icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Perzyński: Wybory przesądzą o przyszłości Tajwanu między USA a Chinami

– 13 stycznia 2024 roku na Tajwanie odbędą się wybory prezydenckie. Dla wyborców głównym tematem będzie gospodarka i energetyka, ale nieodłącznym elementem każdej kampanii wyborczej jest wizja relacji z Chinami. Zarówno Pekin jak i Waszyngton będą uważnie obserwować wybory, których wynik przesądzi o przyszłości w Cieśnienie Tajwańskiej i relacjach między dwoma mocarstwami – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Inwazja wywoła kryzys technologiczny

Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego Tajwan zalicza się do tzw. azjatyckich tygrysów i należy do państw przemysłowo rozwiniętych. Głównymi towarami eksportowymi są produkty elektroniczne oraz usługi IT. Tajwański TSMC jest największym na świecie producentem układów scalonych (chipów), będących „silnikiem” wszystkich urządzeń elektronicznych. Ponadto innymi znanymi firmami również są Acer, ASUS oraz Foxconn, największy na świecie producent urządzeń elektronicznych, który wytwarza m.in. smartfony dla firm Apple, Nokia i Xiaomi.

Ze względu na ogromną rolę tajwańskich przedsiębiorstw dla nowoczesnego przemysłu każda eskalacja napięcia w Cieśnienie budzi wielkie obawy. W przypadku inwazji chińskiej armii na wyspę lub morskiej blokady światową gospodarkę czekają zakłócenia w dostawie półprzewodników, które mogą przerodzić się w kryzys technologiczny.

Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich dr Michał Bogusz ocenił, że prędzej czy później między Tajwanem a Chinami wystąpi kryzys, spowodowany różnicami między tymi krajami, choć trudno powiedzieć, jaką będzie miało ono formę.

– Kryzys wokół Tajwanu to nie tylko zagrożenie dla światowej gospodarki poprzez przerwanie łańcucha dostaw półprzewodników, ale będzie też oznaczało wstrzymanie frachtu morskiego w regionie, który generuje grubo ponad połowę ruchu towarów na świecie. Jeżeli wybuchnie wojna, przestaną pływać statki do i z Chin. Tak po prostu – podkreślił dr Bogusz w swojej publikacji „Krzemowa tarcza. Tajwan w rywalizacji mocarstw”.

Mimo rosnącego napięcia głównym stabilizatorem we wzajemnych relacjach Pekin-Tajpej pozostają natomiast powiązania gospodarcze. Tajwan jest głównym dostawcą półprzewodników dla chińskiego przemysłu, a atak na wyspę wiązałby się ze zniszczeniem zbudowanych tam fabryk. Dlatego, dopóki Chińska Republika Ludowa (ChRL) nie stworzy własnego przemysłu chipów o porównywalnym potencjale, taki krok oznaczałby katastrofę dla jej gospodarki.

Nikt nie może być pewny zwycięstwa

Portal Focus Taiwan podał, że w zeszłotygodniowym sondażu prowadzi wiceprezydent Lai Ching-te (Demokratyczna Partia Postępu – DPP) z poparciem, wynoszącym 29,7 procent, który ma być następcą obecnej prezydent Tsai Ing-wen. Za nim plasuje się Ko Wen-je (Tajwańska Partia Ludowa – TPP) z poparciem 25,6 procent. Na czwartym miejscu znajduje się Hou Yu-ih (Kuomintang – KMT) z poparciem 21,1 procent oraz Terry Guo (założyciel firmy Foxconn), który pozostaje daleko w tyle.

Czterej kandydaci uznali swoje kampanie za kluczowe dla przyszłości kraju. Lai Ching-te, obecny wiceprezydent Tajwanu, stwierdził, że jego partia, Demokratyczna Partia Postępu, pod rządami obecnej prezydent Tsai Ing-wen skutecznie poradziła sobie z rosnącymi napięciami w Cieśninie Tajwańskiej. DPP argumentuje, że dzięki jej rządom kraj zwiększył autonomię i poziom bezpieczeństwa poprzez bliższe stosunki ze Stanami Zjednoczonymi oraz innymi demokracjami o podobnych poglądach.

