Cordes: Wszyscy potrzebujemy Funduszu Weimarskiego

25 stycznia 2024, 07:20 Bezpieczeństwo

– Za ożywieniem współpracy politycznej muszą pójść konkretne kroki w innych wymiarach. Bez wzmocnienia Trójkąta Weimarskiego środkami, które pozwoliłyby mu silniej zaistnieć w świadomości obywateli, trudno oczekiwać, aby format przyczynił się do budowy nowej jakości partnerstwa francusko-niemiecko-polskiego. Służyć temu powinno powołanie do życia Funduszu Weimarskiego (FW). Powinien stać się on jedną z polis ubezpieczeniowych na wypadek pogorszenia się klimatu politycznego między Berlinem, Paryżem a Warszawą – pisze Miłosz Cordes z Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego w BiznesAlert.pl

Trójkąt Weimarski. Źródło Wikipedia
Trójkąt Weimarski. Źródło: Wikipedia

  • Niekorzystnych dla współpracy trójstronnej przykładów działań Francji i Niemiec jest wiele.
  • Nowy rząd w Warszawie będzie czynił intensywne zabiegi, by zakotwiczyć Polskę w gronie największych rozgrywających w Unii Europejskiej.
  • Za ożywieniem współpracy politycznej muszą pójść konkretne kroki w innych wymiarach.
  • Bez wzmocnienia Trójkąta Weimarskiego środkami, które pozwoliłyby mu silniej zaistnieć w świadomości obywateli, trudno oczekiwać, aby format przyczynił się do budowy nowej jakości partnerstwa francusko-niemiecko-polskiego. Służyć temu powinno powołanie do życia Funduszu Weimarskiego (FW).

Współpraca w ramach Trójkąta Weimarskiego obumarła w ostatnich kilku latach wskutek tarć i błędów popełnionych nie tylko przez Warszawę, ale również Berlin i Paryż. Zabrakło też kręgosłupa instytucjonalnego zapewniającego minimum współdziałania na poziomie eksperckim i obywatelskim w czasach nieporozumień i otwartych konfliktów. W interesie Berlina, Paryża i Warszawy jest, aby wyeliminować te niedostatki i zaprojektować architekturę wzmacniającą dialog trójstronny oraz uwzględniającą interesy mniejszych państw środkowoeuropejskich z Polską jako ich adwokatem. Silny Weimar to solidny krok na drodze ku bezpieczeństwu transatlantyckiemu i przyszłości projektu europejskiego

Trójkąt po przejściach

Teza, że Trójkąt Weimarski podupadł na znaczeniu wskutek eurosceptycznej i deklaratywnie germanofobicznej polityki rządu RP w latach 2015-2023, to daleko idące uproszczenie. Współpraca weimarska od samego początku nie była wolna od nagłych zwrotów akcji, nawoływań do jej osłabienia w imię wąsko rozumianych interesów narodowych i silnie zakorzenionych wzajemnych uprzedzeń. To wygodny mit, że tylko polska narodowo-populistyczna prawica wykorzystywała je do realizacji swoich celów.

Niekorzystnych dla współpracy trójstronnej przykładów działań Francji i Niemiec jest wiele. Jacques Chirac kilkukrotnie dawał wyraz niezadowoleniu z polityki Polski na progu jej członkostwa w UE. Podczas 16-letniego kanclerstwa Angeli Merkel, Berlin przespał możliwość wykorzystania formatów regionalnych do prowadzenia aktywniejszej polityki europejskiej. Jednocześnie Niemcy trwały w przekonaniu, że Rosja to ważny i przewidywalny partner. W 2008 roku zainicjowały Partnerstwo dla Modernizacji, oparte na oczekiwaniu, że silniejsze więzi gospodarcze doprowadzą do ambitnych reform w Rosji. Partnerstwo dzisiaj stanowi przykład zachłanności maskowanej naiwną wiarą w możliwość prowadzenia konstruktywnego dialogu z Kremlem i już od dekady zbiera tragiczne żniwo. Nawet po aneksji Krymu przez Rosję Berlin nie potrafił wyzbyć się myślenia o niej jako źródle tanich surowców bez względu na koszt polityczny.

