– Szwedzki rząd uważa energię jądrową za kluczowy element na drodze do przyszłości bardziej przyjaznej dla klimatu. […] Twierdzi, że transformacja energetyczna wymaga podwojenia produkcji energii elektrycznej w ciągu najbliższych 20 lat. Nowa energetyka jądrowa w Szwecji, równa 10 konwencjonalnym reaktorom, będzie musiała zostać uruchomiona w latach 2030 i 2040 – pisze Marcin Jóźwicki, współpracownik BiznesAlert.pl.
– Szwecja będzie musiała zbudować 10 nowych reaktorów jądrowych do końca 2040 roku – powiedziała minister klimatu Romina Pourmokhtari na konferencji prasowej. Jak podaje między innymi szwedzki portal „The Local” oraz „Sveriges Radio” minister zapowiada, że transformacja klimatyczna wymaga podwojenia produkcji energii elektrycznej w ciągu najbliższych 20 lat. Dodała także, że zdaniem rządu, nowa energia jądrowa, równa 10 konwencjonalnym reaktorom, będzie musiała zostać uruchomiona w latach 2030 i 2040. Pourmokhtari zapowiada również, że rząd wyjdzie naprzód przepisom, które usunęłyby pułap maksymalnie 10 reaktorów w kraju i wymóg, aby nowe reaktory były budowane w tych samych lokalizacjach, co istniejące. Jednocześnie na stronach francuskiego „The Guardian” znajdziemy opinie krytyczne ekspertów ds. ochrony środowiska, którzy twierdzą na przykład, że propozycje są zbyt drogie i pojawią się zbyt późno, aby zaspokoić potrzeby energetyczne.
Ambitne cele Szwecji
Potral europen-views.com opisuje genezę decyzji szwedzkiego rządu. Unijny plan Fit for 55 prawnie wymaga od państw członkowskich ograniczenia emisji o co najmniej 55 procent względem 1990 do 2030 roku i osiągnięcia „neutralności klimatycznej” do 2050 roku. „Transformacja klimatyczna wraz z elektryfikacją przemysłu i transportu wymaga podwojenia produkcji energii elektrycznej, a energia jądrowa musi stanowić dużą część tego wzrostu, powiedziała minister klimatu i środowiska Romina Pourmokhtari”. Umiarkowana Partia Koalicyjna, tworząc rząd koalicyjny z Chrześcijańskimi Demokratami, Liberałami oraz prawicowymi Szwedzkimi Demokratami, zgodzili się, że więcej reaktorów będzie dozwolonych, a inwestycje w energię jądrową będą opłacalne dzięki gwarancjom kredytowym i zmianom cen. W Szwecji pracują obecnie trzy elektrownie jądrowe z łącznie sześcioma reaktorami: trzy z nich w Forsmark, dwa w Oskarshamn i jeden w elektrowni Ringhals. Razem stanowią one około 30 procent produkcji energii elektrycznej w Szwecji. Z prawnego punktu widzenia przepisy dotyczące ochrony środowiska przewidywały do tej pory, że w Szwecji może działać jednocześnie maksymalnie dziesięć reaktorów jądrowych i że nie można budować nowych reaktorów poza Forsmark, Oskarshamn i Ringhals. Jak dowiadujemy się z portalu european-views.com, premier Ulf Kristersson już na początku roku zapowiedział, że chce zezwolić na budowę nowych elektrowni jądrowych w kolejnych lokalizacjach. Jesienią rząd chce przedstawić mapę drogową dla silnej ekspansji energetyki jądrowej. Natomiast jak donosi francuskie AFP, w styczniu szwedzki premier Ulf Kristersson mówił w Paryżu o możliwym partnerstwie z Francją w zakresie budowy nowych reaktorów jądrowych w Szwecji. – Jestem całkowicie otwarty na to, że Francja jest jednym z krajów, które sprawiają, że Szwecja ma więcej energii jądrowej – powiedział wówczas.
Krytyka szwedzkich planów przez ekologów
Jak przeczytamy na stronach „The Guardian” Karin Lexén, sekretarz generalna Naturskyddsföreningen, największej szwedzkiej organizacji ekologicznej, oskarżyła rząd o próbę „odwrócenia uwagi od kwestii klimatycznych”. „Odwracają uwagę od tego, co jest naprawdę potrzebne obecnie, czyli do produkcji wystarczającej ilości energii elektrycznej do 2030 roku”. Jej zdaniem plan zignorował również postępy poczynione w zakresie nowych metod magazynowania energii i innych rozwiązań. – Nie zgadzamy się z minister energetyki, kiedy powiedziała, że aby zbudować więcej energii wiatrowej, potrzebujemy więcej energii jądrowej. Uważamy, że to trochę staroświeckie – twierdzi Karin Lexén.
Lars J Nilsson, profesor na Uniwersytecie w Lund i członek Europejskiej Rady Doradczej ds. Klimatu, powiedział, że kwestionuje twierdzenie rządu, że nowe reaktory są potrzebne i odrzucił ten ruch jako „symboliczny”. – Nie można z całą pewnością powiedzieć, że potrzebujemy 10 nowych reaktorów. W tej chwili ekspansja produkcji energii elektrycznej w Szwecji odbywa się poprzez energię wiatrową – powiedział w rozmowie z „Guardianem”. – Nie spodziewam się żadnej nowej energii jądrowej w Szwecji, chyba że rząd zapewni dość daleko idące gwarancje, podobne do tych, które są w Hinkley Polint w Wielkiej Brytanii – dodał. Posunięcie to było bardziej pozowaniem niż działaniem, powiedział, twierdząc, że rząd chciał pokazać, że podejmuje działania w celu osiągnięcia swoich celów klimatycznych. – Widzę to bardziej jako symboliczne niż faktyczne tworzenie jakiejkolwiek rzeczywistej zmiany.” Gdyby reaktory zostały zbudowane, koszty prawdopodobnie spadłyby mocno na szwedzkiego podatnika, powiedział Nilsson. Reputacja Szwecji jako zielonego lidera na arenie światowej zmieni się – powiedział. Szwecja częściowo straci ten profil. Teraz impet i postępowość pochodzą z UE i Brukseli.
Siemieniuk: Powstaje nowa architektura bezpieczeństwa na Bałtyku, na której skorzysta Polska