Konserwatywny Kuomintang jako swojego kandydata na prezydenta zaproponował osobę z zewnątrz. Hou Yu-ih to były szef policji, który został burmistrzem Tajpej i prowadzi kampanię w oparciu o obawy związane z wojną z Chinami, ale podkreśla, że ​​KMT jest lepiej przygotowana do zarządzania napięciami w Cieśninie Tajwańskiej. Główne hasło Kuomintagu to: „Głosuj na DPP, to młodzi pójdą na wojnę. Głosuj na Kuomintang, a nie będzie wojny po obu stronach Cieśniny”.

Interesujące jest to, że założyciel tajwańskiej firmy produkującej podzespoły elektroniczne Foxconn, Terry Guo, również dołączył do wyścigu o fotel prezydencki jako kandydat niezależny po tym, jak nie otrzymał nominacji od KMT. Jednak jego kampania charakteryzuje się licznymi skandalami korupcyjnymi i jego wygrana w wyborach jest najmniej prawdopodobna.

Jak ułożyć relacje z Chinami?

Kluczową kwestią polityki zagranicznej przyszłego rządu będzie podejście do relacji z Chińską Republiką Ludową. Na razie stanowiska polityczne wszystkich trzech czołowych kandydatów w zaskakującym stopniu się pokrywają. Wszyscy opowiadają się za utrzymaniem status quo, który odrzuca deklaracje formalnej niepodległości, ale nie akceptuje roszczeń terytorialnych Chin. Kandydaci popierają utrzymanie silnych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i wspólnie odrzucają chińską propozycję „jednego kraju, dwóch systemów” w celu bardziej formalnego podporządkowania sobie rządu w Tajpej przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh). Pomimo tych podobieństw kandydaci różnią się w sposobie realizowania polityki.

Lai powtórzył stanowisko DPP, że formalne deklaracje niepodległości nie są konieczne, skoro Tajwan już cieszy się wieloma korzyściami wynikającymi z faktycznej niepodległości. Z drugiej strony jego przeciwnicy obawiają się, że w przypadku wygranej będzie on dążył do większego zwarcia politycznego z Pekinem. Należy wspomnieć, że od zwycięstwa Demokratycznej Partii Postępu w 2016 roku ChRL zamroziły oficjalne  kanały komunikacji, zaostrzyły sankcje gospodarcze, a także zwiększyły presję dyplomatyczną i działania wojskowe.

Z kolei Kuomintang od zawsze podkreślał potrzebę dialogu i współpracy z Pekinem jako najlepszego sposobu łagodzenia napięciami w Cieśninie. Hou, kandydat KMT, zasygnalizował bardziej umiarkowane poglądy na temat stosunków z Chinami, ale też naraził się bardziej twardogłowym wyborcom Kuomintangu. Należy zwrócić uwagę, że partia ta w swoim statucie wyraża chęć unifikacji z Chinami kontynentalnymi. Sam Hou sprzeciwia się planom zjednoczenia, tym samym naraża się na utratę poparcia twardego elektoratu swojej formacji.

Kandydat Tajwańskiej Partii Ludowej, Ko, przedstawił się jako bardziej centrowy i pragmatyczny polityk, który stara się zrównoważyć zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny, aby „umożliwić Tajwanowi dalszy rozwój i bezpieczeństwo narodowe”. TPP jest najmłodszą partią na krajowej scenie politycznej i stara się wykorzystywać niezadowolenie wyborców obu formacji. Stanowisko Ko podkreśla potrzebę powiązań gospodarczych i kulturalnych z Chinami, przy jednoczesnym zrównoważeniu samorządności władzy w Tajpej i bezpieczeństwa narodowego. Kandydat opowiada się również za większym dialogiem z Pekinem niż ma to miejsce za obecnej administracji.

Gospodarka

Chociaż stosunki w Cieśninie są zawsze gorącym tematem w trakcie wyborów prezydenckich na Tajwanie, to są również inne kwestie wewnętrzne, które zajmują wysokie miejsce na listach priorytetów wyborców, w tym gospodarka, bezpieczeństwo energetyczne.