Francja w tym samym czasie mierzyła się z wyzwaniami w basenie Morza Śródziemnego. Arabska wiosna, wojna domowa w Syrii, kryzys migracyjny i radykalizacja własnych obywateli przyczyniły się polaryzacji francuskiej sceny politycznej i osłabiły gotowość Quai d’Orsay do akceptacji alternatywnych formatów współpracy europejskiej jako sposobu na odświeżenie starzejących się podstaw tandemu francusko-niemieckiego. Paryż patrzył na Weimar raczej jako na zagrożenie dla swojej wyjątkowej pozycji w dialogu z Berlinem. Ta optyka wzrastała na sile wraz z pogłębiającym się dystansem między nastawionym na globalny eksport przemysłem niemieckim a mało konkurencyjną i innowacyjną gospodarką francuską. Weimar i „nowa” Europa stały się dla Francji oznaką utraty wyjątkowego statusu, z którym trudno było francuskim elitom się pogodzić, a nie szansą na nową jakość dialogu europejskiego.

Paryż dostrzega już jednak, że wzbranianie się przed szerszym dialogiem trój- i wielostronnym generuje trudne do udźwignięcia koszty polityczne i ekonomiczne. Rok 2022 przyniósł kolejny wzrost obrotów handlowych między Niemcami oraz Grupą Wyszehradzką, w tym Polską. Wymiana francusko-niemiecka w 2022 roku (188 mld euro) blednie w porównaniu z 393 mld euro Niemiec i V4. Więzi gospodarcze Berlina i Paryża, choć nadal silne, nie stanowią już tak wymiernego fundamentu bliskich stosunków dwustronnych jak jeszcze dwie dekady temu. Państwa Europy Środkowej wykorzystały swoją szansę, by zaistnieć w globalnym obiegu gospodarczym między innymi dzięki współpracy z firmami niemieckimi. Bliskość geograficzna i pragmatyzm milionów polskich, czeskich czy słowackich przedsiębiorców i pracowników, dały impuls do jakościowej zmiany w europejskim krajobrazie gospodarczym od 2004 roku. Teraz jednak region znajduje się w innym miejscu. Zwłaszcza Polska jako duży kraj, aby uniknąć pułapki średniego rozwoju i pozostania montownią Niemiec, musi patrzeć szerzej i dalej oraz wykorzystać instrumenty oferowane przez polityki wspólnotowe. Francja to nadal rynek z ogromnym potencjałem.

Czas ostrożnego optymizmu

Nowy rząd w Warszawie będzie czynił intensywne zabiegi, by zakotwiczyć Polskę w gronie największych rozgrywających w Unii Europejskiej. Czas ku temu zdaje się bardziej sprzyjający niż wówczas. Brexit uzmysłowił wielu europejskim stolicom konieczność współpracy i wykorzystywania instrumentów unijnych do realizacji interesów europejskich na arenie globalnej. Sprawił też, że z Unii ubył jeden z jej największych członków. Wskutek perturbacji wokół wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, pandemii, tarć wewnątrz wspólnoty i wojny w Ukrainie ta próżnia do tej pory nie została wypełniona. Ten ostatni czynnik dał impuls do przemodelowania strategii integracyjnych zarówno w Brukseli, jak i w głównych unijnych stolicach. Krwawe żniwo polityki Kremla zmusiło Berlin do Zeitenwende, a Paryż do przynajmniej tymczasowego porzucenia myśli o Europie Wschodniej jako buforze między „starą” Europą a autorytarną, ale ciągle ważną Rosją, z którą warto się liczyć i współpracować.

