W Sejmie rozpoczęło się procedowanie nad ustawą, której celem jest m.in. doprecyzowanie zasad ustalania stawek za dostęp do infrastruktury kolejowej. Wejście tej ustawy w życie wynika m.in. z konieczności dostosowania polskiego prawa do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z maja 2013 r., który nakazał zmianę zasad konstruowania stawek za dostęp do infrastruktury. PKP PLK nie może już obecnie uwzględniać przy ustalaniu stawek np. kosztów administracyjnych – napisał Rynek Kolejowy. Jednocześnie PKP PLK grożą wielomiliardowe odszkodowania za dotąd przez nią stosowane zbyt wysokie stawki za dostęp do infrastruktury. Czy firma ta będzie w stanie dalej dobrze funkcjonować?
– Ta ustawa ma mankamenty. W moim przekonaniu powinniśmy je wyjaśnić poprzez Biuro Analiz Sejmowych. Niemniej, skoro chodzi o to, by wykonać wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, a jednocześnie każdy tydzień powoduje, że Polska znajduje się w tej sprawie w coraz trudniejszych relacjach z UE, posłowie wciąż pracują nad ostatecznym kształtem tej ustawy – informuje w rozmowie z naszym portalem Krzysztof J. Tchórzewski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.
W jego przekonaniu projekt ustawy w obecnym kształcie pomaga z jednej strony wykonać wyrok europejskiego trybunału. Z drugiej jest ona kosztowna. Bowiem przerzuca się pieniądze z jednej kieszeni do drugiej. Usuwa np. zapis o przerzuceniu pół miliarda zł z Funduszu Kolejowego na oddłużenie PKP PLK. Powoduje to, ze spółka ta będzie mocniej szła w kierunku prywatyzacji. To byłoby niekorzystne z punktu widzenia interesów państwa.
– Z tego tytułu do projektu tej ustawy posłowie PiS będą pewnie zgłaszali zmiany, które spowodują, żeby pieniądze do PKP PLK w ogóle szły z budżetu – mówi dalej Tchórzewski. – Tak robią wszystkie państwa. Wszystkie umowy, które mają być podpisane na pięć lat z PKP PLK zgodnie z tą ustawą w formie zachęt, przerzucają pieniądze z jednej kieszeni do drugiej. Obliczamy więc, że na jej podstawie dla kolei będzie więcej jedynie o 400 mln zł. A równocześnie stawki dla przewoźników za dostęp do infrastruktury będą musiały być obniżone średnio o 20-25 proc.
Zdaniem Tchórzewskiego zmiany proponowane w projekcie ustawy odbywają się kosztem środowiska kolejowego. Z tego względu one mu się nie podobają.
– Ale z drugiej strony trzeba pamiętać o możliwych odszkodowaniach za wcześniej stosowane – zbyt wysokie zdaniem unijnego trybunału – stawki za dostęp do infrastruktury – twierdzi poseł. – Obecnie istnieją ich różne szacunki: ministerstwo mówi o możliwej wysokości 2 mld zł, „Rzeczpospolita” podała swoje wyliczenia na poziomie 13 mld zł. Jedna i druga są kwotami olbrzymimi. A przecież już przed dwoma laty sam sygnalizowałem ten problem i proponowałem, by np. Przewozy Regionalne, które mogą mieć w tej dziedzinie duże roszczenia, wycofały swe wnioski w tej sprawie. W trakcie, gdy prowadziłem, jako negocjator sądowy, negocjacje między PR, a PLK, w sprawie oddłużenia PR – by tę ostatnią spółkę uratować przed upadłością, przedstawiłem pewne rozwiązania, które dawały szansę wyjścia z tego błędnego koła. Niestety ówczesne ministerstwo transportu ich nie podjęło. O to mogę mieć pretensję do tego resortu i traktować to, jako jego oskarżenie. Podobno takie stanowisko ministerstwa wobec tej sprawy wynikało z podejścia resortu finansów.
Poseł uważa, że, gdy w grę mogą wchodzić tak wysokie, miliardowe odszkodowania, to powinny zostać wyciągnięte personalne wnioski wobec osób, które dopuściły do tej sytuacji.
– Jeśli ktoś doprowadza do strat w budżecie państwa – są na to konkretne paragrafy – kończy Tchórzewski.