Gospodarka kraju opiera się na eksporcie, jednak mimo jej silnych fundamentów  nadal wychodzi z wychodzi z recesji po pandemii koronawirusa. Według prognoz tajwańskiego ministerstwa spraw gospodarczych w 2023 roku wzrost PKB wyniesie zaledwie 1,6 procent, co oznacza spadek o prawie cały procent w  stosunku do 2022 roku.

Opozycyjni kandydaci Hou i Ko opowiadają się za lepszymi stosunkami z ChRL, które według nich mogą pomóc ożywić spowolnioną gospodarkę. Tymczasem wiceprezydent Lai chce zdywersyfikować stosunki gospodarcze wyspy, aby zmniejszyć jej zależność od Chin, powołując się na obawy związane z bezpieczeństwem. Takie podejście jest długotrwałym wyzwaniem i może być mniej atrakcyjne dla wyborców, którzy chcą szybkiej poprawy sytuacji gospodarczej. Z drugiej strony na korzyść Laia działają ostatnie dane, które pokazują, że PKB w trzecim kwartale wzrosło o 2,3 procent, co stanowi najszybsze tempo od roku (dzięki zwiększonej konsumpcji).

Energetyka

Kolejnym punktem sporu jest energia jądrowa i bezpieczeństwo energetyczne. Obecnie Tajwan jest w dużym stopniu uzależniony od importu energii, głównie gazu ziemnego i węgla, co wzbudziło obawy, czy rząd w Tajpej będzie w stanie utrzymać swój system elektroenergetyczny w przypadku chińskiej blokady lub inwazji. Według danych firmy Ember w 2022 roku krajowy miks energetyczny głównie opierał się na węglu (43 procent), gazie ziemnym (39,5 procent), atomie (8,3 procent) i OZE (7,7 procent).

W ciągu ostatnich kilku lat administracja obecnej prezydent Tsai Ing-wen (DPP) systematycznie wycofywała się z energetyki jądrowej po katastrofie w Fukushimie w 2011 roku. W rezultacie atom odpowiada obecnie jedynie za 8,3 procent produkcji energii na Tajwanie, mimo że celem wyspy jest osiągnięcie neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla do 2050 roku. Lai jest jedynym kandydatem, który ogólnie sprzeciwia się rozbudowywaniu energetyki jądrowej, choć ostatnio wykazał on pewne oznaki odchodzenia od założeń polityki energetycznej Tsai, stwierdzając niedawno, że nie wykluczy głębszego wykorzystania atomu, jeśli uda się odpowiednio rozwiązać kwestie bezpieczeństwa i odpadów promieniotwórczych.

W międzyczasie Hou ogłosił, że nie zrezygnuje z energii jądrowej, a także ponownie otworzy zlikwidowane elektrownie. Jako powód swojej decyzji podał nie tylko zrównoważony rozwój środowiska, ale także bezpieczeństwo narodowe. Dla Hou elektrownie jądrowe są częścią rozwiązania zapewniającego wyspie stabilne dostawy energii.

Ko w podobny sposób zalecił przedłużenie żywotności elektrowni Maanshan, jedynej czynnej elektrowni jądrowej na Tajwanie, o mocy 951 MW.

Pekin chce porażki DPP

Po zwycięstwie Demokratycznej Partii Postępu w 2016 roku stosunki Tajpej z Pekinem najpierw zostały zamrożone, czemu w kolejnych latach aż do dzisiejszego dnia towarzyszy nieustanne pogorszenie i napięcie. Nie jest tajemnicą, że Chiny wolałyby zwycięstwo bardziej umiarkowanej opcji politycznej, choć głównym celem jest porażka DPP. W tym aspekcie stroną bardziej chętną do dialogu jest Kuomintang, gdyż w przeszłości partia ta podtrzymywała relatywnie dobre stosunki z KPCh. Według Komunistycznej Partii Chin KMT może zmniejszyć napięcie w Cieśninie i przyspieszyć realizację szerszego celu Xi Jinpinga, jakim jest pokojowe zjednoczenie. Należy wspomnieć, że Państwo Środka uważa obecną prezydent Tsai za „buntowniczkę”, a chińskie media określiły DPP jako „partię separatystów”.

