icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Stępiński: Tani gaz z Rosji kusi Ukrainę

KOMENTARZ

Piotr Stępiński

Redaktor BiznesAlert.pl

Na wczorajszej konferencji prasowej ukraiński minister do spraw energetyki i przemysłu węglowego Wołodymyr Demczeszyn poinformował, że w tym roku Kijów planuje importować ok. 25 mld m3 gazu.

Ciekawym z punktu widzenia ukraińskiej energetyki była postawa Demczyszyna, który odmówił odpowiedzi na pytanie dziennikarzy o to jaką część importowanego surowca będzie stanowił gaz rosyjski.

Jak informował BiznesAlert.pl  przedstawiciel Naftogazu Jurij Witrenko zapowiedział, że ze względu na spadek cen ropy naftowej i utrzymanie obniżki na dostawy gazu z Rosji, jest on bardziej atrakcyjny od surowca słanego rewersami, dlatego jego kraj rozważa obniżenie importu przez Słowację o około 30 procent. Zdaniem Witrenki wielkość przesyłanego tamtejszymi gazociągami wolumenu miałaby spaść do poziomów notowanych na połączeniach z Polską i Węgrami. Warto zaznaczyć, że dotychczas Ukraina wykorzystywała maksymalną udostępnioną jej przepustowość słowackich gazociągów.

Według danych Naftogazu w pierwszym półroczu zeszłego roku Kijów sprowadził 14,5 mld m3  gazu z Rosji w stosunku do 28,5 mld m3 w analogicznym okresie w 2013 roku. Importuje około 20 mld m3. Do 40 mld m3 gazu ziemnego zapotrzebowania dokłada około 20 mld m3 własnego wydobycia. Z rewersów zachodnich może pobrać do 12,5 mld m3. W pierwszej połowie 2014 roku sprowadziła 36 procent zużytego gazu z Rosji, 12 z krajów Unii Europejskiej. 51 procent zużycia stanowiło wspomniane wydobycie.

W marcu bieżącego roku według danych Ukrtransgazu Ukraina sprowadziła 1,349 mld m3 gazu ziemnego z Europy. To wzrost o 11 procent w stosunku do lutego. 1,177 mld m3 pochodziło ze Słowacji (wzrost o 7 procent) ze Słowacji i 149 mln m3 (o 33 procent) z Węgier. 2 kwietnia dostawy z Europy wyniosły 40,5 mln m3 na dobę. Jeżeli przyjąć, że podobna tendencja utrzyma się także w kwietniu i dołączymy do tego dostawy koncernu Shell (120-130 mln m3) wielkość dostarczanego rewersem wolumenu wyniesie 1,353 mld m3.

Mając na względzie powyższe dane w połowie marca szef Naftogazu powiedział, że Rosja traci możliwość dyktowania stronie ukraińskiej warunków dostaw gazu. Warto przypomnieć, że jeszcze 23 marca Wołodymyr Demczyszyn przekonywał, że jego kraj może w kwietniu całkowicie zrezygnować z dostaw gazu z Rosji . Potrzebną ilość miała być sprowadzana za pomocą rewersowych dostaw przez Polskę, Słowację i Węgry. Według dostępnych danych w 2014 roku Ukraina sprowadziła 14,5 mld m3 z Rosji, 5,1 mld m3 z krajów UE a pozostałą ilość (ok. 20 mld m3) wydobyła ze swoich złóż. W 2013 roku kupiła od Rosjan 28,5 mld m3 surowca.

Na początku kwietnia ukraiński minister stwierdził, że Kijów nie czuje pilnej potrzeby zakupu dużych ilości gazu. Będą one dokonywane wówczas kiedy będzie taka konieczność oraz odpowiednie środki finansowe. ,,W tej chwili mamy w magazynach 7,7 mld m3 gazu. Taka ilość wystarczy żeby czuć się pewnie.” Co więcej według danych węgierskiego FGSZ z 7 kwietnia import gazu przez Węgry na Ukrainę wynosił dziennie od 4,6 do 7,2 mln m3 w marcu. Obecnie spadł do poziomu 1,9 mln m3 dziennie, by w okresie największego spadku wynieść 0,7 mln m3.

Warto zauważyć, że na zeszłotygodniowej konferencji prasowej ten sam minister powiedział, że Kijów nie może już zapewnić ludności gazu z produkcji krajowej a brak paliwa wymusza na Ukrainie wyrównania niedoborów poprzez import. W tym celu sprowadzone miało zostać 9 mld m3.  Gdy padały te słowa, poziom zapełnienia ukraińskich gazowych magazynów wynosił 7,609 mld m3. Nie minęło kilka dni a Demczyszyn określił importowe potrzeby Ukrainy na 25 mld m3.

