icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Świrski: Z atomem czy bez Polska musi zmniejszyć emisję (ROZMOWA)

Prof. dr. hab. inż. Konrad Świrski rozmawia z dziennikarzem BiznesAlert.pl. – Kluczowa decyzja – to wcale nie jest czy budować czy nie energetykę jądrową, ale jak reagować na dzisiejsze i przyszłe decyzje energetyczne Unii Europejskiej.

Biznes Alert.pl: Bilans energetyczny Polski z całą pewnością powinien uwzględniać wytwarzanie mocy w elektrowniach jądrowych. Kiedy Pana zdaniem powinien zostać oddany do komercyjnego użytku pierwszy reaktor jądrowy ( z punktu widzenia potrzeb)?

Pytanie o bilans energetyczny Polski czyli tzw. Energy – mix to problem każdej rządowej strategii energetycznej niezależnie od opcji politycznej. I bynajmniej nie jest to pytanie trywialne, gdyż za każdym razem brakuje na nie precyzyjnej odpowiedzi. W strategii w 2015 wyjaśnienia w tej kwestii były dość niejasne, natomiast dzisiaj mówi się, że precyzyjny bilans powstanie, ale pewnie na koniec kolejnego kwartału. Problem dotyczy jasnego wytyczenia drogi dla polskiej energetyki na tle europejskich regulacji (obowiązki wprowadzania OZE i obniżenia emisji CO2 wynikające z zapisów pakietu klimatycznego) i tak naprawdę sprowadza się do wyboru, który przedstawiłem na obrazku poniżej:

Warianty polskiego Energy mix (oczywiście udziały procentowe przybliżone, założony mały wzrost zapotrzebowania na energię w przyszłości, stan obecny odpowiada 2015)

Dlaczego w taki sposób?

Bo jest to naturalna ścieżka decyzyjna wobec kwestii unijnych regulacji. Decyzje przedstawione powyżej to próba wypełnienia zapisów Pakietu Klimatycznego (wersja na dzisiaj) wymagającego m.in. obniżenia emisji CO2 w energetyce o 43% (z poziomu 2005) i zakładanego udziału OZE w 2030 na poziomie min. 27%. Przyjmując, że cel dotyczący OZE musi być wykonany – reszta jest prostym działaniem arytmetycznym (choć tu mamy małą dygresję- dzisiejsze zapisy europejskie mówią o nieobligatoryjnym poziomie generacji OZE w 2030 na poziomie 27% w każdym kraju, jednak myślę, że wkrótce możemy się spodziewać, że zapisy z nieobligatoryjnych zmienią status na wymagane co przekładając na prosty język oznacza że każdy kraj będzie musiał pokazać 27% zużycia energii OZE, a jeśli nie wyprodukuje jej wystarczająco dużo to będzie musiał ją kupić z zagranicy, a niektóre kraje bardzo chętnie sprzedadzą swoje nadwyżki- oczywiście po wysokiej cenie.

Gdzie jest więc energetyka atomowa?

To jeden z wariantów umożliwiających wypełnienie zobowiązań dotyczących emisji CO2, pozwalających mniej –więcej zmieścić się w limitach. Oczywiście pod warunkiem, że w roku 2030 będziemy mieli albo jeden bardzo duży 1600 MW albo dwa duże, ale mniejsze (2×1000 MW) reaktory, oczywiście przy pewnym naturalnym zwiększaniu udziału energetyki gazowej. Alternatywną strategią jest po prostu zwiększanie udziału gazu (jako mniej CO2 emisyjnego od węgla). Upraszczając maksymalnie wybór (kolejna dekada) mamy do wyboru jeden z wariantów przedstawionych poniżej (dla zwolenników OZE – już 27% OZE na 2030 jest konieczne, wybór dotyczy pozostałej część Energy-mix):

Jak widać z powyższego drzewa decyzyjnego – energetyka jądrowa jest wypadkową zupełnie innych uwarunkowań. To naturalna konsekwencja podjęcia decyzji o spełnianiu (lub nie) wymogów Pakietu Klimatycznego i wejścia w ścieżkę „jądrową” albo „gazową”.

A kiedy realnie możliwe byłoby rozpoczęcie pracy tego reaktora zakładając, że decyzja o tej inwestycji zapadnie jeszcze w tym roku? Tzn. jak długo realnie może trwać realizacja takiego projektu?

Tu kluczowe są dwa czynniki, pierwszy z nich to „znalezienie odpowiedniego modelu finansowania” czyli po prostu odpowiedź na pytanie skąd weźmiemy pieniądze, natomiast drugi to znalezienie odpowiednich dostawców technologii, bo obecne projekty komercyjne energetyki jądrowej napotykają duże trudności.