Z drugiej strony nieustanna presja polityczna i militarna ze strony Chin, która miała zmniejszyć proniepodległościową politykę Tajpej, paradoksalnie jeszcze bardziej zniechęciła tajwańskie społeczeństwo do zjednoczenia i wzmocniło urzędującą prezydent Tsai. Okazuje się, że Państwo Środka niechcący może utorować Lai z DPP drogę do wygranej przyszłorocznych wyborach.

Gdy do wyborów jest coraz mniej czasu, Pekinu zaostrza retorykę. Jak podaje portal Sky News, najwyższy urzędnik wojskowy ChRL, generał Zhang Youxia ostrzegł, że Chiny „nie okażą żadnej litości” każdemu, kto popiera niepodległość Tajwanu, a szef chińskiego Biura ds. Tajwanu nazwał przyszłoroczne wybory prezydenckie „wyborem między wojną a pokojem”.

Co ważne, Pekin próbuje także wpłynąć na wybory w poprzez dezinformację w celu podważenia zaufania tajwańskiego społeczeństwa do własnego rządu, podważając wiarygodność i trwałość wsparcia z USA  oraz propagując narrację KPCh, że „Stany Zjednoczone i Tajwan prowadzą do destabilizacji i eskalacji w regionie”.

Małe szanse na zmniejszenie napięć

Niezależnie od tego, kto wygra wybory prezydenckie, Pekin prawdopodobnie nie spodziewa się trwałej zmiany w stosunkach w Cieśninie. Jeśli Lai wygra, Chiny będą w dalszym ciągu odrzucać współpracę z nowym rządem Demokratycznej Partii Postępu, który podobnie jak administracja Tsai podtrzyma niepodległościową polityką. Jest jednak mało prawdopodobne, że DPP formalnie ogłosi niepodległość w przypadku wygranej Lai, gdyż będzie to casus belli.

Nawet jeśli wybory prezydenckie wygra Kuomintang i postawi na bardziej otwarty dialog z Państwem Środka, większość tajwańskiego społeczeństwa sprzeciwia się zjednoczeniu, podczas gdy chińskie władze pozostaje wierne temu celowi. Pod rządami prezydenta KMT napięcia mogą tylko chwilowo ulec zmniejszeniu, ale niezależnie od tego, która formacja wygra wyścig o prezydenturę, ChRL będzie w dalszym ciągu wywierać presję na Tajwan, aby ten zaakceptował warunki „pokojowego zjednoczenia” stawianych przez Pekin zamiast wojny.

Konsekwencje wyborów na styczniu w 2024 roku będą również istotne dla Stanów Zjednoczonych. Wybory zadecydują o kolejnym etapie polityki zagranicznej rządu w Tajpej, a zwłaszcza jego stosunków z ChRL. Zwycięstwo DPP prawdopodobnie w dalszym ciągu pogłębi więzi z Waszyngtonem i innymi podobnie myślącymi demokracjami, ale też doprowadzi do wzrostu napięć z Państwem Środka.

Z kolei zwycięstwo Kuomintangu może doprowadzić do zmniejszonej dynamiki w relacjach USA, choć zerwanie relacji bardzo mało prawdopodobne, gdyż KMT jest jednak partią proamerykańską. Zwycięstwo Tajwańskiej Partii Ludowej jest stosunkowo mało prawdopodobne, gdyż jest to debiutant na scenie politycznej i nie ma jeszcze w pełni klarownego stanowiska w kluczowych kwestiach.

Niezależnie od wyniku wyborów w przyszłym roku, Stany Zjednoczone będą musiały ostrożnie prowadzić stosunki z Chinami i Tajwanem pod nowym przywództwem, które w czasie sprawowania urzędu nieuchronnie stanie przed nowymi wyzwaniami.

