surowca. To oznacza, że w przeliczeniu na jednostkę ciepła, ciepło pochodzące z węgla jest znacznie droższe od produkowanego z gazu. Obliczając koszt produkcji ciepła należy uwzględnić także dodatkowe komponenty, takie jak podatek za grunt gdzie składowany jest węgiel, czy koszty za emisje szkodliwych pyłów. Oprócz kosztów środowiskowych nie można również zapominać, że w przypadku instalacji olejowych czy węglowych należy doliczyć koszty związane chociażby z ich obsługą.

Co prawda gaz jest nie tylko bardziej efektywnym i przyjaznym środowisku paliwem, ale istnieją pewne ograniczenia związane z dostępnością potencjalnych klientów do sieci gazowniczej. Rozwiązaniem dla odbiorców nie posiadających dostępu do gazociągu są mikroinstalacje, czyli rozwiązania oferowane przez Gas-Trading z Grupy Kapitałowej PGNiG. Mikroinstalacja składa się ze zbiornika LNG, który jest napełniany z cystern należących do jej operatora. Warto zwrócić uwagę, że mikroinstalacje są w pełni zautomatyzowane i posiadają możliwość zdalnego monitorowania statusu pracy, parametrów oraz poziomu napełnienia zbiornika, dzięki czemu dostawca może zagwarantować ciągłość i pewność dostaw swoim odbiorcom. To w przypadku przedsiębiorstw produkcyjnych ma niezwykle istotne znaczenie.

Już teraz, nawet przy braku bezpośredniego dostępu do liniowej infrastruktury dystrybucyjnej, istnieje możliwość dostępu do paliwa gazowego. Rozwiązaniem mogą okazać się wyspowe mikroinstalacje napędzane LNG, a więc skroplonym gazem ziemnym. Po takie rozwiązania sięga m.in. PGNiG oraz jego spółka zależna – Gas-Trading. Owszem, w porównaniu do ułożenia gazociągów, budowa stacji regazyfikacyjnych trwa znacznie krócej i stanowi szansę na stworzenie lokalnych sieci pracujących w trybie wyspowym, napędzanych LNG.

Ograniczenie roli węgla do celów grzewczych oraz produkcji energii przyniesie korzyści nie tylko dla dużych koncernów, które są narażone na akwizycję rosnących uprawnień do emisji CO2. To także szansa i zachęta dla przedsiębiorców, aby inwestując w efektywność energetyczną i źródła o niskim koszcie pozyskiwania energii i ciepła, przyczynili się z jednej strony do ograniczenia kosztów i poprawy jakości powietrza w Polsce, a z drugiej zmniejszenia obciążenia pracy systemu elektroenergetycznego w okresie szczytów letnich.