W tym kontekście należy przytoczyć wypowiedź ukraińskiego ministra, który stwierdził, że do gromadzenia zapasów gazu na potrzeby najbliższego sezonu grzewczego wymagają rosyjskiego surowca. Według różnych szacunków w ukraińskich magazynach musi spoczywać od kilku do kilkunastu mld m3 gazu ziemnego aby podtrzymać ciśnienie niezbędne do utrzymania tranzytu do krajów europejskich. Według danych Gas Infrastructure Europe 14 kwietnia poziom ich napełnienia wyniósł 7,444 mld m3 (25,02% pojemności). Od 10 kwietnia obserwowany jest wzrost ich napełnienia jednakże jest on nieznaczny (7,609 mld m3 – 24,17% pojemności).

Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Podczas wczorajszej konferencji prasowej Demczyszyn powiedział, że ukraiński rząd określił zużycie gazu ziemnego na poziomie 40 mld m3 rocznie. Stanowi to potwierdzenie wcześniejszych słów premiera Arsenija Jaceniuka, który ponadto dodał, że Kijów w ostatnio dwóch lat dzięki skutecznej polityce ograniczył wewnętrzne zużycie błękitnego paliwa o 10 mld m3. Jak widać i ta ilość okazuje się nie wystarczająca.

Mając na względzie powyższe należy zastanowić się nad rolą Gazpromu w obserwowanych wydarzeniach. Zdaniem ekspertów Ośrodka Studiów Wschodnich  obecne działania rosyjskiego koncernu pokazują, że ma on ,,koncepcyjny dylemat” co do dalszej strategii wobec Kijowa. Jeszcze do wczoraj Gazprom rozważał możliwość podpisania porozumienia, które wyjaśniłoby kwestię dostaw gazu nad Dniepr do czasu rozstrzygnięcia postępowania arbitrażowego. Natomiast dziś rzecznik rosyjskiego konceru Gazpromu Siergiej Kuprianow poinformował, że nie ma takiej możliwości.

Dodatkowo jak informowała na początku tygodnia agencja Reuters Komisja Europejska poinformowała, że zaplanowane na przyszły tydzień rozmowy na temat omówienia letnich dostaw na Ukrainę zostały przełożone na bliżej nie określoną przyszłość. W swoim komunikacie Komisja stwierdziła, że rozmowy wymagają odpowiedniego przygotowania.

Z dotychczasowych medialnych doniesień wynika, że strona rosyjska chce dążyć do wymuszenia na rządzie w Kijowie zakupu  odpowiedniej ilości wolumenu dzięki, któremu Ukraina mogłaby zapełnić swoje magazyny. W ten sposób Gazprom chciałby zmniejszyć ryzyko tranzytu surowca do Europy. Wobec tego milczenie Demczyszyna w sprawie odpowiedzi na pytanie dotyczące importu gazu wydaje się być wymowne.

Można odnieść wrażenie, że zapowiedź rosyjskiego koncernu o zrezygnowaniu z tranzytu surowca przez Dniepr ma wymóc z jednej strony, na Kijowie zakup dodatkowej ilości wolumenu, z drugiej zaś ustępstwa Brukseli w kwestiach gospodarczych oraz energetycznych.

Można odnieść wrażenie, że Gazprom w pewien sposób uśpił czujność Brukseli poprzez obserwowaną przez krótki czas ugodową retorykę w stosunku do władz w Kijowie. Moskwa nie zapomniała o europejskich oraz euroatlantyckich aspiracjach Kijowa. Nie zapomniała także o próbie wprowadzenia przez Kijów reform związanych z trzecim pakietem energetycznym, z którym Gazprom sukcesywnie walczy. Jak informował BiznesAlert.pl ukraińska reforma sektora gazowego jest warunkiem dalszej współpracy Kijowa z zachodnimi instytucjami gwarantującymi wsparcie finansowe bez którego Ukraina może się pogrążyć w spirali kryzysu gospodarczego. Czego zarówno strona ukraińska jak i unijna chciałyby ominąć.

Podsumowując słowa ministra Demczyszyna o wzrastających potrzebach ukraińskiej energetyki na gaz ziemny należy odczytywać z pewnym niepokojem. Zadaniem Unii Europejskiej na najbliższy czas jest czynne wspieranie reform ukraińskiego sektora energetycznego oraz podjęcie odpowiednich działań mających uatrakcyjnić dostawy rewersowe. Bruksela powinna pamiętać, że Kreml nie zmarnuje żadnej szansy aby przekuć słabość Ukrainy w swoją siłę w stosunkach z Unią Europejską.