Czy krzemowa tarcza ochroni Tajwan przed atakiem Chin? Analityk przedstawia różne scenariusze

– 13 stycznia 2024 roku na Tajwanie odbędą się wybory prezydenckie. Dla wyborców głównym tematem będzie gospodarka i energetyka, ale nieodłącznym elementem każdej kampanii wyborczej jest wizja relacji z Chinami. Zarówno Pekin jak i Waszyngton będą uważnie obserwować wybory, których wynik przesądzi o przyszłości w Cieśnienie Tajwańskiej i relacjach między dwoma mocarstwami – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Inwazja wywoła kryzys technologiczny

Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego Tajwan zalicza się do tzw. azjatyckich tygrysów i należy do państw przemysłowo rozwiniętych. Głównymi towarami eksportowymi są produkty elektroniczne oraz usługi IT. Tajwański TSMC jest największym na świecie producentem układów scalonych (chipów), będących „silnikiem” wszystkich urządzeń elektronicznych. Ponadto innymi znanymi firmami również są Acer, ASUS oraz Foxconn, największy na świecie producent urządzeń elektronicznych, który wytwarza m.in. smartfony dla firm Apple, Nokia i Xiaomi.

Ze względu na ogromną rolę tajwańskich przedsiębiorstw dla nowoczesnego przemysłu każda eskalacja napięcia w Cieśnienie budzi wielkie obawy. W przypadku inwazji chińskiej armii na wyspę lub morskiej blokady światową gospodarkę czekają zakłócenia w dostawie półprzewodników, które mogą przerodzić się w kryzys technologiczny.

Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich dr Michał Bogusz ocenił, że prędzej czy później między Tajwanem a Chinami wystąpi kryzys, spowodowany różnicami między tymi krajami, choć trudno powiedzieć, jaką będzie miało ono formę.

– Kryzys wokół Tajwanu to nie tylko zagrożenie dla światowej gospodarki poprzez przerwanie łańcucha dostaw półprzewodników, ale będzie też oznaczało wstrzymanie frachtu morskiego w regionie, który generuje grubo ponad połowę ruchu towarów na świecie. Jeżeli wybuchnie wojna, przestaną pływać statki do i z Chin. Tak po prostu – podkreślił dr Bogusz w swojej publikacji „Krzemowa tarcza. Tajwan w rywalizacji mocarstw”.

Mimo rosnącego napięcia głównym stabilizatorem we wzajemnych relacjach Pekin-Tajpej pozostają natomiast powiązania gospodarcze. Tajwan jest głównym dostawcą półprzewodników dla chińskiego przemysłu, a atak na wyspę wiązałby się ze zniszczeniem zbudowanych tam fabryk. Dlatego, dopóki Chińska Republika Ludowa (ChRL) nie stworzy własnego przemysłu chipów o porównywalnym potencjale, taki krok oznaczałby katastrofę dla jej gospodarki.

Nikt nie może być pewny zwycięstwa

Portal Focus Taiwan podał, że w zeszłotygodniowym sondażu prowadzi wiceprezydent Lai Ching-te (Demokratyczna Partia Postępu – DPP) z poparciem, wynoszącym 29,7 procent, który ma być następcą obecnej prezydent Tsai Ing-wen. Za nim plasuje się Ko Wen-je (Tajwańska Partia Ludowa – TPP) z poparciem 25,6 procent. Na czwartym miejscu znajduje się Hou Yu-ih (Kuomintang – KMT) z poparciem 21,1 procent oraz Terry Guo (założyciel firmy Foxconn), który pozostaje daleko w tyle.

Czterej kandydaci uznali swoje kampanie za kluczowe dla przyszłości kraju. Lai Ching-te, obecny wiceprezydent Tajwanu, stwierdził, że jego partia, Demokratyczna Partia Postępu, pod rządami obecnej prezydent Tsai Ing-wen skutecznie poradziła sobie z rosnącymi napięciami w Cieśninie Tajwańskiej. DPP argumentuje, że dzięki jej rządom kraj zwiększył autonomię i poziom bezpieczeństwa poprzez bliższe stosunki ze Stanami Zjednoczonymi oraz innymi demokracjami o podobnych poglądach.

