Rząd norweski zainterweniował, by zakończyć strajk w branży wydobywczej zagrażający podaży węglowodorów z Norwegii w Europie, a tym samym windujący ceny surowców notujących bez niego rekordy przez działania Rosji.
Pracownicy sektora wydobywczego w Norwegii rozpoczęli strajk piątego lipca zagrażając podaży gazu w czasie, kiedy jego ceny w Europie są rekordowe przez ograniczenie podaży przez rosyjski Gazprom oraz atak Rosji na Ukrainę. Strajk groził ograniczeniem eksportu gazu z Norwegii o prawie 60 procent.
Rząd Norwegii zainterweniował skłaniając związkowców do zatrzymania strajku. – Norwegia odgrywa niezbędną rolę przy dostawach gazu do Europy i planowana eskalacja miałaby poważne konsekwencje dla Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz wielu innych narodów – powiedziała minister pracy Norwegii Marte Mjoes Persen cytowana przez Reutersa. – Moc uderzenia byłaby dramatyczna w świetle obecnej sytuacji w Europie – dodała.
Najczarniejszy scenariusz zakładał, że strajk ograniczy eksport gazu o 1,117 mld ekwiwalentu baryłek ropy naftowej, czyli o 56 procent dziennie. Oznaczałoby to odcięcie Belgii i Wielkiej Brytanii od dostaw z Norwegii od niedzieli, 10 lipca. Tymczasem od 11 lipca rusza przerwa techniczna pracy gazociągu Nord Stream 1 z Rosji do Niemiec, a Berlin obawia się, że Rosjanie nie przywrócą dostaw po jej zakończeniu.
Reuters/Wojciech Jakóbik