KOMENTARZ

Piotr Stępiński

Redaktor BiznesAlert.pl

Na wczorajszej konferencji prasowej ukraiński minister do spraw energetyki i przemysłu węglowego Wołodymyr Demczeszyn poinformował, że w tym roku Kijów planuje importować ok. 25 mld m3 gazu.

Ciekawym z punktu widzenia ukraińskiej energetyki była postawa Demczyszyna, który odmówił odpowiedzi na pytanie dziennikarzy o to jaką część importowanego surowca będzie stanowił gaz rosyjski.

Jak informował BiznesAlert.pl  przedstawiciel Naftogazu Jurij Witrenko zapowiedział, że ze względu na spadek cen ropy naftowej i utrzymanie obniżki na dostawy gazu z Rosji, jest on bardziej atrakcyjny od surowca słanego rewersami, dlatego jego kraj rozważa obniżenie importu przez Słowację o około 30 procent. Zdaniem Witrenki wielkość przesyłanego tamtejszymi gazociągami wolumenu miałaby spaść do poziomów notowanych na połączeniach z Polską i Węgrami. Warto zaznaczyć, że dotychczas Ukraina wykorzystywała maksymalną udostępnioną jej przepustowość słowackich gazociągów.

Według danych Naftogazu w pierwszym półroczu zeszłego roku Kijów sprowadził 14,5 mld m3  gazu z Rosji w stosunku do 28,5 mld m3 w analogicznym okresie w 2013 roku. Importuje około 20 mld m3. Do 40 mld m3 gazu ziemnego zapotrzebowania dokłada około 20 mld m3 własnego wydobycia. Z rewersów zachodnich może pobrać do 12,5 mld m3. W pierwszej połowie 2014 roku sprowadziła 36 procent zużytego gazu z Rosji, 12 z krajów Unii Europejskiej. 51 procent zużycia stanowiło wspomniane wydobycie.

W marcu bieżącego roku według danych Ukrtransgazu Ukraina sprowadziła 1,349 mld m3 gazu ziemnego z Europy. To wzrost o 11 procent w stosunku do lutego. 1,177 mld m3 pochodziło ze Słowacji (wzrost o 7 procent) ze Słowacji i 149 mln m3 (o 33 procent) z Węgier. 2 kwietnia dostawy z Europy wyniosły 40,5 mln m3 na dobę. Jeżeli przyjąć, że podobna tendencja utrzyma się także w kwietniu i dołączymy do tego dostawy koncernu Shell (120-130 mln m3) wielkość dostarczanego rewersem wolumenu wyniesie 1,353 mld m3.

Mając na względzie powyższe dane w połowie marca szef Naftogazu powiedział, że Rosja traci możliwość dyktowania stronie ukraińskiej warunków dostaw gazu. Warto przypomnieć, że jeszcze 23 marca Wołodymyr Demczyszyn przekonywał, że jego kraj może w kwietniu całkowicie zrezygnować z dostaw gazu z Rosji . Potrzebną ilość miała być sprowadzana za pomocą rewersowych dostaw przez Polskę, Słowację i Węgry. Według dostępnych danych w 2014 roku Ukraina sprowadziła 14,5 mld m3 z Rosji, 5,1 mld m3 z krajów UE a pozostałą ilość (ok. 20 mld m3) wydobyła ze swoich złóż. W 2013 roku kupiła od Rosjan 28,5 mld m3 surowca.

Na początku kwietnia ukraiński minister stwierdził, że Kijów nie czuje pilnej potrzeby zakupu dużych ilości gazu. Będą one dokonywane wówczas kiedy będzie taka konieczność oraz odpowiednie środki finansowe. ,,W tej chwili mamy w magazynach 7,7 mld m3 gazu. Taka ilość wystarczy żeby czuć się pewnie.” Co więcej według danych węgierskiego FGSZ z 7 kwietnia import gazu przez Węgry na Ukrainę wynosił dziennie od 4,6 do 7,2 mln m3 w marcu. Obecnie spadł do poziomu 1,9 mln m3 dziennie, by w okresie największego spadku wynieść 0,7 mln m3.

Warto zauważyć, że na zeszłotygodniowej konferencji prasowej ten sam minister powiedział, że Kijów nie może już zapewnić ludności gazu z produkcji krajowej a brak paliwa wymusza na Ukrainie wyrównania niedoborów poprzez import. W tym celu sprowadzone miało zostać 9 mld m3.  Gdy padały te słowa, poziom zapełnienia ukraińskich gazowych magazynów wynosił 7,609 mld m3. Nie minęło kilka dni a Demczyszyn określił importowe potrzeby Ukrainy na 25 mld m3.