Konserwatywny Kuomintang jako swojego kandydata na prezydenta zaproponował osobę z zewnątrz. Hou Yu-ih to były szef policji, który został burmistrzem Tajpej i prowadzi kampanię w oparciu o obawy związane z wojną z Chinami, ale podkreśla, że ​​KMT jest lepiej przygotowana do zarządzania napięciami w Cieśninie Tajwańskiej. Główne hasło Kuomintagu to: „Głosuj na DPP, to młodzi pójdą na wojnę. Głosuj na Kuomintang, a nie będzie wojny po obu stronach Cieśniny”.

Interesujące jest to, że założyciel tajwańskiej firmy produkującej podzespoły elektroniczne Foxconn, Terry Guo, również dołączył do wyścigu o fotel prezydencki jako kandydat niezależny po tym, jak nie otrzymał nominacji od KMT. Jednak jego kampania charakteryzuje się licznymi skandalami korupcyjnymi i jego wygrana w wyborach jest najmniej prawdopodobna.

Jak ułożyć relacje z Chinami?

Kluczową kwestią polityki zagranicznej przyszłego rządu będzie podejście do relacji z Chińską Republiką Ludową. Na razie stanowiska polityczne wszystkich trzech czołowych kandydatów w zaskakującym stopniu się pokrywają. Wszyscy opowiadają się za utrzymaniem status quo, który odrzuca deklaracje formalnej niepodległości, ale nie akceptuje roszczeń terytorialnych Chin. Kandydaci popierają utrzymanie silnych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i wspólnie odrzucają chińską propozycję „jednego kraju, dwóch systemów” w celu bardziej formalnego podporządkowania sobie rządu w Tajpej przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh). Pomimo tych podobieństw kandydaci różnią się w sposobie realizowania polityki.

Lai powtórzył stanowisko DPP, że formalne deklaracje niepodległości nie są konieczne, skoro Tajwan już cieszy się wieloma korzyściami wynikającymi z faktycznej niepodległości. Z drugiej strony jego przeciwnicy obawiają się, że w przypadku wygranej będzie on dążył do większego zwarcia politycznego z Pekinem. Należy wspomnieć, że od zwycięstwa Demokratycznej Partii Postępu w 2016 roku ChRL zamroziły oficjalne  kanały komunikacji, zaostrzyły sankcje gospodarcze, a także zwiększyły presję dyplomatyczną i działania wojskowe.

Z kolei Kuomintang od zawsze podkreślał potrzebę dialogu i współpracy z Pekinem jako najlepszego sposobu łagodzenia napięciami w Cieśninie. Hou, kandydat KMT, zasygnalizował bardziej umiarkowane poglądy na temat stosunków z Chinami, ale też naraził się bardziej twardogłowym wyborcom Kuomintangu. Należy zwrócić uwagę, że partia ta w swoim statucie wyraża chęć unifikacji z Chinami kontynentalnymi. Sam Hou sprzeciwia się planom zjednoczenia, tym samym naraża się na utratę poparcia twardego elektoratu swojej formacji.

Kandydat Tajwańskiej Partii Ludowej, Ko, przedstawił się jako bardziej centrowy i pragmatyczny polityk, który stara się zrównoważyć zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny, aby „umożliwić Tajwanowi dalszy rozwój i bezpieczeństwo narodowe”. TPP jest najmłodszą partią na krajowej scenie politycznej i stara się wykorzystywać niezadowolenie wyborców obu formacji. Stanowisko Ko podkreśla potrzebę powiązań gospodarczych i kulturalnych z Chinami, przy jednoczesnym zrównoważeniu samorządności władzy w Tajpej i bezpieczeństwa narodowego. Kandydat opowiada się również za większym dialogiem z Pekinem niż ma to miejsce za obecnej administracji.

Gospodarka

Chociaż stosunki w Cieśninie są zawsze gorącym tematem w trakcie wyborów prezydenckich na Tajwanie, to są również inne kwestie wewnętrzne, które zajmują wysokie miejsce na listach priorytetów wyborców, w tym gospodarka, bezpieczeństwo energetyczne.

