Siemieniuk: Tarcza europejska i amerykańska mogą się uzupełniać w Polsce

17 kwietnia 2024, 13:00 Bezpieczeństwo

– Przed Polską pojawiła się okazja dołączenia do europejskiej inicjatywy obrony powietrznej, której inicjatorem są Niemcy. Warszawa prowadzi już zaawansowany program budowy wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej we współpracy z przemysłem amerykańsko-brytyjskim. Jednakże udział w europejskiej inicjatywie nie musi szkodzić realizowanym programom, a może być ich uzupełnieniem – pisze Bartosz Siemieniuk współpracownik BiznesAlert.pl oraz członek studenckiego Koła Naukowego Młodego Menedżera Akademii Marynarki Wojennej.

Źródło: Freepik
Źródło: Freepik

  • Program Europejskiej Tarczy Przeciwlotniczej to inicjatywa obronna Unii Europejskiej mająca na celu zwiększenie zdolności obronnych państw członkowskich przed atakami z powietrza.
  • Polska nie dołączyła do programu za rządów Zjednoczonej Prawicy. Przyczyną miała być budowa krajowego wielowarstwowego systemu OPL na podstawie współpracy amerykańsko-brytyjskiej.
  • Dołączenie do programu europejskiej tarczy wcale nie musi się wiązać z zerwaniem przez Polskę prowadzonych już programów. Byłoby to decyzja nieracjonalna z kilku względów.

– Polska powinna być częścią wielu systemów, z których mogłaby powstać żelazna kopuła nad polskim niebem. Będziemy współpracować w ramach inicjatywy European Sky Shield. Nie przeszkadza mi, że inicjatorami tego systemu były Niemcy. Są tam też komponenty izraelskie. Będziemy współpracować z Brytyjczykami, rozwijać system Pilica-Narew-Wisła i pracować nad własnymi rozwiązaniami. Kluczowa pozostanie oczywiście współpraca z USA – powiedział Donald Tusk. Te słowa premiera Donalda Tuska sugerujące mocno wejście Polski do europejskiego programu Sky Shield, mocno zaniepokoiły ekspertów czy Warszawa nie chce wycofać się z budowanej już z pomocą amerykańsko-brytyjskiego przemysłu wielowarstwowej obrony powietrznej na rzecz współpracy z niemieckim konglomeratami obronnymi.

Na czym polega program europejskiej tarczy?

Program Europejskiej Tarczy Przeciwlotniczej to inicjatywa obronna Unii Europejskiej mająca na celu zwiększenie zdolności obronnych państw członkowskich przed atakami z powietrza. Obejmuje rozwój i koordynację systemów obronnych, takich jak systemy przeciwrakietowe, radarowe oraz inne środki obrony przeciwrakietowej. Celem jest zwiększenie bezpieczeństwa obszaru europejskiego poprzez współpracę między państwami członkowskimi oraz poprawę interoperacyjności i efektywności systemów obronnych. W jego skład wchodzi dwadzieścia państw. W tym Niemcy, którzy są liderem całego przedsięwzięcia. Głównym systemem OPL ma być niemiecki IRIS-T SLM, który jest to odpowiednik polskich wyrzutni Narew oraz izraelskiego systemu obrony przeciw balistycznej Arrow-3.

Polska nie dołączyła do programu za rządów Zjednoczonej Prawicy. Przyczyną miała być budowa krajowego wielowarstwowego systemu OPL na podstawie współpracy amerykańsko-brytyjskiej. Podobną decyzję podjęły takie państwa jak Włochy, Francja czy Hiszpania. Ich wspólnym mianownikiem jest posiadanie własnych rozwiniętych systemów OPL. W przypadku Paryża i Rzymu mowa jest o SAMP/T.