W tym kontekście należy przytoczyć wypowiedź ukraińskiego ministra, który stwierdził, że do gromadzenia zapasów gazu na potrzeby najbliższego sezonu grzewczego wymagają rosyjskiego surowca. Według różnych szacunków w ukraińskich magazynach musi spoczywać od kilku do kilkunastu mld m3 gazu ziemnego aby podtrzymać ciśnienie niezbędne do utrzymania tranzytu do krajów europejskich. Według danych Gas Infrastructure Europe 14 kwietnia poziom ich napełnienia wyniósł 7,444 mld m3 (25,02% pojemności). Od 10 kwietnia obserwowany jest wzrost ich napełnienia jednakże jest on nieznaczny (7,609 mld m3 – 24,17% pojemności).

Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Podczas wczorajszej konferencji prasowej Demczyszyn powiedział, że ukraiński rząd określił zużycie gazu ziemnego na poziomie 40 mld m3 rocznie. Stanowi to potwierdzenie wcześniejszych słów premiera Arsenija Jaceniuka, który ponadto dodał, że Kijów w ostatnio dwóch lat dzięki skutecznej polityce ograniczył wewnętrzne zużycie błękitnego paliwa o 10 mld m3. Jak widać i ta ilość okazuje się nie wystarczająca.

Mając na względzie powyższe należy zastanowić się nad rolą Gazpromu w obserwowanych wydarzeniach. Zdaniem ekspertów Ośrodka Studiów Wschodnich  obecne działania rosyjskiego koncernu pokazują, że ma on ,,koncepcyjny dylemat” co do dalszej strategii wobec Kijowa. Jeszcze do wczoraj Gazprom rozważał możliwość podpisania porozumienia, które wyjaśniłoby kwestię dostaw gazu nad Dniepr do czasu rozstrzygnięcia postępowania arbitrażowego. Natomiast dziś rzecznik rosyjskiego konceru Gazpromu Siergiej Kuprianow poinformował, że nie ma takiej możliwości.

Dodatkowo jak informowała na początku tygodnia agencja Reuters Komisja Europejska poinformowała, że zaplanowane na przyszły tydzień rozmowy na temat omówienia letnich dostaw na Ukrainę zostały przełożone na bliżej nie określoną przyszłość. W swoim komunikacie Komisja stwierdziła, że rozmowy wymagają odpowiedniego przygotowania.

Z dotychczasowych medialnych doniesień wynika, że strona rosyjska chce dążyć do wymuszenia na rządzie w Kijowie zakupu  odpowiedniej ilości wolumenu dzięki, któremu Ukraina mogłaby zapełnić swoje magazyny. W ten sposób Gazprom chciałby zmniejszyć ryzyko tranzytu surowca do Europy. Wobec tego milczenie Demczyszyna w sprawie odpowiedzi na pytanie dotyczące importu gazu wydaje się być wymowne.

Można odnieść wrażenie, że zapowiedź rosyjskiego koncernu o zrezygnowaniu z tranzytu surowca przez Dniepr ma wymóc z jednej strony, na Kijowie zakup dodatkowej ilości wolumenu, z drugiej zaś ustępstwa Brukseli w kwestiach gospodarczych oraz energetycznych.

Można odnieść wrażenie, że Gazprom w pewien sposób uśpił czujność Brukseli poprzez obserwowaną przez krótki czas ugodową retorykę w stosunku do władz w Kijowie. Moskwa nie zapomniała o europejskich oraz euroatlantyckich aspiracjach Kijowa. Nie zapomniała także o próbie wprowadzenia przez Kijów reform związanych z trzecim pakietem energetycznym, z którym Gazprom sukcesywnie walczy. Jak informował BiznesAlert.pl ukraińska reforma sektora gazowego jest warunkiem dalszej współpracy Kijowa z zachodnimi instytucjami gwarantującymi wsparcie finansowe bez którego Ukraina może się pogrążyć w spirali kryzysu gospodarczego. Czego zarówno strona ukraińska jak i unijna chciałyby ominąć.

Podsumowując słowa ministra Demczyszyna o wzrastających potrzebach ukraińskiej energetyki na gaz ziemny należy odczytywać z pewnym niepokojem. Zadaniem Unii Europejskiej na najbliższy czas jest czynne wspieranie reform ukraińskiego sektora energetycznego oraz podjęcie odpowiednich działań mających uatrakcyjnić dostawy rewersowe. Bruksela powinna pamiętać, że Kreml nie zmarnuje żadnej szansy aby przekuć słabość Ukrainy w swoją siłę w stosunkach z Unią Europejską.

Najnowsze artykuły