Gospodarka kraju opiera się na eksporcie, jednak mimo jej silnych fundamentów  nadal wychodzi z wychodzi z recesji po pandemii koronawirusa. Według prognoz tajwańskiego ministerstwa spraw gospodarczych w 2023 roku wzrost PKB wyniesie zaledwie 1,6 procent, co oznacza spadek o prawie cały procent w  stosunku do 2022 roku.

Opozycyjni kandydaci Hou i Ko opowiadają się za lepszymi stosunkami z ChRL, które według nich mogą pomóc ożywić spowolnioną gospodarkę. Tymczasem wiceprezydent Lai chce zdywersyfikować stosunki gospodarcze wyspy, aby zmniejszyć jej zależność od Chin, powołując się na obawy związane z bezpieczeństwem. Takie podejście jest długotrwałym wyzwaniem i może być mniej atrakcyjne dla wyborców, którzy chcą szybkiej poprawy sytuacji gospodarczej. Z drugiej strony na korzyść Laia działają ostatnie dane, które pokazują, że PKB w trzecim kwartale wzrosło o 2,3 procent, co stanowi najszybsze tempo od roku (dzięki zwiększonej konsumpcji).

Energetyka

Kolejnym punktem sporu jest energia jądrowa i bezpieczeństwo energetyczne. Obecnie Tajwan jest w dużym stopniu uzależniony od importu energii, głównie gazu ziemnego i węgla, co wzbudziło obawy, czy rząd w Tajpej będzie w stanie utrzymać swój system elektroenergetyczny w przypadku chińskiej blokady lub inwazji. Według danych firmy Ember w 2022 roku krajowy miks energetyczny głównie opierał się na węglu (43 procent), gazie ziemnym (39,5 procent), atomie (8,3 procent) i OZE (7,7 procent).

W ciągu ostatnich kilku lat administracja obecnej prezydent Tsai Ing-wen (DPP) systematycznie wycofywała się z energetyki jądrowej po katastrofie w Fukushimie w 2011 roku. W rezultacie atom odpowiada obecnie jedynie za 8,3 procent produkcji energii na Tajwanie, mimo że celem wyspy jest osiągnięcie neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla do 2050 roku. Lai jest jedynym kandydatem, który ogólnie sprzeciwia się rozbudowywaniu energetyki jądrowej, choć ostatnio wykazał on pewne oznaki odchodzenia od założeń polityki energetycznej Tsai, stwierdzając niedawno, że nie wykluczy głębszego wykorzystania atomu, jeśli uda się odpowiednio rozwiązać kwestie bezpieczeństwa i odpadów promieniotwórczych.

W międzyczasie Hou ogłosił, że nie zrezygnuje z energii jądrowej, a także ponownie otworzy zlikwidowane elektrownie. Jako powód swojej decyzji podał nie tylko zrównoważony rozwój środowiska, ale także bezpieczeństwo narodowe. Dla Hou elektrownie jądrowe są częścią rozwiązania zapewniającego wyspie stabilne dostawy energii.

Ko w podobny sposób zalecił przedłużenie żywotności elektrowni Maanshan, jedynej czynnej elektrowni jądrowej na Tajwanie, o mocy 951 MW.

Pekin chce porażki DPP

Po zwycięstwie Demokratycznej Partii Postępu w 2016 roku stosunki Tajpej z Pekinem najpierw zostały zamrożone, czemu w kolejnych latach aż do dzisiejszego dnia towarzyszy nieustanne pogorszenie i napięcie. Nie jest tajemnicą, że Chiny wolałyby zwycięstwo bardziej umiarkowanej opcji politycznej, choć głównym celem jest porażka DPP. W tym aspekcie stroną bardziej chętną do dialogu jest Kuomintang, gdyż w przeszłości partia ta podtrzymywała relatywnie dobre stosunki z KPCh. Według Komunistycznej Partii Chin KMT może zmniejszyć napięcie w Cieśninie i przyspieszyć realizację szerszego celu Xi Jinpinga, jakim jest pokojowe zjednoczenie. Należy wspomnieć, że Państwo Środka uważa obecną prezydent Tsai za „buntowniczkę”, a chińskie media określiły DPP jako „partię separatystów”.