Pierwszy problem jest kluczowy (i tak naprawdę to powód wszystkich opóźnień dotychczasowych w realizacji PPEJ) – nie wiadomo jak zapewnić finansowanie. Jedyny działający w Europie model to Kontrakty Różnicowe (Wlk. Brytania dla Hinkley Point C), ale tam proces legislacyjny trwał 3 lata plus notyfikacja Unii Europejskiej (kolejny rok, ale i tak przyśpieszana z uwagi na fakt, że wybrany został do realizacji reaktor EPR). Model finansowania a la Finlandia (kontrakty długoterminowe od przemysłu) jest nierealistyczny, gdyż nie mamy takiego energochłonnego i jednocześnie posiadającego kapitał przemysłu, model finansowania a la Węgry (finansowanie rosyjskiej technologii przez dostawcę) nie jest z kolei aprobowany ze względów politycznych. Realnie należy rezerwować minimum 4 lata i na początku określić jak ma wyglądać finansowanie, a dopiero potem rozpocząć sam przetarg i budowę. Drugi problem tez nie napawa optymizmem i jest gorzką pigułką dla całego środowiska popierającego rozwój energetyki jądrowej. Obecne projekty reaktorów nowej generacji (Gen III +) złapały gigantyczne opóźnienia i nie ma dobrych wzorców ile trwać będzie budowa.

Dopóki te nowe technologie nie zostaną finalnie wdrożone (wraz z opanowaniem, zawsze występujących, problemów operacyjnych występujących zwykle po uruchomieniu) to tak naprawdę realny okres budowy jest niemożliwy do określenia. Na dodatek w całej Unii Europejskiej buduje się dziś dłużej bo więcej jest [problemów związanych z biurokracją. Paradoksalnie kraje pozaeuropejskie realizują projekty szybciej i sprawniej. Wydaje się więc, że cały proces – wybór dostawcy, a następnie kontrakty i potencjalna budowa – nie będzie trwał krócej niż 10 lat.

Dodatkowe pytanie, co dalej?

Wybór jak widać jest niesłychanie trudny i „bardzo słabo medialny”, bo zawsze pojawią się trudności. Kluczowa decyzja – to wcale nie odpowiedz na pytanie- Czy budować elektrownie jądrową czy nie?, ale jak reagować na dzisiejsze i przyszłe decyzje energetyczne Unii Europejskiej i czy je wypełniać czy też wręcz przeciwnie – przewidywać, że same decyzje UE nie utrzymają się w czasie. Uproszczone „drzewo decyzyjne” przedstawiłem poniżej – kolory odpowiadają skutkom (gospodarczym i społecznym) dla Polski (im bardziej pole jest czerwone tym będzie trudniej) – wybór jak zawsze należy do polityków (wszystkich opcji).

 

Rozmawiała Teresa Wójcik

Prof. dr. hab. inż. Konrad Świrski rozmawia z dziennikarzem BiznesAlert.pl. – Kluczowa decyzja – to wcale nie jest czy budować czy nie energetykę jądrową, ale jak reagować na dzisiejsze i przyszłe decyzje energetyczne Unii Europejskiej.

Biznes Alert.pl: Bilans energetyczny Polski z całą pewnością powinien uwzględniać wytwarzanie mocy w elektrowniach jądrowych. Kiedy Pana zdaniem powinien zostać oddany do komercyjnego użytku pierwszy reaktor jądrowy ( z punktu widzenia potrzeb)?

Pytanie o bilans energetyczny Polski czyli tzw. Energy – mix to problem każdej rządowej strategii energetycznej niezależnie od opcji politycznej. I bynajmniej nie jest to pytanie trywialne, gdyż za każdym razem brakuje na nie precyzyjnej odpowiedzi. W strategii w 2015 wyjaśnienia w tej kwestii były dość niejasne, natomiast dzisiaj mówi się, że precyzyjny bilans powstanie, ale pewnie na koniec kolejnego kwartału. Problem dotyczy jasnego wytyczenia drogi dla polskiej energetyki na tle europejskich regulacji (obowiązki wprowadzania OZE i obniżenia emisji CO2 wynikające z zapisów pakietu klimatycznego) i tak naprawdę sprowadza się do wyboru, który przedstawiłem na obrazku poniżej:

Warianty polskiego Energy mix (oczywiście udziały procentowe przybliżone, założony mały wzrost zapotrzebowania na energię w przyszłości, stan obecny odpowiada 2015)

Dlaczego w taki sposób?

Bo jest to naturalna ścieżka decyzyjna wobec kwestii unijnych regulacji. Decyzje przedstawione powyżej to próba wypełnienia zapisów Pakietu Klimatycznego (wersja na dzisiaj) wymagającego m.in. obniżenia emisji CO2 w energetyce o 43% (z poziomu 2005) i zakładanego udziału OZE w 2030 na poziomie min. 27%. Przyjmując, że cel dotyczący OZE musi być wykonany – reszta jest prostym działaniem arytmetycznym (choć tu mamy małą dygresję- dzisiejsze zapisy europejskie mówią o nieobligatoryjnym poziomie generacji OZE w 2030 na poziomie 27% w każdym kraju, jednak myślę, że wkrótce możemy się spodziewać, że zapisy z nieobligatoryjnych zmienią status na wymagane co przekładając na prosty język oznacza że każdy kraj będzie musiał pokazać 27% zużycia energii OZE, a jeśli nie wyprodukuje jej wystarczająco dużo to będzie musiał ją kupić z zagranicy, a niektóre kraje bardzo chętnie sprzedadzą swoje nadwyżki- oczywiście po wysokiej cenie.