Na pozytywne zmiany decyzja szefa francuskiej dyplomacji Stéphane’a Séjourné, który w połowie stycznia po raz pierwszy w historii zrobił wyjątek i przed Berlinem odwiedził Warszawę. Warto wykorzystać tę nową dynamikę i ożywić współpracę weimarską. Skala wyzwań stojących przed Unią Europejską wymaga znacznie intensywniejszej koordynacji działań Francji, Niemiec i Polski. Forum, które umożliwiałoby dialog i zbliżało stanowiska trzech stolic dużych państw członkowskich, pozwalałoby upiec dwie pieczenie na jednym rożnie. Z jednej strony nie wymagałoby tworzenia nowego gremium, na które w gęstej unijnej sieci ciał i formatów jest niewiele miejsca. Z drugiej odnowiony Weimar wysyłałby czytelny i silny sygnał innych państwom członkowskim przed szczytami Rady Europejskiej i w ramach codziennych dyskusji Rady UE. Nie ma powodu oczekiwać, że taki dialog niwelowałby wszystkie różnice zdań. Byłby jednak czynnikiem porządkującym dyskusję i pozwalającym na dostrzeżenie wartości dodanej ściślejszej współpracy rządów reprezentujących nie tylko 185 milionów własnych obywateli, ale i wyrażających zdanie wielu mniejszych państw unijnych. Dotyczy to zwłaszcza Europy Środkowej. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by Polska nie podjęła się reprezentowania interesów całego regionu w rozmowach z Berlinem i Paryżem.

Za ożywieniem współpracy politycznej muszą pójść konkretne kroki w innych wymiarach. Bez wzmocnienia Trójkąta Weimarskiego środkami, które pozwoliłyby mu silniej zaistnieć w świadomości obywateli, trudno oczekiwać, aby format przyczynił się do budowy nowej jakości partnerstwa francusko-niemiecko-polskiego. Służyć temu powinno powołanie do życia Funduszu Weimarskiego (FW). Powinien stać się on jedną z polis ubezpieczeniowych na wypadek pogorszenia się klimatu politycznego między Berlinem, Paryżem a Warszawą. Istnienie profesjonalnej instytucji zajmującej się projektami na względnie niewielką skalę, ale z zapewnionym długoterminowym finansowaniem i dużym stopniem niezależności, będzie krokiem w stronę rozsądnej instytucjonalizacji współpracy weimarskiej i dowodem na dalekowzroczność decydentów politycznych w trzech stolicach. Byłaby to również forma zmazania grzechu pierworodnego Trójkąta: liczenia na sprzyjającą dynamikę polityczną i zaniedbania kręgosłupa instytucjonalnego.

Oczywiste korzyści w nieoczywistych czasach

Zyski z odnowienia współpracy weimarskiej będą widoczne niemal natychmiast dla każdego z trzech partnerów. Francja, dotychczas najbardziej niechętna tej współpracy bez względu na atmosferę polityczną, potrzebuje silniejszego umocowania na wschodzie Europy. Bez lepszego komunikowania swoich interesów Warszawie Paryż ryzykuje niewystarczające uczestnictwo w procesach zachodzących tam, gdzie od lutego 2022 roku decyduje się przyszłość projektu europejskiego. Ma to znaczenie zwłaszcza w kontekście promowanej przez Emmanuela Macrona Europejskiej Inicjatywy Politycznej (EIP). Nowy rząd nad Wisłą daje mu nadzieję, że Polska stanie się jeszcze bardziej odpowiedzialnym i wiarygodnym partnerem w realizacji celów stawianych przed EIP.

Berlin z kolei zyskuje szansę na skuteczniejsze umocowanie działań rozpoczętych w ramach Zeitenwende na arenie europejskiej. Olaf Scholz zdaje sobie sprawę, jak bardzo jest to mu potrzebne. Możliwość skuteczniejszej komunikacji celów Berlina i ich realizacja przy uwzględnieniu interesów innych dużych państw UE to jeden ze sposobów osłabienia krytyki płynącej ze strony rosnących w siłę niemieckich partii protestu. Sondaże wskazują, że Alternatywa dla Niemiec jest już drugą siłą polityczną kraju z poparciem około 20 procent, podczas gdy SPD dryfuje w stronę zaledwie 15 procent. Przy takich tendencjach nawet 30-procentowy wynik CDU/CSU nie pozwoli na dalsze ignorowanie skrajnej prawicy.