Z drugiej strony nieustanna presja polityczna i militarna ze strony Chin, która miała zmniejszyć proniepodległościową politykę Tajpej, paradoksalnie jeszcze bardziej zniechęciła tajwańskie społeczeństwo do zjednoczenia i wzmocniło urzędującą prezydent Tsai. Okazuje się, że Państwo Środka niechcący może utorować Lai z DPP drogę do wygranej przyszłorocznych wyborach.

Gdy do wyborów jest coraz mniej czasu, Pekinu zaostrza retorykę. Jak podaje portal Sky News, najwyższy urzędnik wojskowy ChRL, generał Zhang Youxia ostrzegł, że Chiny „nie okażą żadnej litości” każdemu, kto popiera niepodległość Tajwanu, a szef chińskiego Biura ds. Tajwanu nazwał przyszłoroczne wybory prezydenckie „wyborem między wojną a pokojem”.

Co ważne, Pekin próbuje także wpłynąć na wybory w poprzez dezinformację w celu podważenia zaufania tajwańskiego społeczeństwa do własnego rządu, podważając wiarygodność i trwałość wsparcia z USA  oraz propagując narrację KPCh, że „Stany Zjednoczone i Tajwan prowadzą do destabilizacji i eskalacji w regionie”.

Małe szanse na zmniejszenie napięć

Niezależnie od tego, kto wygra wybory prezydenckie, Pekin prawdopodobnie nie spodziewa się trwałej zmiany w stosunkach w Cieśninie. Jeśli Lai wygra, Chiny będą w dalszym ciągu odrzucać współpracę z nowym rządem Demokratycznej Partii Postępu, który podobnie jak administracja Tsai podtrzyma niepodległościową polityką. Jest jednak mało prawdopodobne, że DPP formalnie ogłosi niepodległość w przypadku wygranej Lai, gdyż będzie to casus belli.

Nawet jeśli wybory prezydenckie wygra Kuomintang i postawi na bardziej otwarty dialog z Państwem Środka, większość tajwańskiego społeczeństwa sprzeciwia się zjednoczeniu, podczas gdy chińskie władze pozostaje wierne temu celowi. Pod rządami prezydenta KMT napięcia mogą tylko chwilowo ulec zmniejszeniu, ale niezależnie od tego, która formacja wygra wyścig o prezydenturę, ChRL będzie w dalszym ciągu wywierać presję na Tajwan, aby ten zaakceptował warunki „pokojowego zjednoczenia” stawianych przez Pekin zamiast wojny.

Konsekwencje wyborów na styczniu w 2024 roku będą również istotne dla Stanów Zjednoczonych. Wybory zadecydują o kolejnym etapie polityki zagranicznej rządu w Tajpej, a zwłaszcza jego stosunków z ChRL. Zwycięstwo DPP prawdopodobnie w dalszym ciągu pogłębi więzi z Waszyngtonem i innymi podobnie myślącymi demokracjami, ale też doprowadzi do wzrostu napięć z Państwem Środka.

Z kolei zwycięstwo Kuomintangu może doprowadzić do zmniejszonej dynamiki w relacjach USA, choć zerwanie relacji bardzo mało prawdopodobne, gdyż KMT jest jednak partią proamerykańską. Zwycięstwo Tajwańskiej Partii Ludowej jest stosunkowo mało prawdopodobne, gdyż jest to debiutant na scenie politycznej i nie ma jeszcze w pełni klarownego stanowiska w kluczowych kwestiach.

Niezależnie od wyniku wyborów w przyszłym roku, Stany Zjednoczone będą musiały ostrożnie prowadzić stosunki z Chinami i Tajwanem pod nowym przywództwem, które w czasie sprawowania urzędu nieuchronnie stanie przed nowymi wyzwaniami.

Czy krzemowa tarcza ochroni Tajwan przed atakiem Chin? Analityk przedstawia różne scenariusze

Najnowsze artykuły