Financial Times pisze o obiecującym sposobie śledzenia emisji metanu. Technologia może wspomóc walkę ze zmianami klimatu.
Topnienie i uwalnianie
Metan jest bezbarwnym i bezwonnym gazem, który kwalifikuje się jako gaz cieplarniany, o większym wpływie na klimat w porównaniu do CO2. Metan w dużych ilościach jest skoncentrowany w wiecznej zmarzlinie, która wraz z postępującym globalnym ociepleniem może topnieć i uwalniać emisje. Metan jest także emitowany przez przemysł. Według FT w zeszłym roku z infrastruktury energetycznej i kopalń węgla wyrzucono co najmniej 790 dużych chmur metanu.
Śledzenie i obserwowanie emisji metanu jest trudne ze względu na jego specyfikację, ale i fakt, że oficjalne dane są pozyskiwane od firm, z raportów czy dzięki czujnikom naziemnym. Firma konsultingowa oraz start up technologiczny Kayrros korzysta obecnie z danych satelitarnych Europejskiej Agencji Kosmicznej. Opracowano platformę do monitorowania emisji metanu z użyciem danych pochodzących z satelity Copernicus Sentinel-5P. Dzięki technologii można badać obszary o wymiarach 5 na 7,5 km. W zeszłym roku Kayrros wykrył 686 źródeł emisji metanowych na obszarach od Stanów Zjednoczonych i Algierii po Turkmenistan i Rosję, które przypisano określonym zakładom wydobywczym ropy i gazu oraz rurociągom gazowym, a 104 są związane z wydobyciem węgla
Główną zaletą satelitów jest to, że mogą pomóc w szybkim lokalizowaniu dużych źródeł emisji. Po wykryciu wycieku można go stosunkowo szybko ograniczyć. Wcześniej wykrywanie wycieków polegało głównie na wykorzystaniu ręcznych kamer termowizyjnych do identyfikacji źródeł emisji, co jest powolne i uciążliwe. Satelity i inne metody pomiarów lotniczych, takie jak drony lub samoloty, mogą zapewnić znacznie szybszy i bardziej wszechstronny obraz emisji metanu na Ziemi.
IEA/Financial Times/Patrycja Rapacka
Energetyka brytyjska może zredukować emisje CO2 do zera już w 2033 roku