Fedorska: Niemcy straszą gazoportem przed terminalem kontenerowym w Świnoujściu

31 marca 2021, 07:30 Energetyka

Niemcy uderzają w polski megaprojekt. – Projekt budowy portu kontenerowego łatwo jest połączyć z domniemanym niebezpieczeństwem dla środowiska naturalnego powodowanym przez gazoport w Świnoujściu – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Projekt terminalu kontenerowego. Fot. Port Szczecin
Projekt terminalu kontenerowego. Fot. Port Szczecin

Sprzeciw Niemców wobec terminalu kontenerowego w Świnoujściu

O sprzeciwie po stronie niemieckiej relacjonowała północnoniemiecka rozgłośnia radiowa NDR w listopadzie zeszłego roku. Pisano wtedy o obawach mieszkańców wyspy Uznam, że „Polska przepchnie ten projekt bez odpowiedniej oceny oddziaływania na środowisko”. Wiele świadczy o tym, że od listopada te nastroje na wyspie nie uległy zmianie i nawet się nasilają.

Lokalna gazeta Ostsee-Zeitung cytowała wypowiedź prezydenta Świnoujścia, Janusza Żmurkiewicza, który na własne retoryczne pytanie o potencjalną awarię tankowca miał odpowiedzieć, że nawet gdyby się to wydarzyło, to Świnoujścia nadal miałoby dochodową branżę portową. Ta wypowiedź  Żmurkiewicza skłoniła dziennikarza tej gazety do krytycznego artykułu na ten temat. Artykuł zatytułowany został: „Prezydent miasta Świnoujście irytuje teorią o wypadku tankowca blisko wyspy Uznam”.

W tekście cytowana jest Johanna Arbeit z frakcji Kaiserbäderbündnis w radzie gminy Heringsdorf na wyspie Uznam. Miała ona powiedzieć, że zrobi wszystko, aby ten port kontenerowy nie powstał, bo jest on zły dla turystyki. Pani Arbeit pojawiała się już w przeszłości w mediach, krytykując stronę polską za to, że stawia Uznam „przed faktem dokonanym”.

Tymczasem jak się okazuje, wypowiedź prezydenta miasta Janusza  Żmurkiewicza pochodzi z wywiadu, który ukazał się po polsku 12 marca 2021 roku na portalu www.polska-morska.pl, ale także na stronie szczecińskiego portu w języku angielskim. W oryginale jest to wypowiedź na temat portu kontenerowego, lecz dotyczy ona zależności regionu od turystyki w obliczu pandemii koronawirusa.

– Mamy nad Bałtykiem miasta oparte wyłącznie na uzdrowiskach i turystyce. Pandemia sparaliżowała te branże. Są w bezruchu, a miasta zamarły. A przecież wirus to nie jest jedyne zagrożenie. Co się stanie, jeśli na Bałtyku rozbije się tankowiec i zanieczyści nasze wody? Pamiętam, jak nieczystości, które dostały się do Bałtyku rzekami, uniemożliwiły kąpiele w Międzyzdrojach i pobliskich miejscowościach. Kto przyjedzie do Świnoujścia, jeśli nie będzie można korzystać z plaż, wejść do wody? Jesteśmy jednym z tych miast, które mają część turystyczną – uzdrowiskową oraz portową. Stoimy na dwóch nogach – powiedział Żmurkiewicz.

Burmistrzyni Heringsdorfu Laura Isabelle Marisken zapowiedziała po rozmowach z organizacjami na rzecz ochrony środowiska NABU i BUND, że wykorzysta wszelkie możliwości prawne, aby zainicjować analizę oddziaływania planowanego projektu na środowisko oraz sprawdzi, czy organizacje ekologiczne będą mogły złożyć skargi w sądzie.

Lokalna inicjatywa, Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern, chciała złożyć petycję w Parlamencie Europejskim o zaniechanie planów w Świnoujściu, jednak z tych planów nic nie wyszło. Inicjatywa twierdzi, że projekt budowy portu kontenerowego jest sprzeczny z zasadami obowiązującymi na terenach Natura 2000 oraz z innymi umowami międzynarodowymi, w tym także bilateralną polsko-niemiecką umową o współpracy transgranicznej. Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern  jest, jak zapewniają jej członkowie, wspierana przez posłów europejskich z partii Zielonych i partii die Linke oraz przez organizacje działające na rzecz ochrony środowiska.

Teraz  petycję do Parlamentu Europejskiego, wnosi strona niemiecka, która zarzuca niedotrzymywanie standardów ochrony środowiska w związku z projektem w Świnoujściu. Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern wspierania jest przez trzech  posłów do Parlamentu Europejskiego. Należy do nich architekt krajobrazu i absolwent Akademii Rolniczej w Poznaniu Tomasz Aniśko z partii Zielonych. Do partii europejskich Zielonych należy także Hannah Neumann. Natomiast z partii die Linke wspiera petycję absolwent renomowanego Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO) Helmut Scholz.

Aktywiści oraz posłowie europejscy odnoszą się krytycznie do przeprowadzonej przez polskie urzędy oceny oddziaływania projektu na środowisko. Ich zdaniem polski rząd przyjął nadzwyczajną ustawę, która ma umożliwiać dokonanie takiej oceny w krótkim terminie.

Na potwierdzenie zarzutów dotyczących domniemanej niezgodności polskich działań z ustawodawstwem europejskim, jeśli chodzi o ocenę oddziaływania na środowisko, Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern przytacza dokument nr 0399/2019 nawiązujący do petycji Heleny Gawron z Kłodzka. Jest w nim mowa o tym, że Polska naruszyła prawo unijne zawarte w ośmiu ustawach nadzwyczajnych. Wyróżniona została tu ustawa z 8 lipca 2010 roku o projektach morskich.

Terminal kontenerowy to nie terminal LNG

W niemieckich mediach projekt budowy portu kontenerowego w Świnoujściu jest określany terminem „Container-Terminal”, co u wielu czytelników budzi skojarzenia z bardzo podobnym wyrażeniem „LNG-Terminal”. Na tym tle dochodzi do fundamentalnego nieporozumienia, gdyż niemieccy rozmówcy mylą port kontenerowy z portem gazowym w Świnoujściu. W ten sposób projekt budowy portu kontenerowego łatwo jest połączyć z domniemanym niebezpieczeństwem dla środowiska naturalnego. W rozmowie z BiznesAlert.pl Joanna Arbeit z frakcji „Kaiserbäder” w radzie gminy Heringsdorf na wyspie Uznam postawiła prosty znak równości między statkami a zagrożeniem dla natury.

Marszałkowski: Dlaczego dostawy ropy przez Ropociąg Przyjaźń wysychają?