Polska nie musi rezygnować z prowadzonych programów

Dołączenie do programu europejskiej tarczy wcale nie musi się wiązać z zerwaniem przez Polskę prowadzonych już programów. Byłoby to decyzja nieracjonalna z kilku względów. Po pierwsze kary umowne, które Warszawa musiałaby zapłacić, byłyby gigantyczne, poza tym bardzo ucierpiałby jej wizerunek na arenie międzynarodowej, szczególnie u dwóch najważniejszych sojuszników, jakimi są Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania. Taka decyzja również skompromitowałaby Polskę i utrudniła proces przyszłych zakupów uzbrojenia, siadając do stołu negocjacyjnego jako parter nieprzewidywalny i niegodny zaufania, co już się odbiło za sprawą zerwanego kontraktu na francuskie Caracale. Po drugie pierwsze zakupione przez Polskę systemy już dotarły i służą w Silach Zbrojnych RP. Więc jest już tworzony system, który powoli zaczyna się budować. Po 2030 roku całość budowy systemu obrony powietrznej Polski powinna być gotowa. Będzie to z dużym prawdopodobieństwem najsilniejsza wielowarstwowa obrona powietrzna w Europie. Po trzecie w ramach prowadzonych już programów prowadzony jest szeroki transfer technologii dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Sztandarowym jest polonizacja pocisku CAMM i CAMM-ER, które produkcja będzie odbywać się w Polsce. Ponadto wspólnie z Brytyjczykami planowana jest budowa pocisku CAMM-MR, który miałby zasięg do 100 km i byłby tańszym efektorem do systemów Patriot, które używają bardzo drogich PAC-3 MSE.

Polska nie musi korzystać z systemów, które w większości byłyby używane przez europejskich sojuszników. Amerykański koncern Northrop Grumman planuje współpracę z niemieckim Diehl BGT Defence. Kooperacja miałaby polegać na integracji IRIS-T z systemem IBCS, który został zakupiony przez Polskę i będzie pełnił funkcję swoistego mózgu budowanej przez nią przeciwlotniczej tarczy. Gdyby taka kooperacja się udała, systemy polskie i innych użytkowników niemieckich zestawów można by było bardzo łatwo ze sobą zintegrować.

Ponadto Polska obecnie nie potrzebuje systemu klasy Arrow-3. Jest to zestaw do balistycznych, który zestrzeliwałby je na wysokości orbitalnej. Kiedyś Polska planowała zakupić taki system w ramach programu „Wisłoka”, jednakże obecnie nie ma takiej potrzeby. Powodem tego jest przede wszystkim to, że Federacja Rosyjska nie posiada rakiet balistycznych średniego zasięgu, a po drugie koszt pozyskania i utrzymania takiego systemu byłby gigantyczny. W razie potrzeby Polska mogłaby się „skorzystać” z systemu Arrow-3 pozyskującego przez Niemcy z Izraela. I to jest jeden z argumentów za dołączeniem do programu.

W Polsce jednak od października 2024 roku zacznie działać amerykańska tarcza antybalistyczna położna w Redzikowie. Będzie ona korzystała z systemu AEGIS, którym na co dzień operuje US Navy. Głównym efektorem będą za to rakiety SM-3 block IIA, które mogą pełnić funkcję wyżej wspomnianego systemu Arrow-3.

Czy warto przystąpić do europejskiej tarczy?

Mimo że wcześniej przytoczone argumenty raczej skłaniają się ku temu, aby nie wchodzić do tego programu, jednak należy pamiętać, że Rosja w wojnie na Ukrainie zdobywa doświadczenie. Wcale nie jest również powiedziane, że Rosja nie uzyska zdolności do rażenia pociskami balistycznymi średniego zasięgu. Zwłaszcza po tym, jak jej flagowe rakiety Iskander, Cyrkon oraz Kindżał ponosiły porażki w starciu z amerykańskimi patriotami. Program Wisłoka niekoniecznie został pogrzebany i raczej pozostanie w wyciszeniu. Wielu ekspertów podkreśla, że dołączenie Polski w roli obserwatora może być dobrym rozwiązaniem, chociażby przez wymianę doświadczeń z europejskimi sojusznikami.

OSW: Nowy plan restrukturyzacji Bundeswehry powinien być zgodny ze strategią NATO (ANALIZA)