Gdzie jest więc energetyka atomowa?

To jeden z wariantów umożliwiających wypełnienie zobowiązań dotyczących emisji CO2, pozwalających mniej –więcej zmieścić się w limitach. Oczywiście pod warunkiem, że w roku 2030 będziemy mieli albo jeden bardzo duży 1600 MW albo dwa duże, ale mniejsze (2×1000 MW) reaktory, oczywiście przy pewnym naturalnym zwiększaniu udziału energetyki gazowej. Alternatywną strategią jest po prostu zwiększanie udziału gazu (jako mniej CO2 emisyjnego od węgla). Upraszczając maksymalnie wybór (kolejna dekada) mamy do wyboru jeden z wariantów przedstawionych poniżej (dla zwolenników OZE – już 27% OZE na 2030 jest konieczne, wybór dotyczy pozostałej część Energy-mix):

Jak widać z powyższego drzewa decyzyjnego – energetyka jądrowa jest wypadkową zupełnie innych uwarunkowań. To naturalna konsekwencja podjęcia decyzji o spełnianiu (lub nie) wymogów Pakietu Klimatycznego i wejścia w ścieżkę „jądrową” albo „gazową”.

A kiedy realnie możliwe byłoby rozpoczęcie pracy tego reaktora zakładając, że decyzja o tej inwestycji zapadnie jeszcze w tym roku? Tzn. jak długo realnie może trwać realizacja takiego projektu?

Tu kluczowe są dwa czynniki, pierwszy z nich to „znalezienie odpowiedniego modelu finansowania” czyli po prostu odpowiedź na pytanie skąd weźmiemy pieniądze, natomiast drugi to znalezienie odpowiednich dostawców technologii, bo obecne projekty komercyjne energetyki jądrowej napotykają duże trudności.

Pierwszy problem jest kluczowy (i tak naprawdę to powód wszystkich opóźnień dotychczasowych w realizacji PPEJ) – nie wiadomo jak zapewnić finansowanie. Jedyny działający w Europie model to Kontrakty Różnicowe (Wlk. Brytania dla Hinkley Point C), ale tam proces legislacyjny trwał 3 lata plus notyfikacja Unii Europejskiej (kolejny rok, ale i tak przyśpieszana z uwagi na fakt, że wybrany został do realizacji reaktor EPR). Model finansowania a la Finlandia (kontrakty długoterminowe od przemysłu) jest nierealistyczny, gdyż nie mamy takiego energochłonnego i jednocześnie posiadającego kapitał przemysłu, model finansowania a la Węgry (finansowanie rosyjskiej technologii przez dostawcę) nie jest z kolei aprobowany ze względów politycznych. Realnie należy rezerwować minimum 4 lata i na początku określić jak ma wyglądać finansowanie, a dopiero potem rozpocząć sam przetarg i budowę. Drugi problem tez nie napawa optymizmem i jest gorzką pigułką dla całego środowiska popierającego rozwój energetyki jądrowej. Obecne projekty reaktorów nowej generacji (Gen III +) złapały gigantyczne opóźnienia i nie ma dobrych wzorców ile trwać będzie budowa.

Dopóki te nowe technologie nie zostaną finalnie wdrożone (wraz z opanowaniem, zawsze występujących, problemów operacyjnych występujących zwykle po uruchomieniu) to tak naprawdę realny okres budowy jest niemożliwy do określenia. Na dodatek w całej Unii Europejskiej buduje się dziś dłużej bo więcej jest [problemów związanych z biurokracją. Paradoksalnie kraje pozaeuropejskie realizują projekty szybciej i sprawniej. Wydaje się więc, że cały proces – wybór dostawcy, a następnie kontrakty i potencjalna budowa – nie będzie trwał krócej niż 10 lat.

Dodatkowe pytanie, co dalej?

Wybór jak widać jest niesłychanie trudny i „bardzo słabo medialny”, bo zawsze pojawią się trudności. Kluczowa decyzja – to wcale nie odpowiedz na pytanie- Czy budować elektrownie jądrową czy nie?, ale jak reagować na dzisiejsze i przyszłe decyzje energetyczne Unii Europejskiej i czy je wypełniać czy też wręcz przeciwnie – przewidywać, że same decyzje UE nie utrzymają się w czasie. Uproszczone „drzewo decyzyjne” przedstawiłem poniżej – kolory odpowiadają skutkom (gospodarczym i społecznym) dla Polski (im bardziej pole jest czerwone tym będzie trudniej) – wybór jak zawsze należy do polityków (wszystkich opcji).

 

Rozmawiała Teresa Wójcik

Najnowsze artykuły