Nowy polski rząd będzie się zmagał z szeregiem przeciwności. Wysoki poziom polaryzacji rodzimej sceny politycznej i kohabitacja utrudni kompromis między większościową koalicją a Andrzejem Dudą. Naturalnym polem do konfrontacji będzie polityka zagraniczna, w której prezydent domaga się szerokich prerogatyw. W takich warunkach gabinet Donalda Tuska musi działać odważnie, ale i rozsądnie. MSZ, o ile będzie w stanie wzmocnić swoją pozycję w ramach rządu, nadwątloną spadkiem na znaczeniu w strukturze rządu w minionej dekadzie, powinien szukać możliwości zakotwiczenia Polski w państw aktywnie kształtujących agendę UE. Potrzeba do tego nie tylko zręczności, ale także partnerów, których próżno szukać w Grupie Wyszehradzkiej. Nie dość, że ta znajduje się w stanie uwiądu, to jej rzeczywista siła przebicia na poziomie europejskim jest niewystarczająca.

Trzy brzmi i działa lepiej

Zakres zagadnień, które może obejmować FW, jest szeroki. Jego konkretyzacja musi odbyć się w oparciu o rozmowy nie tylko rządów, ale i środowiska eksperckiego, którego propozycje będą wynikać z rzetelnej analizy krajobrazu współpracy francusko-niemiecko-polskiej i będą odzwierciedlać zdanie organizacji pozarządowych. Doświadczenie projektowego wymiaru dwustronnego dialogu Berlina i Paryża oraz Berlina i Warszawy jedynie może pomóc w trafnym zdefiniowaniu celów. Fundusz Weimarski powinien stać się wyrazem nowej rzeczywistości politycznej, w której trzy duże europejskie państwa mają na względzie coś więcej niż endemiczna współpraca.

Ponad 60 lat po podpisaniu Traktatu Elizejskiego, 30 po zbliżeniu niemiecko- i francusko-polskim oraz 20 po największym w historii rozszerzeniu Unii Europejskiej wąskie rozumienie roli i zadań takich formatów jak Weimar będzie nosiło brzemię krótkowzroczności. Pokazały to doświadczenia ostatnich kilkunastu lat: dwa bilateralne dialogi prowadzone przez Berlin nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Zmieniające się uwarunkowania europejskie i globalne powodują, że polityczny i gospodarczy potencjał Niemiec to za mało, by Berlin pełnił rolę siły napędowej Unii Europejskiej. Podobnie Paryż czy Warszawa, od dłuższego czasu eksperymentujące z alternatywnymi instrumentami polityki zagranicznej, zaliczyły mniej lub bardziej spektakularne porażki, które nadwątliły ich potencjał oddziaływania. Powrót do współpracy trójstronnej jest w tych warunkach rozsądną koniecznością bardziej niż jednym z wielu równie dobrych rozwiązań leżących na stole.

Ożywienie Trójkąta Weimarskiego pomoże każdej ze stolic ustrzec się przed złudzeniem, że państwo narodowe jako takie zapewni realizację wszystkich głównych celów na arenie międzynarodowej. Pozwoli też na lepsze dotarcie się w tych obszarach, gdzie współpraca wielostronna powinna być oczywistym wyborem. Kolejne lata będą wymagały wzmożonych wysiłków w wielu sferach. Czy NATO wystarczy Europie do zapewnienia bezpieczeństwa? Jak ułożą się stosunki transatlantyckie, jeśli wybory w USA wygra Donald Trump? Jak sprawnie realizować obietnicę perspektywy europejskiej dla Ukrainy, Mołdawii i Bałkanów Zachodnich, która nie ziści się bez reformy instytucjonalnej UE i głębokich zmian w kluczowych politykach wspólnotowych, takich jak rolnictwo czy spójność? Jak kontynuować pomoc dla Ukrainy, by obrona przed rosyjską agresją nie zakończyła się dla Kijowa katastrofą? Sprawny i pragmatyczny dialog weimarski może tylko ułatwić rozmowy na te tematy.