Tauron zaktualizował strategię, aby odpowiedzieć na wyzwania, jakie czekają sektor energetyczny. Jak podkreśla kierownictwo spółki, w obliczu zapowiadanego braku wsparcia dla węgla koncern chce rozwijać źródła zero- i niskoemisyjne. Transformacja energetyczna Tauronu ma kosztować ok. 5-6 mld złotych.
Powody zielonego zwrotu
– Musimy podążać za megatrendami. Aktualizacja strategii to efekt świadomości procesu, w efekcie których nasz biznes i otoczenie się zmieniają, zwłaszcza zaostrzająca się dekarbonizacja i polityka klimatyczna UE. To szczególnie istotne w kontekście wzrostu cen uprawnień do emisji CO2. To nie jest nowa strategia. Musimy zwiększyć naszą elastyczność reagowania na wzywania, jakie przed nami stoją. Dlatego zdecydowaliśmy się na jej uzupełnienie o dodatkowe kierunki – powiedział Filip Grzegorczyk, prezes Tauronu.
Podkreślił przy tym, że zaostrzająca się dekarbonizacja i ograniczenie wsparcia dla energetyki konwencjonalnej oznacza konieczność transformacji w kierunku zero- i niskoemisyjnych źródeł. – Tauron staje w obliczu zdecydowanych ograniczeń inwestycji węglowych oraz ograniczeń pozyskiwania finansowania dla grup kapitałowych posiadających aktywa węglowe. Stąd nasz zwrot w kierunku OZE – stwierdził.
Nowe moce w OZE
– Do 2025 roku powstanie dodatkowe 900 MW w lądowych farmach wiatrowych i 300 MW w fotowoltaice. Rozważamy także inwestycje w morskie farmy wiatrowe – dodał.
W konsekwencji zmianie ma ulec miks energetyczny Tauronu. – Nisko- i zeromisyjne aktywa Tauronu mają wzrosnąć z obecnego poziomu 10 procent do 28 procent w 2025 roku oraz 66 procent w 2030 roku. Nie ma co ukrywać, że pośrednim celem jest zwiększenie zaufania instytucji finansowych do naszej grupy oraz ograniczenie emisji zanieczyszczeń. To jest plan na zwiększenie wartości Grupy Tauron na przykład poprzez rozwój OZE – powiedział prezes Tauronu.
Według wiceprezesa Jarosława Brody transformacja ma kosztować ok. 5-6 mld złotych. – Udział kapitałowy Tauronu ma wynosić ok. 20 procent. Rozważany jest rozwój OZE w różnych modelach finansowych – mówił.
Jak zaznaczył, priorytetami Tauronu jest transformacja miksu energetycznego, która ma pozwolić na zmianę Grupy na bardziej zieloną, a także utrzymanie stabilności finansowej i optymalizacja portfela inwestycji kapitałowych. – W tym celu chcemy przeanalizować nasze aktywa takie jak udziały spółce odpowiedzialnej za budowę elektrowni jądrowej oraz Elektrociepłowni Stalowa Wola i znalezienie partnera, który byłyby zainteresowany nabyciem takiego aktywa – powiedział.
Presja polityki energetyczno – klimatycznej UE
– Tauron musi dokonać optymalizacji bazy aktywów wydobywczych i ciepłowniczych. Chcemy sprzedać kopalnię Janina. Obserwujemy pewne nieuchronne trendy związane z dekarbonizacją i pakietem zimowym oraz standardami emisji 550g/KWh. W konsekwencji dojdzie do spadku zapotrzebowania na węgiel. Poddajemy ocenie możliwość dezinwestycji jednego z zakładów górniczych – powiedział Kamil Kamiński, wiceprzes Tauronu.
Zaznaczył, że spółka rozważa sprzedaż spółki Tauron Ciepło. – Umożliwi ona poprawę wskaźnika zadłużenia Grupy. Naszym działaniom przyświeca to, że uwolnione w ten sposób środki pozwolą nam wejść w biznesy, które umożliwią uzyskanie większych zwrotów z kapitału z innych inwestycji – powiedział.
„Miejsca pracy są niezagrożone”
Przedstawiciele Grupy Tauron zapewnili, że w wyniku ewentualnych zmian właścicielskich górnicy z kopalni Janiną nie stracą pracy. – Bez względu na to kto będzie właścicielem kopalni Janina, miejsca pracy górników nie są zagrożone – podkreślał prezes Filip Grzegorczyk.
Pytany o to, co się stanie z pracownikami kopalni Janina stwierdził, że obecnie Tauron będzie pod względem biznesowym weryfikował, czy taka transakcja ma sens. – Jeżeli ma sens, to będziemy działać w tym kierunku. To jest pracujący zakład górniczy. Nie należy siać niepokoju nawet w pytaniach. Sprzedaje się pracującą kopalnię, której integralną są pracownicy – powiedział.
Jak podkreślił, bez względu na to, czy Tauron nadal będzie właścicielem kopalni Janina, rynek będzie potrzebował węgla z tego zakładu. – Węgla potrzebujemy bez względu na ewentualne zmiany właścicielskie. Ktoś ten węgiel musi wydobyć, a węgiel wydobywają górnicy. Ich miejsca pracy są absolutnie bezpieczne bez względu na to kto będzie ich właścicielem – dodał.